Wymódl sobie kraj

Tygodnik Powszechny 13/2012 Tygodnik Powszechny 13/2012

Reklamowana na billboardach krucjata różańcowa ma uratować Polskę przed upadkiem. Czy organizatorom chodzi o modlitwę, czy także o politykę?



Zdaniem ks. Sikorskiego, od samego początku w inicjatywę powinien się mocniej włączyć Episkopat. Przypuszcza jednak, że były obawy przed politycznym wykorzystaniem akcji. To jak jazda samochodem, mówi: – Jak wsiadam, to nie wiem, czy dojadę, czy nie. Ale przecież gdybym nie ryzykował, to bym całe życie siedział w domu. I tutaj też tak było: za dużo gdybania, czy starczy benzyny, co będzie, jak skręcę w prawo, a jak w lewo? A trzeba było wsiadać i jechać. Widać jednak, że biskupi mają pilniejsze rzeczy na głowie – śmieje się – choćby Komisję Majątkową i inne takie.

Bez kierownika

Jakub Sawicki deklaruje, że krucjata różańcowa nie tworzy nowych struktur: – Jest to ruch wszystkich, którym los Ojczyzny nie jest obojętny. Każdego, kto chce, zapraszamy, aby modlił się „dziesiątką” różańca codziennie w intencji Ojczyzny. Nie uzurpujemy sobie prawa do prowadzenia czegokolwiek. Nie czujemy się organizatorami, raczej swoistym sekretariatem, który chce jedynie policzyć modlących się.

Sekretariat zbiera imienne deklaracje przystąpienia do modlitwy, pobierane ze strony internetowej akcji. Nie prowadzi statystyk dotyczących regionów, z których napływają zgłoszenia. Inicjatywa, twierdzą organizatorzy, jest finansowana ze środków własnych (ulotki, biuletyn informacyjny, prowadzenie sekretariatu). Poza jednym wyjątkiem: akcją billboardową, która ruszyła 1 marca (w największych miastach Polski stanęło 200 olbrzymich plakatów z hasłem: „Maryjo, Królowo Polski, ratuj nas, bo giniemy!”). Jak ta kampania jest finansowana? Organizatorzy krucjaty nie chcą odpowiedzieć na to pytanie, mówią tylko: „Ona nie jest naszym dziełem”.

Jak ustalilśmy, średni tygodniowy koszt wynajęcia 200 billboardów wynosi w Polsce ponad 150 tys. zł.

Boją się słowa

Ks. Małkowski przyznaje, że słowo „krucjata” może budzić kontrowersje. Pamięta, jak jeden z hierarchów powiedział mu, że słowo kojarzy mu się z wojną, a w Polsce przecież żadnej wojny nie ma, tylko jest pokój i wolność. Ale Małkowski uważa inaczej: – Nie ma ani pokoju, ani wolności, więc słowo jest na miejscu.

Nazwa akcji budzi jednak obawy nie tylko u biskupów. Rezerwę wobec niej zachowują też wierni. Nawet ci, którzy od lat odmawiają różaniec – choćby osoby modlące się w parafialnych wspólnotach czy kółkach różańcowych. – Musimy przemyśleć, w jaki sposób i jaką drogą dotrzeć do tych grup i wspólnot, by zadeklarowały swój udział w całości – mówi ks. Małkowski.

Jakub Sawicki mówił „Frondzie”: „Pamiętam, jak ktoś najpierw zainteresował się sprawą, ale gdy zobaczył słowo »krucjata«, powiedział, że to złe określenie. Był jednak także i pan, który podszedł i powiedział: »Ja to bym z wami poszedł na taką zwykłą krucjatę, nie na modlitewną«”.

***
Strona internetowa, do której odsyłają rozwieszone w Polsce billboardy, wciąż podaje adres sekretariatu w Teresinie. Zapytaliśmy o to ks. dr. Henryka Małeckiego, moderatora wydziałów duszpasterskich warszawskiej kurii:

– Kuria zdecydowanie odcina się od sekretariatu w Teresinie. Na różańcu może się modlić każdy, w każdej dobrej i ważnej intencji. Jeśli ktoś odczuwa potrzebę zgłoszenia swojej modlitwy, może to zrobić w kościele oo. Paulinów przy ul. Długiej w Warszawie, wyznaczonym do tego celu przez kard. Nycza. Działania sekretariatu w Teresinie nie są uzgadniane ani z kurią, ani z biskupem. Akcja ma podtekst polityczny, z którym się absolutnie nie identyfikujemy – powiedział ks. Małecki.


 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...