To są rekolekcje! Tu się pije!

Wzrastanie 6/2012 Wzrastanie 6/2012

Takiego finału nikt się nie spodziewał. W korytarzu kilka zapłakanych dziewcząt milcząc wpatrywało się w podłogę. Ci, którzy poszli dalej, wytrzymywali kilka minut, nim pojawiały się pierwsze, mimowolne łzy...

 

Uwaga na bagaże – szkło!

To miała być kolejne, spokojne rekolekcje za miastem. Wczesnym rankiem autokar czekał już pod szkołą. Pani Grabowska cytowała regulamin wycieczki, gdy maturzyści walczyli z pierwszakami o miejsca z tyłu pojazdu. Rekolekcje oficjalnie rozpoczęte.

Trzy wychowawczynie próżno starały się zaprowadzić porządek na pokładzie. Uczniowie chwalili się alkoholowym asortymentem. Słysząc o flaszce spirytusu, siedzący obok mnie Rafał przewrócił oczami, i powiedział o swojej markowej whisky. Następnie podniósł podręczny plecak, oparł go o kolano odziane w dziurawe dżinsy. „– Czego szukasz?” –zapytałam. „– Fajek. Zaraz będzie postój”.

Patent na Grabowską

Dojechaliśmy. W budynku  odbyło się rytualne narzekanie na wszystko wokół. Ksiądz Daniel z uśmiechem podszepnął gospodyni domu, żeby się nie przejmowała. „Młodzież, widzi pani, nawet, jak im się podoba, to nie powiedzą. To dobre dzieciaki, tylko przebrane” – powiedział z autentyczną sympatią. Wychowawczynie nie próbowały nawet poskromić barwnego tłumu. „Które dziewczyny chciały pięcioosobowy?” – pani Trela zmęczonym głosem usiłowała przekrzyczeć blisko czterdzieścioro uczniów.

Nadia, Sandra, Karolina i Monika poszły za mną wąskim korytarzem, pachnącym drewnem i pastą do butów. Pokój miał zepsute drzwi i bladozielone ściany. „– Wiecie...” – zaczęła Monika z pretensją. Nerwowo odgarnęła włosy z nienaturalnie opalonej twarzy. „– Ja rozumiem, że to nie hotel. Ale to już jest przesada” – trzasnęła drzwiami. Te jednak zaskrzypiały z wyrzutem, odbiły od framugi, i obrażone zastygły w rozwarciu. Dziewczęta przywiązały jeden koniec szalika ramy łóżka, drugi do klamki drzwi, by je zamknąć. Następnie uraczyły się butelką coca-coli z odrobiną wódki, czy może odwrotnie. „– To nasza ostatnia wycieczka” – westchnęła Monika, patrząc w czubki nowych butów. „– Zaraz matura i koniec zabawy” – dodała Karolina wyławiając nitkę ze szklanki z drinkiem. Jednak po kilku kolejnych łykach, dziewczyny zapomniały o troskach. „– Ten patent z szalikiem ma swoje plusy” zachrypiała Nina. „– Jak się dobrze zawiąże, to Grabowska nam tu nie wlezie, jak będziemy pić wieczorem”. Zamyśliła się odrobinę, i wprawnym ruchem opróżniła swoją szklankę.

Spirytus – profilaktycznie

Wielu uczniów nie czekało z alkoholem do wieczora. W trakcie popołudniowego spaceru, Robert, dziewiętnastoletnia wersja Pana Zagłoby, nieco się zataczał. Szłam niespiesznie wzdłuż strumienia, padający śnieg zasłaniał krajobraz zwartą kurtyną. Ktoś, jak słyszałam, starał się mnie dogonić.

„– Hej!”. Odwróciłam się.

„– Chcesz może?” – Czarek z iskierkami w oczach wyciągał w moim kierunku butelkę z tajemniczą cieczą. „– Spirytus!” – odpowiedział, nim zdążyłam zapytać. „– Ale nie żeby się uchlać o tej godzinie. Tylko rozgrzać trochę”. Pociągnął nosem, poprawił szalik. Dogonił nas Rafał, którego kolano konsekwentnie oglądało świat przez podarte dżinsy. Rozejrzał się i sięgnął do kieszeni po papierosa. „– A wiesz, pani Krawiec powiedziała do Roberta...” – nad jego kozią bródką pojawił się ironiczny uśmiech „– ...że jak już pije cały dzień, to trudno, byle tylko potrafił ustać na nogach, wyobrażasz sobie?”

Trzeźwo, kochani, nie dam rady

Po spacerze wszyscy udali się do kapliczki. Ksiądz Daniel, młody człowiek o kruchych okularach, i jeszcze bardziej kruchej sylwetce, spoglądał na zebranych. Pomyślałam, że gdyby lekturowy Mały Książę miał 30 lat, byłby mniej więcej taki jak on. Patrzył, jak uczniowie  pchają się do ostatnich ławek, by stać się niewidzialnymi. „– Maski” – powiedział bardziej do siebie, niż do kogokolwiek innego. „– Wszyscy macie maski”.

Wieczorem w zielonym pokoju zebrała się cała śmietanka towarzyska. Chwiejnym krokiem przyszedł Robert, jego rubaszny uśmiech był o kilka procent szerszy niż zwykle. Czarek usiadł koło mnie, zaciekawiony  zawartością kosmetyczki. Rafał raził nas lampą błyskową, zaś Komar, barczysty piłkarz, wpatrywał się szczenięcym wzrokiem w Nadię, która dała mu kosza. Ona sama zaś z irytacją oznajmiła, że ciężko wytrzymać rekolekcje na trzeźwo. „– Nic straconego!” Monika poprawiła i tak już nienaganny makijaż i klasnęła w dłonie. „– Karolina, gdzie schowałaś tę imieninową? Dawaj, szkoda czasu” – zawyrokowała w końcu. Pozostało przywrócić współpracę szalika z drzwiami, i zadbać, by wieczór upłynął przyjemnie. Przy czym „upłynął” pasuje w tym kontekście jak ulał. Czy może – jak nalał.

Msza żywych trupów

Drugiego dnia rano śniło mi się, jakaś kobieta krzyczy do mnie. „– Przecież to nie wyjazd do sanatorium, tylko rekolekcje! Tu się pije, kobieto!”.

Atmosfera w zielonym pokoju nie była już tak beztroska. Wychowawczynie przyłapały w nocy niepełnoletnią, pijaną Sandrę, palącą papierosa na balkonie. Cisza. Nadia wzruszyła ramionami na znak, że nic jej nie obchodzi. Karolina z niesmakiem przełykała nieświeży napój mówiąc, że na kaca lepsze to, niż nic. Monika wzdychając dała nam do zrozumienia, iż nieprzespana noc upoważnia ją do narzekania.  Podłoga skrzypiała pod stopami licealistów, wchodzących niechętnie do kaplicy. Ksiądz Daniel spojrzał na uczniów. „– Potrzebujecie się ukrywać?” – zapytał zagadkowo. Nie śmieli popatrzeć na niego, stali ze spuszczonymi, obolałymi głowami. „– Co jest w was takiego, że nie chcecie być sobą, że nie umiecie odmówić? Myślisz, że byłbyś gorszy, gdybyś odmówił?” Nie rozumieli go kompletnie. „– Niech się stanie światłość...” – czytał z Księgi Rodzaju. Promień słońca poraził zaspane twarze. „...Różne zwierzęta: bydło, i zwierzęta pełzające...”. Zgrzyt ciężkich drzwi oznajmił pojawienie się w kaplicy spóźnionych. Pierwszy wszedł ciężko dyszący, postawny młodzieniec o gęstych brwiach. Za nim wślizgnął się do sali drobny chłopiec o lepkich włosach, nerwowo rozglądając się na boki.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| REKOLEKCJE

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...