Solidarność sumień

Imago 7/2/2012 Imago 7/2/2012

Moment oporu przeciw konformizmowi nie musi być wielką rewolucją, może być czymś bardzo skromnym, ale właśnie taki przypadek odwagi sumienia staje się początkiem odnowy. Cnoty obywatelskie mają korzenie w ludzkim sumieniu.

 

Podobnie mówił ksiądz Józef Tischner do ludzi „Solidarności” w 1980 roku (jego rozważania zostały zebrane w książce pod tytułem „Etyka solidarności”). „Etyka solidarności chce być etyką sumienia. (…) Nie można być solidarnym z ludźmi bez sumienia. Z ludźmi bez sumienia można jechać w jednym pociągu, siedzieć przy stole podczas kolacji, czytać książki – to jeszcze nie jest solidarność. Nie każde „my”, nie każde „razem” jest już solidarnością. Autentyczna solidarność – powtórzmy to raz jeszcze – jest solidarnością sumień. To zrozumiałe, bo być solidarnym z człowiekiem to zawsze móc liczyć na człowieka, a liczyć na człowieka to wierzyć, że jest w nim coś stałego, co nie zawodzi. Sumienie jest w człowieku tym, co stałe i co nie sprawia zawodu. Do tego trzeba jednak jednego: trzeba chcieć mieć sumienie. Sumienia mają bowiem przede wszystkim ci, którzy chcą je mieć. To smutne, bo okazuje się, że człowiek ma moc zniszczenia w sobie tego, co stanowi o jego człowieczeństwie. Ale również radosne, bo okazuje się, że sumienie zawsze można odbudować, byle tego chcieć. Solidarność jest dziełem nie tylko tych, którzy zawsze mieli sumienia, ale również tych, którzy je w sobie odbudowali.”

Tischner, tak jak Havel, widział napięcie w człowieku, widział jego zdolność do dobra i zła. Postawa solidarności, która zapoczątkowała zmiany w Polsce i w innych krajach Europy Środkowej i Wschodniej, miała swoje źródło w ludzkim sumieniu: we wrażliwości na cierpienie i niesprawiedliwość dotykające innych. Nie zawsze jednak sumienie musi odpowiadać na cierpienie. Może mu zapobiegać.

Sumienie otwiera nas na innych i pozwala wejść z nimi w relację. Prawe sumienie pomaga nam zbudować wspólnotę, kładąc pod nią fundamenty. Totalitaryzmy wszelkiej maści wykluczają przyjaźń między ludźmi, niszczą zaufanie. Rozbijają wspólnotę u jej korzeni: w sumieniu. Nie przez przypadek rozważania o sumieniu znalazły się w „Etyce solidarności” właśnie w rozdziale pod tytułem „Wspólnota”.

Ryzyko

Niebezpieczeństwo związane z sumieniem nie wyczerpuje się jednak w jego potencjalnie wywrotowym charakterze na polu polityki. Moralność, a więc sumienie, potrzebuje wolności i do niej prowadzi. Wolność nakłada obowiązek szukania prawdy i postępowania zgodnie z tym, co się rozpoznało. Tylko w ten sposób sumienie może spełnić swoją rolę, tylko taki użytek z wolności służy dobru – tak pojedynczego człowieka, jak i społeczeństwa. Z drugiej strony, prawda musi być przyjęta w wolności, a to wiąże się jednak z pewnym ryzykiem. Szukanie oznacza wysiłek, a wysiłek bywa nieprzyjemny. Trudności mogą więc budzić chęć ucieczki, rezygnacji z wolności: zaczynamy szukać nie tyle drogi, ile kogoś, kto powie, co należy robić i jak żyć, rezygnujemy z wysiłku i z myślenia. Wreszcie, jest bardzo prawdopodobne, że sumienie źle ukształtowane zrobi zły użytek z wolności, którą dysponuje. Wolność niesie ryzyko błędu.

Totalitaryzm w takiej lub innej postaci był i jest możliwy, ponieważ pokusa ucieczki od odpowiedzialności zawsze będzie aktualna. Zawsze mogą znaleźć się też tacy, którzy -zniecierpliwieni mozolnymi ludzkimi poszukiwaniami, przekonani o własnej nieomylności - mogą ulec pokusie narzucenia siłą swoich rozwiązań innym. Właśnie dlatego należy chronić ludzkie sumienie i pozwalać mu się dobrze ukształtować.

Systemy totalitarne, stawiając sobie za cel przeniknięcie do najbardziej intymnych sfer życia i podporządkowanie ich panującej ideologii, łamią sumienia w sposób zorganizowany i systematyczny. Dziś, w naszej części świata, groźba totalitaryzmu wydaje się odległa, ale rola sumienia nie zmieniła się. Nie doświadczamy już łamania sumienia przez aparat przemocy i inwigilacji, ale z powodzeniem możemy zagłuszyć je sami. Odbywa się to zazwyczaj stopniowo i subtelnie, ponieważ w naszym codziennym życiu bardzo rzadko stajemy przed wielkimi dylematami moralnymi. Ustępstwa w małych sprawach często prowadzą do ustępstw w większych.

Tymczasem właściwie uformowane sumienie – sumienie często „używane” – jest warunkiem samodzielności osądu, dojrzałości myślenia. Człowiek o prawym sumieniu jest, jak powiedzieliby psychologowie, wewnątrzsterowny, sam kieruje swoim postępowaniem, jest zdolny do brania odpowiedzialności za siebie i innych w sprawach tak małej, jak i wielkiej wagi. Dobrze uformowane sumienie skłania do bezinteresowności, a więc też przyjaźni i troski o dobro wspólne. Cnoty obywatelskie, tak potrzebne w demokracji, mają korzenie w ludzkim sumieniu.

 

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...