Z dala od cichego kącika

Przegląd Powszechny 4/2012 Przegląd Powszechny 4/2012

Podstawowym problemem jest dziś status przestrzeni publicznej i miejsce w niej sztuki. Do kogo ta przestrzeń należy? Z Piotrem Rypsonem, krytykiem i historykiem sztuki, rozmawia Marcin J. Witan

 

Jesteśmy skazani na względność odbioru sztuki?

Tak myślę; Co się dzieje w procesie krytyki artystycznej tak naprawdę?

Następuje jakiś rodzaj uzgodnienia czy dana praca jest wartościowa czy nie, czy to się podoba, czy jest użyteczna czy tez beznadziejna, chybiona. To  proces społecznej negocjacji,  krytycy sztuki staja się obrońcami lub adwersarzami danej postawy, która sama w sobie chybotliwie osadzona w przestrzeni dyskursu społecznego i albo się ostoi albo nie.

Zapewne ma większa na to szansę jeśli znajdzie się na wystawie, w muzeum. Przypomina  mi się scena z filmu „Nie lubię poniedziałków’, kiedy jeden z bohaterów, rzemieślnik z prowincji, szukając kogoś po całej Warszawie, trafia na konkurs sztuki nowoczesnej a ponieważ ma ze sobą coś co przypomina wał korbowy , zostaje wzięty za uczestnika i wygrywa ,jako artysta. Stricte użytkowy przedmiot został wzięty za sztukę. Widz się śmieje, mamy satyrę….

….a ów bohater nieświadomie zachował się jak  Marcel Duchamp, jeden z najbardziej znanych artystów XX w., który umieścił na swojej wystawie pisuar, innym razem suszarkę na butelki – rzeczy gotowe, użytkowe, niskiej rangi, które stały się sztandarowymi obiektami historii sztuki nowoczesnej. To był początek  nowego spojrzenia na otaczające nas przedmioty, wyzwanie rzucone naszej ich percepcji. Taki przedmiot – wytwór człowieka, odpowiednio użyty może nam wiele powiedzieć o nas, o cywilizacji.

I to wtedy jest sztuka?

I to wtedy jest doświadczenie estetyczne, bez wątpienia. Mariusz Kruk miał taką ładną serię prac w latach 90., w której pokazywał stare, mieszczańskie szafy z kilkoma ubraniami wewnątrz, funkcjonowało to w polu postrzegania eschatologicznego, po-oświęcimskiego, te szafy mówiły ,on musiał je tylko ustawić, wydobyć z nich wyraz…

Żeby to dostrzec potrzeba określonego kontekstu.

Odbiorca zawsze dysponuje kontekstem.

Własnym…

Jasne i na tym polega sukces wielu dziel sztuki. Hans-Georg Gadamer nazywał to stapianiem się horyzontów: dzieła i człowieka, który na nie patrzy – Horizont- Verschmelzung. Jeśli ten proces następuje, dzieło uznajemy za dobre, ciekawe, inspirujące.

W takim razie wszystko niemal potencjalnie jest sztuką?

Mogłoby zapewne być.

Jeżeli stworzymy odpowiednia przestrzeń do wyeksponowania filiżanki z niedopitą kawą i łyżeczką, jaką mam teraz przed sobą , to byłoby to dzieło sztuki czy nie?

Tak, jeśli nastąpi stopienie się horyzontów… a może nastąpić, kiedy uda nam się wyjść poza stereotypy postrzegania . Pan na przykład może zachwycić się jakimś krajobrazem a ktoś, kto patrzy nań codziennie wzruszy tylko ramionami. To jest uczestnictwo w procesie estetycznym, które wymaga pewnej predyspozycji, woli, chęci.

Jakie warunki były potrzebne Japończykom do stworzeni sztuki komponowania ogrodów? Kamienie, trawy, drzewa. Ich rozmieszczenie, kompozycja, sprawia, że mówimy o pięknie.

Nasze zdolności percepcyjne, wrażliwość, zmieniają się  więc nie ma mowy żeby nie zmieniała się sztuka, jej pojmowanie.

Żyjemy w kulturze wizualnej, czasach zmasowanych bodźców wizualnych, tekstowe zostały nam juz chyba tylko nazwy firm i slogany.

Właśnie; odbiorca bombardowany jest bodźcami wizualnymi o znaczeniu czysto użytkowym (reklama), co stępia jego wrażliwość i żeby jeszcze coś go dotknęło, obeszło, trzeba wychodzić coraz dalej, przekraczać kolejne tabu. Przykładem Dorota  Nieznalska wieszająca genitalia na krzyżu,  rzeźba papieża przygniecionego meteorytem czy krucyfiks zanurzony w moczu – instalacje obliczone na skandal, wstrząs, coś, czego ja odmawiam posłannictwu sztuki, która powinna mi pokazywać nowe horyzonty, potęgę wyobraźni, uwznioślić, odsyłać do czegoś wykraczającego poza materię, szanować świętości.

Bez wątpienia następuje proces stępienia wrażliwości. Sztuka nie działa tylko w przestrzeni  przyjaznej zrównoważonemu rozwojowi człowieka. Rzeczywistość nie jest jednoznaczna, oczywista, czarno-biała. Zakładałbym nawet,  że to, co znamy pod postacią sztuki, może ulec zanikowi.

A skandal jest bardzo częstym motorem jej tworzenia.

Artysta,  świadomy tego co robi, który chce zrobić to ,co chce zrobić, prawdopodobnie wie, ze rzecz może skandalizować, choć jego intencja nie musi być osadzona w skandalizowaniu. Używa mechanizmów rządzących naszą rzeczywistością.

Jeżeli prym wiodą  w niej media, ideologizacja spragmatyzowana do bólu, służąca celom retoryczno-politycznym i ekonomicznym, to sztuka nie może  nagle znaleźć się w jakimś ‘cichym kąciku’ bo jeżeli się znajdzie, to mało kto zechce tam zajrzeć. Nie twierdzę, że  dotyczy to wszelkiej sztuki. Przy czym nie ma powodu łączyć jakości dzieł z rozmiarami skandalu. Wielki skandal mogą wywołać dzieła  bardzo przeciętne, jak prace Doroty Nieznalskiej.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...