Maryjki

Tygodnik Powszechny 5/2012 Tygodnik Powszechny 5/2012

Ubrane w chustkę na głowie i tunikę zakrywającą kształty okazują się Polkami z katolickimi korzeniami. Co euromuzułmanki chcą ukryć pod hidżabem?

 

Hidżab to moja korona

Agnieszka Amatullah Witkowska: Rodzina postawiła mi trzy warunki: nie będziesz nosiła żadnej chusty, a na święta będzie choinka i pieczony schab.

Ale po trzech latach choinki już nie było, schabu nie upiekłam nigdy, a chustki od pierwszego dnia po wypowiedzeniu szahady („Nie ma Boga prócz Allaha, a Mahomet jest Jego Prorokiem”) – nie zdjęłam.

Na początku nie zamierzałam jej nosić, bo uważałam, że wiara ma być w sercu, a nie wyrażać się w ubiorze. Ale pewnych rzeczy nie da się rozdzielić. Serce, rozum i sposób życia to muzułmańska święta trójca.

Dzień po szahadzie przyjechali kuzyni, poszliśmy na starówkę. Przechodziłam obok indyjskich sklepów z ubraniami i przyglądałam się chustkom. Nie chciałam robić scen rodzinie, ale w końcu do któregoś z kolei weszłam i za 20 zł kupiłam najtańszą – i zakryłam włosy. Nie było to do końca po muzułmańsku, bo miałam obcisłe dżinsy z dziurami, ale zakryłam głowę.

Hidżab to moja korona, kokon, czuję się w nim jak w łonie matki – bezpieczna, oddzielona od świata.

Czasem z siostrami z meczetu zastanawiamy się, dlaczego chustka budzi tyle sprzeciwu. Przecież ona nie wyraża żadnej wrogości. Jest dla was i dla mnie. Zdarza się, że jakiś bezdomny omija innych i idzie do mnie. To najlepsze świadectwo. Może nie wiedzieć nic o islamie, ale intuicja go prowadzi. I jeśli mam, to mu zawsze dam złotówkę.

Żebyś nie miał na czym oka zawiesić 

Paulina Ghada Kwiatkowska: Nie jestem eksponatem na wystawie. Moje ciało to moja przestrzeń. Założyłam hidżab świadomie. Odcięłam się od tematów fryzjera i makijażu, stałam się jakby świecką zakonnicą. Ludzie przechodzący obok mnie, czy to się im podoba, czy nie, wiedzą, że żyję według zasad. Stałam się niewidzialna, anonimowa. Ale dla części muzułmanów, szczególnie tych z krajów arabskich, jestem atrakcją turystyczną. Polka, muzułmanka, w chustce, do tego mówi po angielsku. Niejeden pojedzie za taką z meczetu na Wiertniczej do centrum, żeby zapytać, gdzie jest Pałac Kultury.

Paradoksalnie, sens hidżabu tak jakby się odwrócił: teraz, żeby przywrócić swoją skromność, powinnam hidżab zdjąć. Założyłam go, aby nie kusić mężczyzn, nie rywalizować z kobietami, wysunąć się poza wyścig wizerunku. Tymczasem dla niektórych muzułmanów kobieta zakładając hidżab daje znak, że mogą rościć sobie do niej jakieś prawa.

A przecież ja się zakryłam, żeby właśnie prawo do oceny ludziom odebrać. To był mój bunt. Sens chustki jest bardzo głęboki, teologiczny, ale obrósł polityką, kulturą, męskimi wpływami.

To moja prywatna arabska wiosna.


Ciążył mi krzyż 

Paulina Ghada Kwiatkowska: Mówią na nas „Maryjki”, bo chodzimy po ulicach w chustach na głowie i powłóczystych strojach. Kojarzymy się z zakonnicami albo świętymi. Czasem katolicy mają pretensje, że odbieramy im coś, co jest dla nich święte.

Nie rozumiem dlaczego. Nie akceptują, kiedy ktoś naśladuje Matkę Bożą? Monopol na zakrycie ciała mają u was tylko zakonnice. A jeśli chcę być zwykłą kobietą, wyjść za mąż i urodzić dzieci, nie mogę mieć już prawa do zakrycia?

Dlaczego odeszłam? Wydaje mi się, że w religii katolickiej za dużo jest „ochroniarzy” Boga, czyli świętych. Czułam się, jakbym nie była godna mówić wprost do Boga; „za wysokie progi na Twoje nogi”. Chodziłam do katolickiego liceum i któregoś dnia, klęcząc w kaplicy szkolnej, uświadomiłam sobie, że od godziny nie modlę się do Boga, tylko do otaczających Go ludzi.

Agnieszka Amatullah Witkowska: Dobry muzułmanin to taki katolicki święty, prorocy byli często prostymi ludźmi. Nawet niepiśmiennymi. Dlaczego miałabym się modlić do świętych, a nie starać się żyć tak jak oni?

W katolicyzmie nie wytrwałam. Ciążył mi krzyż, nie czułam się dobrze z ofiarą Jezusa już jako dziecko. Wchodziłam do kościoła, a tam wisi ten biedny człowiek i mówią, że umarł za mnie. Bez ofiary Jezusa czuję się odpowiedzialna sama za siebie. Nikt nie musi cierpieć za moje grzechy, a Allah mnie rozliczy z tego, co dobre, i z tego, co złe.

Czasem ktoś mi tłumaczy: Agnieszka, ty nic nie rozumiesz, ta twoja religia jest związana z kulturą arabską. Kobiety chroniły się przed piaskiem pustyni i dlatego zakładały chusty. To nie tylko religia, ale też kultura.

Wtedy ich pytam: a gdzie się Jezus urodził? W Zakopanem? Tam, gdzie szopki w śniegu stoją?

Lubna Raad Al-Hamdani: Moja mama jest katoliczką przez 35 lat żyjącą w Iraku, a ja szanuję jej wiarę. Jezusa traktujemy jako proroka. Ale wszyscy, ja i moje rodzeństwo, jesteśmy muzułmanami. Mama obchodzi swoje święta, chodzi do kościoła, modli się. W jednym się wszyscy zgadzamy – w katolickiej świątyni jest za dużo obrazów, a przecież kościół jest do modlitwy, a nie do patrzenia.
 
 
«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...