Przełom, który ocalił ciągłość

Tygodnik Powszechny 48/2012 Tygodnik Powszechny 48/2012

Sobór nie potępił żadnej doktryny teologicznej, nie dał powodów do fundamentalnych podziałów. Nie zmienia to faktu, że był wydarzeniem epokowym.

 

EROZJA CHRISTIANITAS

Załamanie jedności zachodniego chrześcijaństwa w dobie Reformacji oznaczało kres Christianitas. Nie było to jednak oczywiste jeszcze w połowie XVI stulecia. Sobór Trydencki wiązano z nadziejami, że reforma Kościoła katolickiego pomoże odbudować eklezjalną jedność. I pomimo tego, że orzeczenia doktrynalne Tridentinum (a także wojny religijne tego okresu) nie sprzyjały pojednaniu, sobór ten podjął wysiłek odnowy liturgii, podniesienia poziomu życia moralnego i intelektualnego duchowieństwa, stworzył też nowe formy duszpasterstwa świeckich. Łączyło się to z poszerzeniem i odnową systemu edukacji, a także zaangażowaniem Kościoła jako twórcy i mecenasa kultury. Dlatego stulecia XVI i XVII były nie tylko okresem walk między chrześcijanami, ale też czasem wspólnych debat i inicjatyw dążących do pojednania zwaśnionych stron. Był to zarazem czas rozwoju literatury i muzyki, architektury i filozofii, nauk ścisłych oraz mistyki.

Reforma Kościoła w połowie XVI wieku była twórczą odpowiedzią na nowe wyzwania. Jednakże, z upływem czasu, tak w teologii, jak i w duszpasterstwie coraz silniejszy stawał się nurt polemiczny i apologetyczny, mający na celu obronę Kościoła przed atakami lub też dowiedzenie jego wyższości nad innymi odłamami chrześcijaństwa. Nawet wszczęcie słynnej (znanej głównie z „czarnej legendy”) sprawy Galileusza czy umieszczenie dzieła Kopernika na indeksie były reakcją na ataki luteran i kalwinistów utrzymujących, że popierając system kopernikański, katolicy lekceważą Pismo Święte.

Coraz silniejsza – i coraz bardziej anachroniczna – stawała się wtedy wiara w potrzebę restauracji porządku z okresu średniowiecza. W następnym stuleciu, gdy katolicyzm tracił swoje wpływy wśród oświeceniowych elit, energia ludzi Kościoła skupiła się na walce ze zmianami i utrzymaniu instytucjonalnego status quo. Wyzwania nowej epoki niemal nie zostały podjęte. Jak pisał wybitny historyk Kościoła Luis J. Rogier, „kiedy ogarnia się spojrzeniem ewolucję kulturalną XVIII stulecia, nic nie czyni bardziej przykrego wrażenia niż stwierdzenie nieobecności Kościoła i jego władz najwyższych w dyskusji nad palącymi problemami epoki”.

W NIENAWISTNYM ŚWIECIE

Sytuacja pogorszyła się jeszcze pod koniec XVIII wieku. Miało to związek ze zmianą stosunku władz rewolucji francuskiej do religii i Kościoła. Wymóg Zgromadzenia Narodowego, aby pełnienie przez księży posługi uzależnić od złożenia przysięgi zrywającej jedność z papieżem (listopad 1790 r.) spowodował wiele pęknięć w Kościele francuskim i doprowadził do systematycznych prześladowań katolików. Od tego czasu większość ludzi Kościoła niebezzasadnie uznała, że nowy europejski ład jest nienawistny wobec chrześcijaństwa. To przekonanie – wciąż potwierdzane przez fakty – dominowało w Kościele aż do początku XX w. To z niego brała się niechęć do demokracji i wszelkich zrywów wolnościowych (boleśnie odczuwana w XIX-wiecznej Polsce), wspieranie monarchii oraz chęć zabezpieczenia religii poprzez sojusz ołtarza i tronu.

Jedyne koncesje wobec realiów nowego świata przyjęte w wieku XIX to „zasada tolerancji” oraz „reguła tezy i hipotezy”. Pierwsza tłumaczyła, że konieczność tolerowania fałszywych poglądów nie oznacza zgody na ich posiadanie. Druga utrzymywała z kolei, że nauczanie Kościoła dotyczy tezy, a więc stanu optymalnego (przede wszystkim chodziło o ideał chrześcijańskiego państwa stojącego na straży religii), natomiast hipoteza oznacza pogodzenie się z koniecznością, że realia odbiegają od idealnego porządku.

Jedynie niewielkie grupy katolików usiłowały odczytywać znaki nowego czasu, bez uciekania się do dwuznacznych konstrukcji myślowych. Natrafiały jednak na niezrozumienie, a częściej na ostrą krytykę ze strony hierarchii, przymuszającą do zamilknięcia, a niekiedy do opuszczenia Kościoła (kryzys modernistyczny).

Natomiast wewnętrzne próby odnowy podejmowane w coraz silniej scentralizowanym Kościele miały za punkt odniesienia średniowiecze. Stąd wziął się rozkwit neoscholastyki w II połowie XIX wieku, usankcjonowany encykliką „Aeterni patris” (1879), a potem potwierdzony przez „Studiorum ducem” (1923) i „Humani generis” (1950); tak powstał program odnowy Kościoła Piusa X (instaurare omnia in Christo) skoncentrowany na postanowieniach Tridentinum; tu wreszcie miały swoje źródło późniejsze próby wskrzeszenia ładu korporacyjnego przez Piusa XI czy też tworzenie przez niego sklerykalizowanej i mającej charakter stanowy Akcji Katolickiej.

Oceniając te wysiłki podejmowane w Kościele katolickim z Leonem XIII na czele, Helmut Richard Niebuhr zauważa: „Wprawdzie synteza Chrystusa i kultury jest bez wątpienia ich celem, to jednak nie łączą oni Chrystusa – w odróżnieniu od Tomasza – ze współczesną im kulturą, filozofią i współczesnymi instytucjami”.

ZWIASTUNY ODNOWY

Zmiany polityczne, ekonomiczne i kulturowe, nowa stratyfikacja społeczna, zmiany w religijności, rozwój nauki zmieniły jednak imaginarium wszystkich mieszkańców Zachodu. Coraz też jaśniejsze się stawało, że dotyczy to również Kościoła. Było to dostrzegalne zwłaszcza w pierwszej połowie pontyfikatu Piusa XII („Divino afflante Spiritu”, „Mystici Corporis Christi”, 1943), gdy oskarżenia o herezję modernizmu, które przez dekady blokowały możliwości debaty, stawały się coraz rzadsze. W znacznej mierze było to spowodowane postępem dokonującym się w naukach historycznych, archeologii czy lingwistyce – których osiągnięcia, często z sukcesem, stosowali w teologii i biblistyce protestanci – a także studiami nad teologią prawosławną, którą po 1917 r. rozwijali żyjący na emigracji myśliciele rosyjscy.

Dzięki tym zmianom eklezjologia, w której od czasów Soboru Trydenckiego stawiano nacisk na widzialny i hierarchiczny (a w praktyce: prawny i administracyjny) wymiar Kościoła, mogła powrócić do rozmowy o Kościele jako o Ciele Mistycznym będącym kontynuacją odkupieńczego Wcielenia Syna Bożego. W latach 30. XX wieku pisali na ten temat Karl Adam, Henri de Lubac, Charles Journet i Yves M. Congar. Z eklezjologią wiązały się też rozważania takich problemów jak teologia laikatu, ekumenizm czy teologia episkopatu (inspirowana przez podkreślaną na Wschodzie rolę „Kościoła partykularnego”). Możemy też w tym okresie mówić o renesansie patrystyki, którą przez stulecia redukowano do wątków apologetycznych, a która teraz odsłoniła swoje doktrynalne i duchowe bogactwo, oraz o dynamicznym rozwoju katolickiej biblistyki i teologii biblijnej (École Biblique).

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...