Służyć młodemu człowiekowi prawdziwie

Niedziela 48/2012 Niedziela 48/2012

Z bp. Markiem Mendykiem – przewodniczącym Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski – rozmawia ks. inf. Ireneusz Skubiś

 

KS. INF. IRENEUSZ SKUBIŚ: – Co jest dziś priorytetem Komisji Wychowania Katolickiego KEP? 

BP MAREK MENDYK: – Mamy sporo zadań, przypisanych statutowo przez Konferencję Episkopatu Polski, ale tym, co szczególnie nas dzisiaj zajmuje, jest miejsce nauczania religii w polskich szkołach. Ta sprawa leży nam na sercu, gdyż jest to troska o przyszłość polskiej katechezy. Wprawdzie MEN zapewnia nas, że się nic nie zmieni, ale działania, które są podejmowane, budzą nasz niepokój.

– Podpowiedzmy niezorientowanym czytelnikom, o co konkretnie chodzi. 

– 7 lutego br. zostało podpisane rozporządzenie w sprawie ramowych planów nauczania, które wyraźnie marginalizują obecność religii w programie szkolnym. Do tej pory religia znajdowała się w tzw. ramówce, czyli w grupie przedmiotów obowiązkowych, mimo że sama jest przedmiotem nieobowiązkowym, co oznacza, że z chwilą decyzji rodziców, iż dziecko będzie chodzić na religię, ten przedmiot staje się obowiązkowy. Dzisiaj religia wraz z etyką znajdują się w zupełnie innym bloku – tzw. zajęć szkolnych, czyli tych, które szkoła organizuje. Powoduje to zmianę statusu nauczania religii w szkole, ale też zmienia się sposób podejścia samorządów do tego przedmiotu. Wprawdzie ministerstwo wystosowało specjalny list do jednostek samorządu terytorialnego, w którym informuje, że gdy chodzi o organizację zajęć z nauczania religii, wszystko pozostaje na tym samym miejscu, nie wiemy jednak, czy taka będzie interpretacja tego rozporządzenia w kolejnych latach.

– Jeżeli jakiś samorząd będzie uważał, że religia jest niekonieczna – zwłaszcza tam, gdzie władzę mają ludzie lewicy albo wprost ateiści – to można będzie wprowadzić jakiś inny porządek, który eliminuje katechizację ze szkół na tym terenie. Czy tak? 

– Taka możliwość i takie niebezpieczeństwo istnieją. Spotykaliśmy się już z tym, że nawet jeśli samorząd jest przyjaźnie nastawiony do nauczania religii w szkole, to wyraźnie sugeruje się, że subwencja na tego typu zajęcia jest niewystarczająca. Pojawiają się też głosy, czy nie sprowadzić dwugodzinnego wymiaru katechezy w tygodniu do jednej godziny albo wprowadzić jakąś dodatkową, choćby symboliczną odpłatność. Przy czym to, co nas szczególnie niepokoi, to brak zrozumienia dla przedmiotu, jakim jest religia w szkole. Powiedziałem o tym na spotkaniu w ministerstwie przed kilkoma dniami: dziwi nas, iż ministerstwo nie szuka w  procesie kształtowania młodego pokolenia sojusznika, który by wspierał działania edukacyjne właśnie w Kościele, w katechetach, w samej katechezie. My niczego innego nie robimy na lekcjach religii, jak uczenie otwartości, szacunku, odpowiedzialności, miłości do ojczyzny. Dlatego też trochę nas zaskakują tego typu działania ministerstwa.

– Słyszymy czasem, że religia jest mało ważnym przedmiotem. Ja sam m.in. w swoich felietonach przekonywałem wielokrotnie, że człowiek odchodzi na tamten świat z myślą religijną i w tej ostatniej chwili nie będzie pamiętał wzorów fizycznych czy chemicznych lub innych pewników naukowych, ale będzie wiedział, co znaczy przejście do wieczności. Czy Księdzu Biskupowi udaje się takich ludzi merytorycznie przekonać?

– Podejmujemy rozmowy. Nie ukrywam, że są bardzo trudne, bo mówiąc kolokwialnie, patrzymy na to samo i każdy widzi co innego. Bardzo nam zależy, żeby wypracować wspólny model patrzenia na religię, jak też i na jej obecność w szkole jako przedmiotu, który będzie wspierał działanie edukacyjne szkoły. Szkoła, dzisiejsi nauczyciele i wychowawcy muszą sobie uświadomić fakt, że człowiek to nie tylko to, w czym można się wyspecjalizować, gdy chodzi o codzienność, o obsługę  urządzeń, instrumentów, ale to także pewna umiejętność  życia. Wiara, która działa przez miłość. Na lekcjach religii staramy się pokazywać, że warto i trzeba, szukając odpowiedzi na różne życiowe pytania, odwoływać się do tego, czym człowiek żyje, w co wierzy, co myśli, co czuje. Ten element wychowania religijnego – w tym momencie nie jest ważne, czy to będzie religia katolicka, czy inne wyznania religijne – jest czymś niezmiernie ważnym w procesie wychowania.

Miałem kiedyś takie doświadczenie. Byłem na stypendium za granicą, miałem okazję w diecezji Eichstätt odwiedzać szkoły, katechetów w nich posługujących, także katechetów niekatolickich. I pamiętam spotkanie z dyrektorem szkoły, kiedy na zakończenie mojego rocznego pobytu tam poszedłem do niego, żeby podziękować za możliwość zbierania nowych doświadczeń. Podczas naszej rozmowy, kiedy mówiliśmy o polskiej szkole, o współpracy z katechetami, z dyrektorami szkół, z Kościołem, w pewnym momencie ten przeprosił, mówiąc: – Przepraszam, jest godzina 11.15, muszę nadać dla szkoły komunikat. Podszedł do urządzenia, włączył radiowęzeł i nadał komunikat tej treści: „Przypominam, że dzisiaj jest wtorek, spotykamy się na naszym szkolnym nabożeństwie

o godz. 13 w kościele św. Jana”. Podziękował i usiadł przy stole. Kiedy zauważyłem: – Panie dyrektorze, my w Polsce mamy dobre relacje z dyrektorami szkół, ale prawdopodobnie tego typu ogłoszenie leżałoby już w gestii katechetów lub duszpasterzy w danej szkole. Odpowiedział: – Proszę księdza, stoję na czele tej szkoły, organizuję zajęcia z różnych przedmiotów, także z religii. Uczą się u nas grekokatolicy, katolicy, jest sporo ewangelików, a ja jestem odpowiedzialny za to, żeby uwzględniać też to, z czym te dzieci przychodzą ze swoich domów.

 

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...