Jezus był Azjatą

List 7-8/2012 List 7-8/2012

Franciszek Ksawery wyruszył więc do Chin, ale nigdy tam nie dotarł. Mając 48 lat umarł schorowany w wiosce rybackiej na wyspie Shanchuan Dao. Do Państwa Środka dotarli jednak inni jezuici.

 

Powiedział Ojciec, że jednym z zarzutów było określanie Boga chińskimi pojęciami. W czym tkwił problem?

W Japonii i Chinach nie było pojęcia Boga. Franciszkanie i dominikanie próbowali więc używać łacińskiego słowa Deus, ale ono było obce, niczego nie mówiło, nic ze sobą nie niosło. W chińskiej filozofii i kulturze było pojęcie Szangdi   ±4, czyli najwyższej siły, pana na wysokościach. Istniało też słowo „niebo" tian , ale nie w naszym znaczeniu teologicznym. Była to raczej wielka nieokre­ślona siła. Odpowiednim określeniem wyda­wało się zaproponowane przez Matteo Ricciego Tianzhu - Pan Niebios, i tym terminem posługiwali się jezuici.

Jak zakończyła się sprawa rytów chińskich?

Potępieniem ich przez papieża, na co cesarz zareagował wypędzeniem z kraju wszystkich misjonarzy. W Chinach pozostało tylko kilku jezuitów darzonych przez cesarza szczegól­nym szacunkiem. Spełniali oni na dworze waż­ną rolę, byli tam matematykami i astronomami.

Wydaje się, że papież nie miał obiektyw­nych informacji na temat tego, co działo się w Chinach. Brakowało też chyba chęci zrozu­mienia problemu. Kolejni papieże ufali świa­dectwom misjonarzy zaangażowanych w spór i w ten sposób górę nad rzetelnym osądem brała ludzka zawiść.

Początek krytyce rytów chińskich dał do­minikanin, Juan Baptista de Morales, który przybył do Chin w 1633 r. Dziesięć lat później przedstawił w Rzymie swoje spostrzeżenia z wyprawy. Sformułował 17 zapytań, które ude­rzały w jezuitów. Po dwóch latach Propaganda Fide (dzisiejsza Kongregacja ds. Ewangeli­zacji Narodów) przyznała mu rację i potępiła praktyki jezuickie w Chinach. To był wstrząs dla naszego zakonu. Do Rzymu wyruszył z Chin jezuita, Martino Martini, i w 1651 r. prze­konywał Ojca Świętego i Propaganda Fide, że Morales nie miał powodów, by formułować ta­kie oskarżenia. Papież Aleksander VII 23 mar­ca 1656 r. przyznał Martiniemu rację. Ale to nie był koniec sporów.

Co stało się dalej?

W 1665 r. w Kantonie miała miejsce konfe­rencja misyjna, której zadaniem było ujedno­licenie przez zakony metod pracy w Chinach. Franciszkanie zaaprobowali na niej ryty chiń­skie, jednak po zakończeniu konferencji, znów dominikanin, o. Domingo Fernandes Navarette, zaatakował w Rzymie jezuitów. W 1676 r. napisał książkę, w której skrytykował jezuickie metody misjonarskie. Rozpaliła ona na nowo dyskusję.

Oliwy do ognia dolał biskup Karol de Tour-non, z Paryskiego Stowarzyszenia Misyjnego, który w swoim wikariacie zabronił jezuitom wszelkich praktyk związanych z rytami chiński­mi. W 1697 r. Święte Oficjum znów rozkazało zbadać sprawę rytów chińskich. Po 6 latach dyskusji, w 1704 r., papież Klemens XI potępił ryty chińskie. Wysłał Karola de Tournona do Chin i nadał mu tytuł patriarchy antiocheńskie­go i ambasadora pomocniczego Indii i Chin. To nie był dobry wybór. Legat powinien raczej poszukiwać jedności niż podziału, tymczasem już na samym początku swej działalności potę­pił on w Goa uznany ryt malabarski! Wywołało

to furię miejscowego biskupa, który napisał list do Watykanu z prośbą o zmianę decyzji. Gdy legat przybył do Pekinu, był pełen podejrzeń i wrogości wobec cesarza. Cesarz też nie po­został obojętny. Trudno w takiej atmosferze o jakikolwiek dialog. Klemens XI jednak całko­wicie ufał swojemu wysłannikowi i przyznał mu rację nawet w kwestii rytów malabarskich. Co więcej, wyniósł go do godności kardynała. Swój sprzeciw wobec rytów chińskich papież wyraził w bulli Ex Indie Die.

Zapewne zostało to źle odebrane w Chinach...

Wydalono misjonarzy, pojawiły się prześla­dowania. Papież, świadomy powagi sytuacji, chcąc uniknąć przemocy skierowanej prze­ciwko katolikom, wysłał - w miejsce zmarłego de Tournona - kolejnego legata; był nim Carlo Ambroggio Mezzabarba. Ten także upierał się przy bulli Ex Indie Die. W rozmowie z cesa­rzem Kangxi w 1720 r. przedstawił on stanowi­sko potępiające ryty chińskie. Cesarz odebrał to jako osobistą zniewagę.

Kolejny papież, Benedykt XIV, potwierdził ważność bulli Ex Indie Die i wszystkim nie­posłusznym misjonarzom nakazał przyjazd do Europy w celu odbycia pokuty i złożenia przysięgi posłuszeństwa. Benedykt XIV był ostatnim papieżem, który sprzeciwiał się ja­kiejkolwiek inkulturacji w Chinach. Ostatecznie 28 lutego 1941 r. Propaganda Fide zakończyła kontrowersje wokół rytów chińskich.

Cena za niemal 300 lat sporów i niepodję­cie twórczego ryzyka w ewangelizowaniu Chin jest olbrzymia. Do tego trzeba też dodać okres komunistyczny, zwłaszcza rewolucji kultural­nej (1966-76) za Mao Tse-tunga.

Obecnie mamy w Chinach do czy­nienia z dwoma Kościołami: pod­ziemnym i „oficjalnym"...

Na przełomie IV i III w. przed Chr. jeden z interpretatorów Konfucjusza, Mencjusz, sformu­łował doktrynę, która obowiązuje do dziś: „Na niebie nie może być dwóch słońc". Oznacza to tyle, że wszystko musi być podporządko­wane jednemu ośrodkowi władzy, religia rów­nież. Władza w Chinach rości sobie prawo do kontrolowania na podległym jej terenie każdej religii. W przypadku katolicyzmu oznacza to np. decydowanie, kto będzie biskupem. Pró­ba mianowania biskupa przez papieża jest odbierana przez władze jako ingerencja w wewnętrzne sprawy Chin. Dlatego mamy dwa Kościoły: jeden wierny władzy chińskiej, drugi - papieżowi.

Kościół podziemny jest nieustannie prze­śladowany. Wielu księży, biskupów i świeckich przebywa w więzieniach i obozach pracy. Ko­ściół podziemny to Kościół cierpiący. Często rodziny księży nie mają nawet pojęcia, gdzie ich krewny jest osadzony i czy jeszcze żyje. Sytuacja ta rodzi podziały wśród duchownych; jedni się załamują i odchodzą, inni pozostają wierni. To wielka i krwawiąca rana w Kościele chińskim.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...