Święte oburzenie nieprawicy

Niedziela 43/2012 Niedziela 43/2012

W Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich zawrzało, jak nigdy dotąd w jego długiej historii, w związku z osobą jego prezesa Krzysztofa Skowrońskiego, który poprowadził dwa spotkania zorganizowane przez partię opozycyjną

 

Nawet stan wojenny i późniejsze perturbacje z odzyskiwaniem utraconej siedziby nie wywoływały tak wielkich namiętności, jak obecna dyskusja o politycznym zaangażowaniu prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (SDP) Krzysztofa Skowrońskiego po stronie nielubianej w środowisku dziennikarskim partii opozycyjnej. Krzysztof Skowroński, demokratycznie wybrany prezes SDP i szef prywatnego Radia Wnet prowadził debatę ekonomiczną i konferencję PiS.

Zdaniem sygnatariuszy listu otwartego (grupy członków SDP) pt. „My się na to nie zgadzamy” Skowroński naruszył art. 21 kodeksu etyki dziennikarskiej SDP mówiący o tym, że angażowanie się dziennikarzy w bezpośrednią działalność polityczną i partyjną prowadzi do konfliktu interesów i należy „wykluczyć podejmowanie takich zajęć oraz pełnienie funkcji w administracji publicznej i w organizacjach politycznych”. Być może Skowroński jako prezes postąpił nierozważnie (bo mógł przewidzieć, że zostanie skrytykowany), ale warto by dokładniej rozważyć, czy rzeczywiście aż tak bardzo naruszył etykę dziennikarską, czy raczej uraził przede wszystkim sympatie polityczne wewnątrz samego SDP? Warto też osądzić jego czyn w szerszym, dziennikarsko-politycznym kontekście. Wtedy ocena zdarzenia nie będzie już tak jednoznaczna i oczywista, jak w liście oburzonych z SDP.

Czy Krzysztof Skowroński powinien ustąpić z funkcji prezesa SDP? Nie wszyscy członkowie stowarzyszenia są co do tego przekonani, doszło do politycznego podziału. Nic dziwnego, bo organizacja ta nie jest już dawnym monolitem pod honorowym patronatem historycznego prezesa Stefana Bratkowskiego. Mniej więcej rok temu pojawiła się w niej świeża krew – ludzie z całkiem innej bajki, bliżsi „Gazecie Polskiej” niż „Wyborczej”. To oni doprowadzili do wyboru Skowrońskiego, ku ogromnemu niesmakowi tych „bardziej dla stowarzyszenia zasłużonych”. To za ich sprawą SDP stało się prawicowe, niepoprawne politycznie. A teraz – piszą w swym proteście m.in. takie tuzy dziennikarstwa, jak Stefan Bratkowski, Maciej Wierzyński, Krzysztof Bobiński – stało się też jednostronnie polityczne. Piszą: „Od lat 80. ubiegłego wieku Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich pracowało na opinię niezależnej organizacji dziennikarskiej. Włączenie się Krzysztofa Skowrońskiego w działalność partyjną oznacza wybór kariery partyjnej i zejście z drogi niezależnego dziennikarstwa. Nie wyrażamy zgody na rujnowanie dorobku i pozycji SDP. Przywrócenie autorytetu SDP w środowisku dziennikarskim i społeczeństwie wymaga od Krzysztofa Skowrońskiego ustąpienia z funkcji prezesa naszego Stowarzyszenia”.

To „postbolszewicka część warszawskiego SDP szykuje zadymę wymierzoną w prezesa SDP” – tak to z wielkim przejęciem skomentowały media życzliwe Skowrońskiemu, czyli te spoza tzw. głównego nurtu.

Prezes Krzysztof Skowroński ustępować nie zamierza pod naciskiem od samego początku nieżyczliwej mu grupy, bo jak uzasadnia, został wybrany w demokratycznych wyborach, a jego zgoda na prowadzenie konferencji PiS nie wiązała się z żadną partyjną transakcją, nie była aktem bezpośredniego zaangażowania w działalność polityczną i partyjną, nie było więc żadnego konfliktu interesów, a siedziba SDP powinna być ważnym miejscem debaty publicznej. Z pewnością to tłumaczenie nie przekonuje tych, którzy poczuli się urażeni, którzy uważają, że cnota polskiego dziennikarstwa została nadszarpnięta. Ale pojawia się też nadzieja, iż może wreszcie to urażenie zaowocuje dyskusją o jakości polskiego dziennikarstwa, jego miejscu i roli w demokratycznym państwie. Mówi o tym sam podsądny, ciesząc się z wywołanej przez siebie burzy: „Z przyjemnością spotkam się z każdym, by dyskutować o tym, czym jest niezależne dziennikarstwo”.

Czym jest niezależne dziennikarstwo?

Bardziej na miejscu jest pytanie, czym powinno być? Czy naprawdę mamy w Polsce niezależne dziennikarstwo, jak o tym przekonują – raczej nie czynami i postawą, lecz pustymi słowami – sami dziennikarze, zwłaszcza ci z najwyższych półek, tzw. gwiazdy dziennikarstwa, wyrocznie opinii. Czy „występek” prezesa Skowrońskiego jest rzeczywiście najgroźniejszym przejawem dziennikarskich związków z partyjną polityką? Czy można tu mówić o uprawianiu partyjnej propagandy, takiej, jaką uprawia bardziej lub mniej skrycie wielu czołowych, „uznawanych za najlepszych” dziennikarzy i która codziennie leje się z głównego nurtu mediów, także tych publicznych, specjalnie zobowiązanych do równego traktowania wszystkich podmiotów politycznych? Patrząc w takiej perspektywie, wydaje się, że Skowroński popełnił tylko niegroźny – zwłaszcza z punktu widzenia konsumentów mediów – błąd, pewną niezręczność a nie groźne przestępstwo, jak sądzą oburzone elity dziennikarskie, też przecież zaangażowane politycznie, tyle, że bardziej sprytnie i oczywiście po zupełnie innej – poprawnej i towarzysko lepiej postrzeganej – stronie.

Pod jednym względem dziennikarze trzeciej dekady III RP niewiele różnią się od tych z PRL-u – wyraźnie sprzyjają rządzącym. Ten oportunizm (oficjalna nazwa: profesjonalizm) wynika przeważnie z interesów właścicieli koncernów wydawniczych i jest sowicie opłacany. Najlepsi „profesjonaliści” pławią się w samozachwycie, obdzielają nawzajem rozmaitymi komplementami i nagrodami. Samozadowolenie zdominowało główny nurt polskich mediów do tego stopnia, że ci, którzy z nim nie płyną, zostali uznani za frustratów, nieudaczników, nieprofesjonalistów, no i, oczywiście, „prawicowców”. I to właśnie im, często tylko za to, że nie uczestniczą w obowiązującej propagandzie sukcesu, zarzuca się polityczność i partyjność (oczywiście, tę niepoprawną, pis-owską).

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...