Przełom, który ocalił ciągłość

Tygodnik Powszechny 48/2012 Tygodnik Powszechny 48/2012

Sobór nie potępił żadnej doktryny teologicznej, nie dał powodów do fundamentalnych podziałów. Nie zmienia to faktu, że był wydarzeniem epokowym.



Zwrot ku źródłom spowodował pojawienie się problemu rozwoju dogmatów (w okresie modernizmu dyskusja została zablokowana, a oficjalne stanowisko lapidarnie określił znany neoscholastyk kard. Billot: „dogmaty nie mają historii”). Paradoksalnie, problem ten ożył pod wpływem mariologii i ogłoszenia dogmatów o Niepokalanym Poczęciu (1854) i o Wniebowzięciu NMP (1950) i przyczynił się do rozważań o ewolucji całej teologii, szczelnie dotąd zamkniętej w ponadczasowej skorupie neoscholastyki.

Rozwój patrystyki oraz spotkania z myślą prawosławną wprowadzały też do debat teologicznych element mistyczny i symboliczny. Przyniosło to odnowienie teologii sakramentalnej, zwłaszcza liturgiki. Takie podejście, a także rozwój psychologii i socjologii przygotowywał też zmiany w rozumieniu teologii moralnej, która wcześniej koncentrowała się na elemencie formalnym i jurydycznym, zdaniem krytyków ograniczając się do dyskusji nad najlepszymi sposobami omijania reguł Kościoła.

Do tych wszystkich prądów myślowych przygotowujących odnowienie teologii, a także myślenia w Kościele i o Kościele, należy dodać doświadczenie dwóch totalitaryzmów XX wieku. Niewyobrażalny wcześniej poziom zniewolenia i upodlenia człowieka, który ze sobą przyniosły, w antyreligijnym (zwłaszcza antykatolickim), liberalnym świecie silnie zachwiał wiarę w automatyczny postęp związany z rozwojem nauki.

Podważył też silnie obecny w liberalnej kulturze mit o religii i Kościele katolickim jako podstawowych przeciwnikach wolności. W samym natomiast Kościele uświadomiono sobie wówczas, że ów ideologiczny liberalizm, tak nieprzyjazny katolicyzmowi przez cały wiek XIX, jest zarówno w relacji do jednostki i społeczeństwa, jak też do Kościoła bez porównania mniej bezwzględnym przeciwnikiem niż obie ateistyczne ideologie (stąd płynie między innymi pozytywne odniesienie się Piusa XII do demokracji w serii przemówień radiowych z okresu II wojny).

NOWOŚĆ VATICANUM II

Sobór Watykański II był próbą przełamania mentalności „oblężonej twierdzy”, w której katolicy czuli się osaczeni. Patrząc na historię z pozycji, która sytuuje „wiek złoty” w apogeum średniowiecza, nieuchronnie widzimy, począwszy od XVI wieku, postępującą dekadencję i upadek ludzkości. To z tym właśnie, strukturalnie obecnym w Kościele pesymizmem polemizował Jan XXIII w przemówieniu otwierającym Sobór: „Nie należy się zgadzać z tymi prorokami niedoli, którzy występują jako zwiastuni wydarzeń zawsze nieszczęśliwych i jakby zapowiadających koniec świata”.

Sobór stanowił też próbę zdjęcia „trydenckiego gorsetu” z żywego organizmu Kościoła. Z tego właśnie punktu widzenia możemy mówić o Vaticanum II jako o soborze zmiany, i to zmiany bardzo poważnej, albowiem w relacjach Kościół–świat nawiązał on do pierwszych wieków chrześcijaństwa, przekraczając optykę wielu pokoleń epigonów Christianitas. Wymagało to głębokiego umiłowania Kościoła połączonego z odwagą i rozmachem myślenia.

Przywracając Kościołowi historyczność, Sobór przywrócił mu odpowiedzialność za przyszłość. Przywrócił dramat człowieka wpisany w historię Zbawienia – napięcie immanentnie istniejące w relacji Kościoła do świata. Słowa „dramat” używam tu w jego etymologicznym znaczeniu „działania”. Chodzi o strukturalne napięcie wynikające z działań zanurzonego w historii człowieka, które – po grzechu pierworodnym – podatne są na uleganie pokusom oraz na błędy.

Zarówno więc pojedynczy chrześcijanin, jak i całe wspólnoty Kościoła narażone są z jednej strony na błąd oraz pokusę konformistycznego dopasowania się do świata, a z drugiej – na błąd i pokusę absolutyzacji eklezjalnego status quo, połączonej z ignorowaniem przemian dokonujących się w świecie. Wielu uczestników Soboru (m.in. Karol Wojtyła, Joseph Ratzinger, Henri de Lubac, Jacques Maritain), którzy byli przeciwnikami „niezmienności”, zdawało sobie zarazem sprawę z niebezpieczeństwa „dopasowania” – ryzyka, iż po zdjęciu gorsetu, jeżeli zabraknie wewnętrznego kośćca, Kościołowi grozi niebezpieczeństwo popadnięcia w narzucane przez świat zewnętrzny relatywizm i synkretyzm.

Ich krytycy mówią, że Kościół nie sprostał temu wyzwaniu z powodu nadużyć liturgicznych, kryzysu formacji seminaryjnej i dyscypliny kleru czy naiwnych przejawów ekumenizmu. Sed contra zauważyć jednak trzeba, że wiele z tych problemów narastało w Kościele od bardzo dawna i jedynie „zewnętrzna skorupa” chroniła przed ich szerszym ujawnieniem. Sobór więc nie wygenerował owych problemów, ale pozwalając na ujawnienie, stworzył szansę ich rozwiązania.

W wielkiej mierze przyczynił się do tego dzieła pontyfikat jednego z ważniejszych ojców Soboru, Karola Wojtyły, który wielokrotnie mówił o sobie jako o „dłużniku Soboru”. To właśnie jego pontyfikat pokazał, że przeciwstawiany „niezmienności” przez Jana XXIII termin aggiornamento nie jest „dopasowaniem” do świata, lecz kategorią teologiczną. Jak pięknie ujął to jego następca: „Chrześcijaństwo jest drzewem, które, że tak powiem, jest wiecznie młode. A owa aktualność, owo aggiornamento nie oznacza zerwania z tradycją, lecz wyraża jej nieustanną żywotność; nie oznacza redukowania wiary, zniżając ją do mody czasów, miary tego, co się nam podoba, czy też podoba się opinii publicznej – lecz przeciwnie: właśnie tak jak czynili to ojcowie soborowi, musimy nieść przeżywane przez nas »dziś« do miary wydarzenia chrześcijańskiego, musimy nieść »dziś« naszego czasu w »dziś« Boga” . I wzbogacony przez Vaticanum II o tę świadomość teologicznego odczytywania „znaków czasu”, Kościół wkroczył w XXI stulecie.

Jest to skrócona wersja referatu wygłoszonego 13 listopada podczas sesji „Dylematy obecności Kościoła i chrześcijaństwa w świecie – przełom Soboru Watykańskiego II”, zorganizowanej przez UKSW i Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie oraz Fundację im. J. Turowicza. Tytuł pochodzi od redakcji.

O. MACIEJ ZIĘBA jest dominikaninem, przed wstąpieniem do zakonu w 1981 r. był działaczem Solidarności oraz KIK we Wrocławiu. Założyciel i dyrektor Instytutu Tertio Millennio w Krakowie, były prowincjał polskiej prowincji dominikanów. Autor publikowanych w latach 90. w „Tygodniku Powszechnym” felietonów „Zapiski z kruchty”. Ostatnio wydał książkę „Nieznane, niepewne, niebezpieczne? Szkic o Europie” (Warszawa 2011).

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...