Rekonstruowanie prawdy

Tygodnik Powszechny 5/2012 Tygodnik Powszechny 5/2012

Akta Inkwizycji były tendencyjne, a są świetnym źródłem do badania mentalności tamtych czasów. Materiały SB i akta procesów sierpniowych nie wypadają gorzej.

 

Elżbieta Olender i Agnieszka Jędrzejczyk: Rok temu wyszła książka „Złote żniwa”. Jan Tomasz Gross znów boleśnie wyrwał nas z letargu, a przy okazji przypomniał o istnieniu ważnego, lecz słabo zbadanego źródła wiedzy o okupacji. Są nim akta tzw. „sierpniówek”: procesów sądowych, wytaczanych po wojnie hitlerowskim kolaborantom [nazwa wzięła się stąd, że ich podstawą był dekret PKWN z 31 sierpnia 1944 r. – red.]. Potem ukazał się „Zarys krajobrazu”: książka o losach polskich Żydów ukrywających się w czasie wojny na wsi, której autorzy obficie korzystali z „sierpniówek”. Dyskusje, wywołane przez te książki, ujawniły zdumiewającą niekonsekwencję w podejściu do źródeł historycznych, jakimi są PRL-owskie dokumenty. Otóż nie wierzy się dokumentacji procesów wytoczonych za zbrodnie na Żydach, bo przecież wiadomo, że w śledztwach bito i wymuszano zeznania, ale ufa się aktom esbeckim, kiedy zaświadczają, że Wałęsa to „Bolek”. Badał Pan i „sierpniówki”, i akta SB. Czy i kiedy źródła „z pieczątką” są wiarygodne? 

Krzysztof Persak: Zanim odpowiem, muszę zaprotestować przeciwko nieuprawnionej generalizacji zawartej w stwierdzeniach: „nie wierzy się”, „ufa się”. Myślę, że większość badaczy i wyrobionych czytelników traktuje obie te kategorie źródeł z należytym krytycyzmem: nie zakłada z góry ich absolutnej wiarygodności ani też jej z góry nie neguje. Jeżeli chodzi o akta procesów wytoczonych za zbrodnie na Żydach, to przypuszczam, że ci, którzy a priori podważają ich wartość, kierują się raczej chęcią zaprzeczenia obrazowi rzeczywistości, jaki się z tych źródeł wyłania.

Wracając do pytania: dla historyka nie ma znaczenia, czy źródło jest „z pieczątką”, czy bez. Wiarygodność nie od tego zależy. List prywatny też może być dobrym źródłem historycznym, choć nie ma żadnego waloru urzędowego. Poza tym historyk nie jest bezmyślnym przepisywaczem źródeł. Pierwszą rzeczą, której uczą go na studiach, jest nieufność wobec źródeł. Metaforycznie mówiąc: każde źródło kłamie i trzeba je zmusić do mówienia prawdy. Jest elementem pewnej układanki, trzeba poddać je weryfikacji i zestawić z innymi, zinterpretować i dopiero na tej podstawie próbować zrekonstruować rzeczywistość.

Czy to znaczy, że źródła urzędowe nie są wyjątkowe pod żadnym względem? 

Na pewno nie dla historyków, bo dla nich – zwłaszcza tych pracujących w archiwach – dokumenty urzędowe są chlebem powszednim. Historycy wiedzą, że niezależnie od tego, czy źródło zostało wytworzone przez instytucję, czy przez osobę prywatną, muszą zadać te same pytania: czy wytwórca dokumentu znał rzeczywistość, czy ją wiernie odzwierciedlił, czy mógł ją wiernie odzwierciedlić, czy miał jakieś powody, żeby ją wypaczyć etc.

 
Inna rzecz, że każdego typu źródła mają swoją specyfikę. Kiedy mamy do czynienia z dokumentami wytworzonymi przez duże biurokracje, powinniśmy uwzględnić logikę działania instytucji i dość uniwersalne prawa, które nimi rządzą, np. regułę oportunizmu urzędniczego, asekuranctwa w tworzeniu dokumentów. Nawiasem mówiąc, dzięki temu, że pracuję w Instytucie Pamięci Narodowej – czyli pełnię funkcję urzędnika – mam wgląd w to, jak powstaje dokumentacja urzędowa, widzę, czego w takich dokumentach się nie pisze, jakie kwestie się przemilcza lub formułuje na okrągło. To dla historyka cenne doświadczenie, bo unaocznia reguły rządzące strukturami biurokratycznymi.

Wyjaśniając w jednej ze swych książek okoliczności śmierci w 1961 r. dziennikarza Henryka Hollanda, posłużył się Pan aktami operacyjnymi SB. Na czym polegała ich specyfika? 

Akta operacyjne tajnych służb wydają się wyjątkowe przez to, że nigdzie na świecie policja nie ujawnia tego rodzaju dokumentów dotyczących niedawnej przeszłości. Jednak poza aurą źródeł zakazanych, w sensie warsztatowym nie są one niczym szczególnym. Mają pewną specyfikę związaną z żargonem zawodowym, jakim operuje policja polityczna, z jej sposobem działania, pragmatyką służbową, sposobem wytwarzania dokumentów. Ale na tym ich wyjątkowość się kończy. Nie mają innego statusu niż pozostałe źródła historyczne i nie należy ich demonizować ani fetyszyzować. Trzeba nauczyć się z nimi obchodzić i wydobywać z nich informacje, ale do tego nie jest potrzebna żadna wiedza tajemna wystarczy wiedza fachowa.

Jeśli materiały operacyjne nastręczają historykowi jakichś problemów, to raczej etycznych niż warsztatowych. Ponieważ często powstawały bez wiedzy i woli tych, których dotyczą, pokazują rzeczywistość przez dziurkę od klucza. Historyk musi więc zmobilizować swoją wrażliwość etyczną, kierować się przyzwoitością i odpowiedzialnością za słowo. Ale i pod tym względem akta ubeckie nie są wyjątkowe, gdyż takie same problemy stwarza np. prywatna korespondencja.
 
W sprawie Hollanda uznał Pan raporty ubeckie za źródło wiarygodne. 

Co nie znaczy, że bezkrytycznie im uwierzyłem. Henryk Holland wypadł z okna swojego mieszkania na szóstym piętrze podczas rewizji prowadzonej 21 grudnia 1961 r. przez Służbę Bezpieczeństwa i należało odpowiedzieć na pytanie, czy go wypchnięto, zmuszono do samobójstwa, czy też sam skoczył z okna.

Okoliczności tej śmierci rekonstruowałem, posługując się różnorodnym materiałem. Konfrontowałem raporty, które po tym wydarzeniu pisali wszyscy tam obecni, żeby wyłapać sprzeczności w relacjach. Porównywałem z dokumentacją fotograficzną i planem mieszkania. Szczęśliwie dla mnie znalazło się dodatkowe źródło: zapis z podsłuchu zainstalowanego w mieszkaniu Hollanda; przynajmniej część funkcjonariuszy nie wiedziała o podsłuchu. Uwzględniłem także kontekst sytuacyjny. Zadałem pytanie: cui bono? – czy istniały powody skrytobójstwa? – i takich powodów nie znalazłem. Za to wgląd w sytuację osobistą Hollanda sugerował, że mógł on chcieć popełnić samobójstwo. To wszystko zestawione razem przekonało mnie, że mamy do czynienia z samobójstwem, a nie z zabójstwem. Może kiedyś historycy znajdą inne źródła, które tę tezę podważą. Liczę się z tym, bo przecież nie ma jednej, ostatecznej wersji historii.
 
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...