Co z religią na maturze

Niedziela 22/2013 Niedziela 22/2013

Z bp. Markiem Mendykiem – przewodniczącym Komisji Wychowania Katolickiego KEP i asystentem Rady Szkół Katolickich – rozmawia ks. Waldemar Wesołowski

 

KS. WALDEMAR WESOŁOWSKI: – Planowane jest spotkanie Komisji ds. Wychowania Episkopatu z przedstawicielami Ministerstwa Edukacji Narodowej w związku z wieloma ważnymi zagadnieniami. Jednym z nich jest m.in. sprawa możliwości zdawania na maturze religii.

BP MAREK MENDYK: – W tej chwili przygotowujemy się do spotkania z przedstawicielami MEN. Takie spotkania odbywały się dość cyklicznie, za każdym razem zwracaliśmy uwagę na kolejne pilne problemy, które dotyczyły nie tylko nauczania religii, ale w ogóle funkcjonowania szkoły pod kątem wychowania. Tematy, które przygotowujemy na najbliższe spotkanie, to m.in. religia na maturze, ciągle niezałatwiony problem obecności nauczania religii w ramach programu nauczania. I temat, który ostatnio szczególnie daje się wszystkim we znaki – edukacja seksualna.

– Wracając do sprawy obecności religii na maturze. Żeby ten przedmiot mógł się pojawić, muszą zostać spełnione pewne warunki. Jakie?

– Przede wszystkim trzeba pamiętać, że żyjemy w ustroju demokratycznym i każdy ma prawo dokonywać wyboru. Jeżeli ktoś na pewnym etapie zdecydował się na to, żeby uczestniczyć w zajęciach z religii – zaznaczam: niezależnie od wyznania – dlaczego mu nie pozwolić wybrać tego przedmiotu na maturze? Podczas ostatniego spotkania zapytałem, dlaczego można zdawać na maturze np. wiedzę o tańcu, a nie można zdawać religii. Pani wiceminister poinformowała mnie, że w następnej edycji matury, w 2015 r., wiedzy o tańcu już nie będzie. Nie otrzymałem natomiast odpowiedzi, dlaczego religia nie może być przedmiotem do wyboru na maturze. Już w latach 2006-08 w ramach wspólnych działań Komisji Wychowania i Centralnej Komisji Egzaminacyjnej prowadzono prace nad przygotowaniem koncepcji egzaminu maturalnego z religii rzymskokatolickiej. Te prace obejmowały pilotaż w szkołach na terenie diecezji płockiej i szczecińsko-kamieńskiej. Opracowano wtedy specjalny informator – standardy, które, gdyby zostały opublikowane do 31 sierpnia 2008 r., mogłyby się stać podstawą do przeprowadzenia egzaminu maturalnego z religii jako przedmiotu dodatkowego już 3 lata temu. Niestety, projekt gdzieś utknął. Ale ciągle do tego wracamy, zwłaszcza że – co już wiele razy podkreślałem w rozmowach – jest spora grupa młodych, którzy są zainteresowani religią na maturze.

– Rzeczywiście, jest ogromne zainteresowanie zdawaniem religii na maturze. W ostatniej olimpiadzie teologicznej wzięło udział 16 tys. młodych ludzi.

– Myślę, że byłaby to jakaś dodatkowa motywacja dla uczniów, którzy ujawniają zainteresowania teologią jako dyscypliną naukową. Każdego roku kilkanaście tysięcy młodych ludzi ze szkół ponadgimnazjalnych przystępuje do ogólnopolskiej olimpiady z teologii katolickiej. Gdyby mieli możliwość zdawania religii na maturze, to nie tylko mogliby dostać się na uczelnie teologiczne, ale też mieliby okazję podzielić się tym, czego już się nauczyli. A jest to materiał, który znacznie wykracza poza wymagania programowe.

– Druga ważna sprawa, która z pewnością będzie też poruszana, a jest obecna w mediach i naszych emocjach, to projekt posyłania 6-latków do szkoły. Jest wiele sprzeciwu ze strony rodziców, pedagogów i nauczycieli. Ostatnio wypowiedział się na ten temat PAN, stwierdzając, że szkoła polska absolutnie nie jest do tego przygotowana.

– Gdy chodzi o 6-latki  w szkole, postrzegam ten problem wyłącznie w kategoriach polityki państwa. Nie ma jakichś uzasadnionych przesłanek za tym, żeby 6-letnie dzieci szły do szkoły. Odwiedzając szkoły w różnych miejscach – czy to wcześniej jeszcze jako wizytator nauczania religii, czy teraz jako biskup – rozmawiam z nauczycielami, z dyrektorami szkół. Otóż szkoła polska jest na to po prostu nieprzygotowana. Owszem, czynione są starania, ale mam wrażenie, że bardziej po to, aby zabezpieczyć zespoły edukacyjne, by nie było konieczności redukcji etatów. Uważam, że nie można zabierać dzieciom ważnego etapu dzieciństwa. Niech wszystko ma swój czas wzrastania i rozwoju. Słuchajmy cierpliwie tego, co podpowiadają rodzice. Oni najlepiej znają swoje dzieci. Nie pozwólmy wyrywać rodzicom ich własnych dzieci.

– I kolejna, bardzo niepokojąca sprawa. Ostatnio MEN ze Światową Organizacją Zdrowia oraz siecią klinik aborcyjnych debatuje nad wprowadzeniem nowych standardów edukacji seksualnej w Europie. Mówi się m.in. o potrzebie wprowadzania edukacji seksualnej już przed 4. rokiem życia. Z pewnością musi to budzić niepokój i Episkopatu, i rodziców.

– To, czego jesteśmy świadkami, rzeczywiście musi budzić nasz niepokój i  pobudzać do konkretnych działań. Jeśli nie będziemy działać razem poprzez upominanie się, petycje, protesty rodziców, otwarte pytania do posłów, interpelacje – szybko zauważymy, że zdanie demokratycznej większości przegrywa z ideologią. Myślę, że ostrzeżeniem dla nas może być sytuacja we Francji z ostatnich tygodni, gdzie wielomilionowe rzesze ludzi nie zapobiegły wprowadzeniu homoseksualnych „małżeństw”. 8 maja tego roku na wniosek Komisji Wychowania Katolickiego i Rady Szkół Katolickich zwróciliśmy się w imieniu KEP do min. Krystyny Szumilas z mocnym upomnieniem się o to, przypominając, że w preambule naszej konstytucji jest wyraźnie podkreślone respektowanie chrześcijańskiego systemu wartości, do którego należy również wychowanie moralne. A zatem podstawowym obowiązkiem polskiej szkoły i polskiego nauczyciela jest troska o postawę moralną uczniów. Wymogiem ustawowym kwalifikującym nauczyciela do zawodu jest przestrzeganie podstawowych  zasad moralnych. Dlatego to, z czym się spotykamy, budzi nasz zdecydowany sprzeciw.

Niepokój budzi także wyraźna próba eliminowania dotychczasowych recenzentów podręczników szkolnych, którzy mimo że zgłosili się do udziału w specjalnych szkoleniach organizowanych przez Ośrodek Rozwoju Edukacji MEN, nie mogli w nich uczestniczyć. Tymczasem treści rekomendowanych nam przez ministerstwo podręczników godzą w fundamentalne wartości, które gwarantuje nam konstytucja.

– Rzeczywistość idzie jeszcze o krok dalej, bo coraz częściej okazuje się, że środowiska gejowskie, związane z ideologią gender, próbują wywierać różnego rodzaju naciski na nauczycieli pedagogów, domagając się wprowadzania nowych tematów, lekcji tolerancji. Proponują podręczniki, w których burzy się tradycyjny obraz  rodziny, wywraca rolę społeczną, podważa się naturalną koncepcję płci. To też z pewnością dostrzega Komisja Wychowania Katolickiego. 

– Współpracujemy tutaj bardzo mocno z instytucjami, które wspierają nasze działania. I wzajemnie, również staramy się wspierać ich działania, które bardzo mocno występują przeciwko temu, co pod płaszczykiem niczym nieograniczonej wolności próbuje się nam zabrać. Myślimy o całej ideologii gender. Jakie są tego skutki? To jest przede wszystkim niszczenie rodziny. Wczesna edukacja seksualna to jeden wielki plan – zniszczyć rodzinę. Seksualność jest wielką siłą i musimy wiedzieć, jak ją wykorzystać, aby służyła miłości. Dlatego – z szacunku do człowieka – Kościół bardzo mocno, stanowczo i zdecydowanie mówi: Nie wolno! Nie możemy!, sprzeciwiając  się temu homoseksualnemu lobby. Ten sprzeciw wynika z natury Kościoła – inaczej zaprzeczałby on samemu sobie. Matka Teresa z Kalkuty powiedziała kiedyś: „Musimy żyć odpowiednio do planu, do którego zostaliśmy stworzeni”. Kościół broni każdego człowieka, broni także prostytutek, narkomanów, alkoholików, gejów, zakłada dla nich specjalne ośrodki terapeutyczne, schroniska, ale mówi też jak Jezus przy spotkaniu z kobietą cudzołożną: „Idź i od tej chwili już nie grzesz”. Homoseksualizm trzeba tolerować ze względu na głębokie zakorzenienie w ludzkich słabościach, ale w żadnym wypadku nie można go propagować i promować.

– Księże Biskupie, jeszcze wiadomość z ostatnich dni. Dla niektórych lewicowy rząd hiszpański jest dla wielu przykładem „postępowości”. I nagle ten rząd decyduje się na wprowadzenie na powrót do szkół katechezy jako przedmiotu obowiązkowego. Czy to nie dziwi?

– Są społeczności, które po latach wyciągają wnioski z różnych błędnych decyzji. Ale czy my musimy przeżyć to, co inni przeżywali? Nie na wszystkie choroby trzeba zachorować, żeby zobaczyć, która z nich prowadzi do śmierci. Uczmy się od tych, którzy już mają swoje doświadczenia. Nie musimy iść tą samą drogą.

– Jakich owoców spodziewa się Ksiądz Biskup po spotkaniu Komisji Wychowania Katolickiego z MEN?

– Gdybyśmy nie mieli nadziei, gdybyśmy nie byli nastawieni optymistycznie, to prawdopodobnie do takich spotkań by nie dochodziło. Sporo tematów udaje się pogłębić. Strona ministerialna też widzi sporo zagrożeń,  pewnych niekonsekwencji – nie tylko gdy chodzi o edukację seksualną czy obecność religii w szkole. Trzeba rozmawiać, cierpliwie spierając się na argumenty. Wychodzimy z tych spotkań często z różnymi zdaniami, ale to zawsze zmusza do refleksji, zawsze coś ważnego w człowieku pozostaje. Dlatego takie spotkania są potrzebne i zawsze podchodzimy do nich z nadzieją.

Wywiad przeprowadzono 22 maja 2013 r.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| MATURA, RELIGIA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...