Zmącona powierzchnia historii

Tygodnik Powszechny 49/2012 Tygodnik Powszechny 49/2012

Coraz mniej interesuje chrześcijan eschatologia. Czyżby traktowali Adwent jako czas, w którym pieśni i bogata liturgia tak stymulują wyobraźnię, że oddalają im sprzed oczu Pana, który czeka na powtórne przyjście na świat?

 

Pierwsza niedziela Adwentu inauguruje kościelny Nowy Rok. Łacińskie słowo advent oznacza przyjście – Boga w osobie Jezusa Chrystusa. Kościelny Nowy Rok wyrasta więc z napiętego wypatrywania Zbawiciela. Oczekiwanie bez końca może być dokuczliwe. Ale wyczekiwanie adwentowe kryje w sobie porywający urok i znak nadziei, ponieważ Adwent jest równocześnie okresem zapowiadającym Boże Narodzenie. Z napięciem spodziewamy się eschatycznego przyjścia Chrystusa.

BIURO SPRAW ESCHATOLOGICZNYCH

Adama i Ewę, pierwszych ludzi, i narodziny Chrystusa dzielą – stosownie do biblijnej rachuby czasu – 4 tys. lat. Tak długo ludzkość musiała czekać na przyjście Zbawiciela. Każda z czterech adwentowych niedziel symbolizuje tysiąc lat. Co tydzień przybliżamy się do Jezusowego przyjścia w chwale. Symbolem tego są cztery świece zapalane w naszych kościołach na adwentowych wieńcach.

Czas Adwentu ma wiele wspólnego z Wielkim Postem. Oba te okresy są przygotowaniem do epokowych wydarzeń – Narodzin Jezusa z Nazaretu i dni przed Jego Zmartwychwstaniem. Liturgicznym kolorem jest dla obu Tajemnic fiolet, który stanowi wymowny wyraz atmosfery powagi, ciszy, skupienia i napięcia. Podczas Adwentu i Wielkiego Postu tradycyjnie nie urządza się hucznych zabaw i wystawnych wesel.

Już przed z górą stu laty zaczęto jednak mówić o zamknięciu „biura eschatologicznego”, a konkretnie: o zanikającym zainteresowaniu wierzących problematyką oczekiwania drugiego przyjścia Jezusa na świat, aby „sądzić żywych i umarłych”. Autorem tej apostroficznej diagnozy był Ernst Troeltsch, teolog ewangelicki. Po niemal stu latach od jego śmierci widać wyraźnie, że dzisiaj problematyka eschatologiczna w jeszcze mniejszym stopniu rozgrzewa chrześcijańskie umysły. Czyżbyśmy traktowali Adwent jako czas, w którym pieśni i bogata liturgia tak stymulują naszą wyobraźnię, że oddalają nam sprzed oczu Pana, który czeka na powtórne przyjście na świat? Czy adwentowe oczekiwanie nazbyt wyraźnie przeczy oczekiwaniom naszych czasów?

O otwarcie „biura eschatologicznego” dopytują się dzisiaj już tylko ci, których tęsknoty niełatwo zaspokoić obietnicą podaży masowej konsumpcji. Tęsknota za pokojem i sprawiedliwością dają o sobie znać wśród społeczności i narodów całego świata. Jakież to porażające cierpienia powstają, kiedy sąsiadujące z sobą plemiona wszczynają między sobą bratobójcze wojny – wieści o tych katastrofach obiegają dzisiaj świat, budzą ludzkie sumienia.

PANOWANIE DZIECIĄTKA

Biblia i liturgia wskazują inną drogę wyjścia. Izajasz obiecuje Księcia Pokoju. Jego rządy będą panowaniem Dziecięcia; uniwersalnym królestwem pokoju rozciągającym się nawet na świat zwierząt. Panowanie Dziecka to przeciwieństwo władzy opartej na gwałcie, samowoli, anarchii i terrorze. Jego brzemię jest lekkie: „Albowiem Dziecię nam się narodziło..., na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju...” (Iz 9, 5n).

Panujący są istotami kochającymi miasta i potrzebującymi ich; w nich rezydują i są otoczeni masami ludu. W świadomości mieszkańców starożytnych miast, w przybyciu władcy zakodowane było oczekiwane wybawienie, wyzwolenie spod obcego autorytarnego imperatora – symbolizował je gest rozdawania ludziom jedzenia. Adwent – czyli przybycie władcy – nie było wypełnieniem spekulacji uczonych, lecz spełnieniem nadziei ludu, ich realną inscenizacją. Miastem eschatologicznego Władcy Pokoju była w oczach ogółu Jerozolima. Nie jest zaskoczeniem fakt, że obok Betlejem jawi się ona w adwentowej liturgii jako „docelowy” obiekt tęsknoty, miasto utęsknienia narodów.

Czy wraz z przyjściem Chrystusa spełniło się oczekiwanie przybycia eschatologicznego Księcia Pokoju, o którym co roku przypominają adwentowe czytania? Na Łuku Triumfalnym bazyliki Santa Maria Maggiore z V wieku (wtedy powstawała liturgia bożonarodzeniowa) znajdziemy odpowiedź twierdzącą: na tronie, w cesarskiej purpurze zobaczymy tam Jezusa – Dzieciątko, przepowiadanego Księcia Pokoju. To On ściąga na siebie ludzką tęsknotę za pokojem i sprawiedliwością, i to w sposób, który jest nie tylko obietnicą, lecz także proklamacją ery pokoju. Tę samą motywację odnajdziemy w symbolach liturgii Adwentu i Bożego Narodzenia.

W orędziu Jezusa centralną rolę odgrywa kategoria królewskiego panowania (basileia tou theou). Nastanie tego panowania Jezus obwieszcza jako rzeczywistość zrealizowaną w Jego Osobie. Z jednej strony objawia się to w Jego stanowczych słowach i skuteczności działania, z drugiej zaś – rozbija się o ograniczone umysły ówczesnych słuchaczy. Królestwo Boże, które miało ogarnąć rzesze ludu, nie może rozwinąć się w pełni, skoro panowanie Jezusa nie może być uzyskane siłą, lecz tylko przyjęte dobrowolnie, w wolności ducha. Eschatologiczny Książę Pokoju zostanie niedługo przebrany za króla i wyszydzony. Panowanie rozbija się wpierw na krzyżu. Tęsknota za pokojem i sprawiedliwością zamyka się w akcie gwałtu. Panowanie przeradza się w bezsilność. Cały ten proces trwa trzy dni.

POLE DO DZIAŁANIA

Co z tego wszystkiego wynika dla dzisiejszych uczniów Jezusa? Z Jego ust rozlega się i do nas natarczywy apel: Czuwajcie! Czuwajcie! Czuwajcie! Napomnienie to, owo wołanie o przebudzenie się, jest konieczne. Albowiem On, Król, nie nadejdzie tak szybko i tak rychło, jak by się tego spodziewano. Już pierwsi chrześcijanie doznawali w tej kwestii zawodu. Obserwujemy uciążliwe przedzieranie się Kościoła przez przepastne etapy historii. Czy czekamy nadaremnie? Czy czekamy na Godota, który nie przyjdzie nigdy?

Jezus napomina uczniów do czujności. Ewangelie relacjonują o tym wielokrotnie i zawsze w nowych słowach – z reguły jest tam mowa o nocy. O północy, drugiej lub trzeciej nocnej straży. W naszym języku brzmi to: wieczorem, o północy, o pianiu koguta lub rankiem. Jezus dobiera te słowa z rozmysłem: wie, że gdy świat wypełniają noc i godziny ciemności, wiele rzeczy spowija głęboki cień. To czas, w którym ziębnie i wygasa miłość; w którym przewagę zyskuje bezprawie; czas, w którym wielu popada w rozpacz. Mówi dokładnie o takim czasie, w jakim żyjemy współcześnie.

Co my jednak mamy czynić? Jezus mówi o swych uczniach jako sługach, którym zlecono wykonanie określonego zadania. Udzielił im pełnomocnictwa. Czytamy: „Powierzył swoim uczniom staranie o wszystko” (Mk 13, 4). Nie mogą czekać z założonymi rękami. Gdy przyjdzie tu ponownie, nie chce zastać marzycieli, lecz tych, którzy robią to, co On im zawierzył. Pełnomocnictwo to odpowiedzialność, szerokie pole działania, własna ocena danej rzeczywistości. Owi słudzy nie są marionetkami Pana, którzy niewolniczo i bez własnego rozeznania wykonują polecenia. Przeciwnie – są ludźmi, którym znane są zamiary i cele ich Pana; z sumiennością angażują w to dzieło całą swoją wiedzę.

Jezus ustawicznie podkreśla troskę o położenie sług. Dowiadujemy się, że daje każdemu właściwą mu pracę. U św. Łukasza jest mowa o mądrym zarządcy, którego pan ustanawia nad swymi sługami; mają oni we właściwym czasie otrzymywać to, co im się należy. U św. Mateusza Jezus wspomina o słudze wiernym i mądrym, którego pan postawił nad swymi ludźmi, aby o odpowiedniej porze dnia dawał im posiłek, i ostrzega przed złym sługą, który swych współpracowników bije oraz jada i pije z pijakami. Ciągle jest więc podkreślana troska, aby owego drugiego – „współsługi” – nie tracić z oczu, ażeby wszyscy otrzymali to, co im się należy. Do takiej postawy nieodzowne jest poznanie drugiego, jego konkretnej życiowej sytuacji, co z kolei zakłada poznanie samego siebie.

Niech zilustruje to stara i znana przypowieść o pustelniku, do którego pewni ludzie przyszli w odwiedziny. Zapytali go: „Jaki ty widzisz sens w twoim życiu permanentnej ciszy?”. Mąż ów zajęty był właśnie czerpaniem wody z głębokiej cysterny. „Spójrzcie w cysternę, co widzicie?”, zapytał. „Nie widzimy nic”. Po pewnej chwili pustelnik drugi raz poprosił ich: „Zaglądnijcie do cysterny, co widzicie?”. Znów pochylili się nad głębią studni i powiedzieli: „Widzimy siebie samych”. Pustelnik rzecze: „Kiedy przedtem czerpałem wodę, była niespokojna i nie mogliście nic widzieć. Teraz woda się uspokoiła, a wy rozpoznajecie siebie samych. Oto doświadczenie ciszy”.

 

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| ESCHATOLOGIA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...