Piękne to były czasy, gdy ludzie wiedzieli, że grzeszą. Dziś coraz częściej spowiednik jest skazany na odmawianie rozgrzeszenia tym, którzy nie zamierzają zmienić swego postępowania w kwestiach moralnych. Tygodnik Powszechny, 19 X 2008
W jakim stopniu zachowujemy jego nauczanie? Każda odpowiedź będzie prawdziwa i fałszywa zarazem.
Bogactwo treści przekazanych przez Papieża jest trudne do objęcia. Są w tym ogromie takie elementy, które zostały podjęte przez Kościół w Polsce, i takie, które przeszły prawie niezauważone. Inaczej to wygląda w Przemyślu, inaczej w Szczecinie, inaczej w dużym mieście, a inaczej na prowincji...
Świadomy tych trudności postanowiłem podjąć osobistą rozmowę z Janem Pawłem II. Patrzę na świat i Kościół jako duszpasterz, który nie czyta teoretycznych analiz pastoralnych, ale na co dzień spotyka się z ludźmi, spowiada, stara się towarzyszyć w rozmaitych życiowych sytuacjach, dlatego czuje się adresatem sugestii duszpasterskich, zawartych przez Papieża w liście „Novo millennio ineunte”.
Czeka nas porywające zadanie – mamy podjąć na nowo pracę duszpasterską. To zadanie dotyczy nas wszystkich. Pragnę jednak zwrócić uwagę na pewne priorytety duszpasterskie, które dostrzegłem szczególnie wyraźnie dzięki doświadczeniu Jubileuszu.
Ojcze, zawsze podziwiałem Twoją odwagę i entuzjazm. „Porywające zadanie...”. Może tym, czego najbardziej brakuje po Twoim odejściu, jest właśnie brak odwagi i entuzjazmu. Gdy rozmawiam z biskupami, kapłanami, świeckimi, często szczerze oddanymi Chrystusowi i Kościołowi, mam wrażenie lęku i bezradności. Jakbyśmy należeli do odchodzącego świata, który cofa się pod naporem obcej rzeczywistości.
Bronimy wiary, bronimy wartości chrześcijańskich, staramy się je przekazywać następnym pokoleniom, ale nie ma w nas przekonania, że posiadamy skarb, który możemy proponować tym, którzy w Jezusa nie wierzą. Jesteśmy obrońcami Kościoła ożywionymi nadzieją, że bramy piekielne go nie przemogą, ale pogodzonymi z faktem, że coś się nieuchronnie kończy. Są, co prawda, tacy, którzy wznoszą buńczuczne okrzyki. Mówią o Polsce Bogiem silnej, ale im bardziej krzyczą, tym bardziej potępiają wszystko, co obce, świeckie, dając tym samym dowód lęku, którym podszyta jest ich buta.
Perspektywą, w którą winna być wpisana cała działalność duszpasterska, jest perspektywa świętości.
Niejednokrotnie pytałem człowieka klęczącego przy konfesjonale, co wiara wnosi do jego życia. Najczęściej słyszałem, że pomaga mu być dobrym człowiekiem. Gdy nie zadowalałem się tym stwierdzeniem, mówiąc, że dobrym człowiekiem może być żyd, muzułmanin czy ateista, słyszałem: „Ale ja jestem wierzący”.
Śmiem zatem twierdzić, że świadomość powołania chrześcijan do świętości mają tylko nieliczni. Gdy więc słyszę, jak mówisz, że „prowadzenie do świętości pozostaje szczególnie pilnym zadaniem duszpasterskim”, obawiam się, że ci, którzy je realizują, nie wierzą, iż może przynieść ono owoce. Będą zadowoleni, jeśli ich zaangażowanie sprawi, że wychowankowie będą chodzić do kościoła.
Nie wiem, czy wiesz, ale najpopularniejszym środkiem duszpasterskim w Polsce jest karteczka. Dzieciom pierwszokomunijnym, bierzmowanym, narzeczonym, rodzicom chrzestnym i umierającym daje się karteczkę. Ich zadaniem jest zdobyć autograf księdza zaświadczający, że uczestniczyli w Mszach niedzielnych i przyjęli księdza po kolędzie, że byli u spowiedzi pierwszopiątkowej lub przedślubnej.
Większe emocje wywołuje ocena z religii na świadectwie maturalnym niż wiara maturzystów. Ostatnio słyszałem, że po Mszy, na której biskup namaszcza młodych krzyżmem, bierzmowani idą do pubu, gdzie przy alkoholu i marihuanie palą indeksy, w których zbierali parafki za praktyki pobożne. Ludzie, których Kościół w osobie proboszcza i katechety uznał za dojrzałych chrześcijan, świętują wyzwolenie z opresyjnej drogi do kwitka, który może się przydać w przyszłości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.