Ziemia jako miejsce rozwoju człowieka i narodu

Cywilizacja 40/2012 Cywilizacja 40/2012

We współczesnej refleksji nad życiem społecznym człowieka, nad samym państwem, polityką, prawem, społeczeństwem, narodem – coraz częściej dochodzi do głosu przekonanie, że pełne opisanie i wyjaśnienie tych rzeczywistości nie może dokonać się bez odniesienia ich do przestrzeni, terytorium, miejsca, na którym i dzięki któremu się one realizują.

 

Owo odniesienie do ziemi de facto towarzyszy człowiekowi na wielu płaszczyznach życia poza tymi, które wiążemy z polityką, państwem, społecznością[1]. Utrwalone w języku potocznym sformułowania o naszych „przyziemnych” myślach i pragnieniach, o naszych „ziemskich sprawach i troskach”, o „ziemi obiecanej” – odsłaniają poważny i wielowątkowy związek, jaki istnieje między całym ludzkim życiem a tym, co nazywamy ziemią.

Trudno więc nie dostrzegać potrzeby refleksji nad tymi zagadnieniami, zwłaszcza w kontekście coraz głośniejszej w kulturze ideologii terryzmu, która realizowana w praktyce życia zbiorowego przynosi człowiekowi najczęściej nie tyle raj na ziemi, co jakąś formę realnego piekła, gdzie odnajdujemy ekspansję „[…] kultury antysolidarystycznej, przybierającej w wielu wypadkach formę autentycznej «kultury śmierci». Szerzy się ona wskutek oddziaływania silnych tendencji kulturowych, gospodarczych i politycznych, wyrażających określoną koncepcję społeczeństwa, w której najważniejszym kryterium jest sukces. Rozpatrując całą sytuację z tego punktu widzenia, można mówić w pewnym sensie o wojnie silnych przeciw bezsilnym: życie, które domaga się większej życzliwości, miłości i opieki, jest uznawane za bezużyteczne lub traktowane jako nieznośny ciężar, a w konsekwencji odrzucane na różne sposoby. Człowiek, który swoją chorobą, niepełnosprawnością lub – po prostu – samą swoją obecnością zagraża dobrobytowi lub życiowym przyzwyczajeniom osób bardziej uprzywilejowanych, bywa postrzegany jako wróg, przed którym należy się bronić, albo którego należy wyeliminować. Powstaje w ten sposób swoisty «spisek przeciw życiu». Wciąga on nie tylko pojedyncze osoby w ich relacjach indywidualnych, rodzinnych i społecznych, ale sięga daleko szerzej i zyskuje wymiar globalny, naruszając i niszcząc relacje łączące narody i państwa”[2].

Współczesny nomadyzm i terryzm

Czasy współczesne przynoszą wiele „nowości”, które przedstawiane jako pozytywne osiągnięcia – mają przyczynić się szybko do pomnożenia dobra ogółu. Dobro to jednak częstokroć okazuje się być dobrem pozornym, fałszywym, a nawet istotnie niebezpiecznym dla życia i rozwoju człowieka. Jednym z takich współczesnych osiągnięć jest dziś obok globalizmu szeroko zachwalana i lansowana przez różne ośrodki polityczne oraz ideowe koncepcja nowożytnego nomadyzmu.

Głosi ona wizję (teorię) życia człowieka „bez konkretnej ziemi”, bez konkretnej i stabilnej rodziny, bez trwałego gospodarstwa domowego – domu rodzinnego, wreszcie bez zorganizowanego w państwo narodu. Wizji tej wydają się służyć systemy ekonomiczne, prawne i edukacyjne, banki i struktury komunikacji, informacji, działania wielu rządów oraz tworzone przez nie systemy współpracy o zasięgu globalnym. Wydają się one odwoływać do idei powszechnego progresu światowego, związanego nie tylko z umocnieniem się władztwa człowieka nad światem przyrody, ale także z nadzieją osiągnięcia przez znaczną część lub większość stanu swoistego szczęścia na ziemi, który nastąpi dzięki wdrożeniu nowoczesnych technologii i rewolucyjnych przemian w całej rzeczywistości kulturowej. Innymi słowy towarzyszy im przekonanie o możliwości zaistnienia nowego ładu światowego, który wyklucza dotychczasowe formy życia ludzkiego. Ich wspólnym mianownikiem wydaje się być nie tylko cywilizacja śmierci spojona „spiskiem przeciwko życiu” człowieka, ale także negacja ziemi pojętej jako dana, konkretna własność przynależąca do konkretnego człowieka, rodziny, narodu i państwa, ziemi – daru i środka rozwoju człowieka.

Współczesna teoria nomadyzmu jak i samo jego praktykowanie niesie ze sobą wiele poważnych zagrożeń, a wśród nich niebezpieczeństwo zakorzenienia się w życiu ludzkim (indywidualnym i społecznym) ideologii sprowadzających sens ludzkiego bytowania do wymiaru czysto utylitarnego, hedonistycznego, skończonego i doczesnego, przesyconego relatywizmem i agnostycyzmem, tworzonego w oparciu o jakąś wersję wariabilizmu. Wizja ta suponuje także swoistą koncepcję życia człowieka, gdzie siłą rzeczy musi się pojawić ateizm i ideologia antyreligijna. Jak słusznie podkreślał polski uczony Henryk Romanowski, przynosi ona dezintegrację nie tylko życia ekonomicznego, lecz także ruinę całej kultury społecznej[3].

W nomadyzmie ów brak odniesienia i związania z ziemią, z danym obszarem ma uchodzić za dobrodziejstwo i novum, które uwalnia człowieka i formy jego życia rodzinnego, społecznego od zdeterminowania, od ograniczenia płynącego z faktu zakorzenienia człowieka, rodziny, ma ustrzec od zaściankowości społeczności i państwa na danym terytorium. Tym samym w świetle przyjmowanych założeń ma dojść do pełnego, czy też pełniejszego rozwoju indywidualnego człowieka i życia społecznego. Wszechstronny progres, generalnie odnoszący się i zawężony do doskonalenia środków do życia, ma być efektem zaaplikowanych do praktyki życia teorii nomadycznych. Rozwój ten i trwanie człowieka, społeczności i państwa ma się dokonywać bez trwałego fundamentu, jakim jest właśnie ziemia, a także w konsekwencji bez trwałej własności indywidualnej, co jednak nie przeszkadza, by tworzona w jego ramach forma życia ludzkiego nie była nabudowana na terryzmie[4].

Rodzi się tutaj jednak szereg ważkich pytań i wątpliwości, a mianowicie: czy przyjmowana tu koncepcja nomadyzmu ma jakieś realne, rzeczowe uzasadnienie, a zatem czy jest osadzona w rzeczywistości – czy też jest kolejnym apriorycznym projektem utopijnym, który wprowadzany w życie może przynieść wiele szkody, tak jak przyniosły utopie komunizmu i narodowego socjalizmu, a także utopia oświeceniowego ateizmu? Człowiek bowiem – jak to ukazuje potoczne doświadczenie – rodzi się w danej konkretnej rodzinie, jako dziecko np. Beaty i Pawła; dojrzewa i wzrasta, pracuje i umiera w danej społeczności – np. narodzie polskim; współtworzy wraz z innymi organizm państwowy – np. Polskę. Nie jest on więc w żadnym wypadku „bezmiejscowcem”, nie jest bezimiennym kosmopolitą, lecz żyje i działa na danym i zastanym terenie, gdzie swymi działaniami przemienia zastany przez siebie obszar świata i ludzkiej kultury. W świecie tym zaciąga „dług” w stosunku do drugich ludzi, zaś przez swą ofiarność, twórczość, pracę staje się dobroczyńcą innych. A z tej racji, że poza konkretnymi ludźmi, tworzącymi jednostkowe rodziny, składające się na poszczególne społeczności – nie ma żadnego człowieka, ani żadnej ludzkości, żadnego państwa – stąd też faktycznie można zauważyć, że każdy człowiek, każda rodzina ma osadzenie i związek z miejscem, danym, konkretnym obszarem – ziemią[5].

 


[1] Warto zauważyć, że słowa „Czyńcie sobie ziemię poddaną” (Rdz 1, 28) to jeden z pierwszych nakazów danych człowiekowi przez Boga. Skłania on do refleksji nad tym, co tak naprawdę znaczy „ziemia” i co znaczy, że człowiek czyni sobie ją poddaną.
[2] Jan Paweł II, Evangelium vitae, nr 2.
[3] „Wielką chorobą, toczącą organizm społeczny narodów chrześcijańskich od długiego szeregu lat, jest ateizm, reprezentowany głównie przez filozofię materialistyczną. Znany już za czasów starożytnego pogaństwa jako nieodstępny satelita upadku moralnego społeczeństwa ludzkiego, ateizm zjawił się u narodów chrześcijańskich dopiero w epoce tak zwanego Odrodzenia, gdy spaczona filozofia i wyuzdana literatura, wyrosłe na gruncie zdziczenia obyczajów, zwróciły się przeciwko starej wierze chrześcijańskiej, starając się obalić jej dogmaty i jej etykę. Lecz zarówno wówczas, jak i w dobie tak zwanej pseudoreformacji religijnej, ateizm był jeszcze zjawiskiem sporadycznem. Stare wierzenia chrześcijańskie tkwiły zbyt jeszcze głęboko w społeczeństwie, aby je można było za jednym zamachem wykorzenić. Z biegiem czasu jednak destrukcyjny wpływ filozofii i literatury, w połączeniu z herezją protestancką, zrobiły swoje. W wieku XVIII widzimy, że z pojawieniem się encyklopedystów warstwy oświecone były już w szerokim stopniu zakażone jadem ateizmu, w wieku zaś XIX ateizm przedostał się, dzięki antychrześcijańskiej literaturze i socjalistycznej propagandzie, również do mas ludowych. Jak się należało spodziewać, następstwa ateizmu były dla społeczeństwa chrześcijańskiego fatalne” (H. Romanowski, Wstęp do ekonomji społecznej chrześcijańskiej, Kraków–Warszawa 1910, s. 1).
[4] Przykładem takich współczesnych ujęć są rozważania A. Tofflera, zob. A. i H. Toffler, Budowa nowej cywilizacji. Polityka trzeciej fali, tłum. J. Łoziński, Poznań 1996.  Rozważania te mają charakter interdyscyplinarny i niezwykle wpływowy. Choć trudno zaliczyć je do ściśle naukowych – to jednak z uwagi na ich powszechność oraz suponowane tezy filozoficzne, należy o nich wspomnieć. Według Tofflera cywilizacje powstają na skutek gwałtownych fal (wave), przemian obejmujących życie indywidualne, rodzinne, społeczne oraz państwowo-polityczne. Pierwsza fala przemian pojawiła się wraz z upowszechnieniem kultury agrarnej i tym samym doprowadziła do zaistnienia pierwszej cywilizacji związanej z ziemią, w której ważką rolę pełnią religia, tradycja, duża wielopokoleniowa rodzina. Z kolei od XVII w. zaczyna kształtować się cywilizacja industrialna (przemysłowa), wywołana falą przemian technologicznych i naukowych, która powoduje przenoszenie się życia do miast i ośrodków przemysłowych, a tym samym podejmuje ona walkę z cywilizacją agrarną. Zaczyna kształtować się zasadniczy dla dziejów konflikt podstawowy, polegający na ścieraniu się dwóch różnych cywilizacji, który w praktyce przyjmuje postać wojen, rewolucji, buntów, kryzysów społecznych. W początkach cywilizacji industrialnej zaczyna kształtować się nowy model rodziny (niewielkiej komórki), pojawiają się idee przewodnie życia społecznego, takie jak: postęp, prawa jednostki, teoria umowy społecznej, idea odseparowania religii (Kościoła) od państwa oraz wybieralność władzy przez lud. Jednocześnie zaczynają temu towarzyszyć: masowa produkcja i konsumpcja, masowa edukacja i informacja, prowadzące do wytworzenia nowej kultury tzw. masowej, wraz z tanią siłą roboczą, zaborczą polityką kolonialną i zaborczym eksploatowaniem zasobów naturalnych. Od lat 70. XX w. pojawia się nowa fala przemian związanych z technologią komputerową, która prowadzi do powstania nowej cywilizacji o charakterze globalistycznym, informatycznym. Podstawą nowej cywilizacji jest wiedza i szybki przepływ informacji. Cechą charakterystyczną jest jej mobilność, która szczególnie dotyczy życia gospodarczego. Nie pozwala ona istnieć niepodległym i suwerennym państwom narodowym, które są wytworem cywilizacji agrarnej i industrialnej, znosi rodzinę opartą na nierozerwalnym małżeństwie na rzecz koniunkturalnych związków partnerskich, prowadzi do areligijności. Kulturę cywilizacji trzeciej fali zdaniem Tofflera mają ożywiać idee: „świata bez granic” (w szerokim sensie) i „świadomości planetarnej”.
[5] Jeśli nawet człowiek wybiera (z konieczności lub dobrowolnie) drogę, na której wiele razy w ciągu swego życia zmienia miejsce swego zamieszkania, pracy (bywa i żyje u obcych) – to nie zmienia to faktu, że sam jest spadkobiercą (lub też defraudantem!) trudu i kultury minionych pokoleń, które przecież gdzieś żyły i obecnie żyją.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...