Równość pochyła

Znak 6/2013 Znak 6/2013

Obietnice tolerancji dla religijnego sprzeciwu wobec homoseksualizmu, które zostały udzielone w brytyjskiej debacie parlamentarnej na temat związków partnerskich, okazały się w wielu przypadkach pustosłowiem. Najbardziej jaskrawym przykładem była historia katolickich ośrodków adopcyjnych, które w kwietniu 2007 r. dostały 21-miesięczne ultimatum na zmianę swoich wewnętrznych przepisów tak, aby o adopcje mogły się u nich ubiegać pary pozamałżeńskie, w tym jednopłciowe

 

Ta niejasność, mętność prawa jest jednym z dodatkowych, ale kluczowych zarzutów stawianych przez przeciwników projektu ustawy o jednopłciowych małżeństwach. Nie dość, że propozycja trafiła do parlamentu bez rutynowej procedury: bez jej zapowiedzi w programach wyborczych partii, bez odpowiedniej konsultacji, bez wstępnych etapów itd.; to na dodatek tempo jej przeprowadzania oznacza, że jest niedopracowana. Projekt ma na celu rzekome usunięcie nierówności, a w istocie nierówności pogłębia. Ma otworzyć instytucję małżeństwa dla homoseksualistów, ale nie będzie działać w drugą stronę, a zatem para gejów będzie mogła albo wstąpić w związek partnerski, albo małżeński; ale tego wyboru nie będzie miała para żeńsko-męska. Na dodatek prawnicy rządowi nie zdołali ustalić definicji „stosunku płciowego” w przypadku par homoseksualnych i w związku z tym termin konsumacji w przypadku tych związków nie może zostać użyty. Idąc dalej, nie ustalono też, co ma stanowić podstawę „cudzołóstwa” w przypadku pozamałżeńskiej relacji z osobą tej samej płci. A zatem przyjęto kompromis, polegający na tym, że mężczyzna może – w sensie prawnym – zdradzić współmałżonkę lub współmałżonka (w zależności od typu zawartego związku) tylko z kobietą, ale nie z mężczyzną. I odwrotnie, kobieta może popełnić „prawne” cudzołóstwo tylko z mężczyzną.

Interesujące są też konkluzje: zdrada małżeńska, jako podstawa do rozwodu, w dotychczasowej praktyce podstawowy powód jego przyznania, najprawdopodobniej straci sens w ogóle, jak twierdzą specjaliści. A po drugie, powyższe zawiłości prowadzą do defenestracji idei równości obu typów związków. Jak powiedział Andrew Collinson z Koalicji na rzecz Małżeństwa, termin „równość” z tajemniczych powodów zniknął ostatnio z rządowych dokumentów w tej sprawie.

Religia do lamusa

Przeciwnicy reformy od początku argumentowali, że równość traktowania przez prawo zapewniły parom homoseksualnym już związki partnerskie, a nowa debata dotyczy przede wszystkim niedopowiedzianego przedefiniowania samego małżeństwa, bez oglądania się na jego głównych, potencjalnych beneficjentów, czyli dzieci. Biorąc jednak pod uwagę arytmetykę parlamentarną, oponenci skupiają się na uzyskaniu klauzul wyłączenia czy organiczeń w zastosowaniu ustawy. Rząd zapowiada wprowadzenie tzw. „gwarancji poczwórnego zamka”, czyli zestawu zapisów, które stawiają Kościół anglikański poza kompetencjami ustawy, a pozostałym wyznaniom przyznają prawo decydowania, czy się do nowych zwyczajów dołączyć, czy też nie. Nowe małżeństwa, dostępne dla homoseksualistów, mają więc być wyłącznie instytucjami prawnymi, a nie kościelnymi, czyli odpowiednikiem polskich małżeństw cywilnych. To jednak nie rozwiewa wątpliwości. Przeciwnie.

Opinię prawną w tej sprawie wydał Aidan O’Neill, prawnik w najwyższej randze Queen’s Councel, rozpatrując kilka możliwych sytuacji i scenariuszy. Jego zdaniem prawo nie ochroni przed zwolnieniem z pracy nauczyciela, który odmówi korzystania w klasie z materiału, zalecanego przez lokalne władze edukacyjne, np. kolorowej książeczki dla klas początkujących pt. Król i król, Lindy de Haan i Sterna Nijlanda. Jest to historia księcia, któremu królowa-matka nie może znaleźć odpowiedniej żony, ale który zakochuje się od pierwszego wejrzenia i z wzajemnością w pięknym królewiczu, po czym pobierają się i żyją długo i szczęśliwie. Książeczka już jest na liście pozycji zalecanych przez państwowe instytucje w Anglii.

Według opinii O’Neilla szkoła będzie mogła zgodnie z prawem odrzucić prośbę rodziców występujących o wycofanie dziecka z lekcji o jednopłciowych małżeństwach. Podobnie szkoła nie będzie mogła odmówić uczenia dzieci o tych związkach, ponieważ prawo nakaże jej wdrażanie programu, którego elementem jest propagowanie rodziny i małżeństwa, także w jego nowym rozumieniu. O’Neill przewiduje też konsekwencje pośrednie – np. jeśli parafia wynajmuje salę od rady gminnej, a ktoś złoży w tej sprawie skargę, argumentując, że jest to organizacja antygejowska, to rada będzie miała prawo odmówić parafii wynajmu na tej podstawie.

Neil Addison dodaje, że sprzeciw Kościołów wobec małżeństw tej samej płci może w konsekwencji doprowadzić do tego, że ta „nielegalna” sytuacja wymusi całkowite rozdzielenie instytucji sakramentalnego małżeństwa kościelnego od jego cywilnego odpowiednika. A zatem np. katoliccy nowożeńcy będą musieli osobno złożyć podpis w urzędzie, a osobno przysięgać przed ołtarzem. Dojdzie zatem do odwrócenia zmian, przeprowadzonych w Polsce po upadku komunizmu.
To są oczywiście interpretacje, ale dotychczasowa praktyka skłania stronę katolicką i innych oponentów do nieufności. Momentami brytyjscy katolicy mają wręcz poczucie, że znaleźli się w oblężonej twierdzy. Neil Addison, który broni osób prześladowanych za przekonania religijne i filozoficzne, ma na koncie parę sukcesów. W 2011 r. obronił przed zwolnieniem parę pielęgniarek, które odmówiły pracy w klinice aborcyjnej szpitala, które je zatrudniał. Mimo to ujmuje sytuację katolików tak: „Zbliżamy się właściwie do podobnej sytuacji jak w Związku Sowieckim. Tam też panowała teoretyczna wolność wyznania, ale towarzyszyła jej zjadliwa antyklerykalna propaganda”. Addison tłumaczy, że jest to podejście nie tylko obce kulturze Zachodu, ale nieznane w angielskim prawie od czasu przywrócenia praw katolikom w 1829 r., po kilku stuleciach prześladowań. Po czym dodaje: „Dzisiaj wolność religijna w Wielkiej Brytanii oznacza to, że wolno ci pójść do kościoła. I to wszystko.”

Powróćmy do pytań postawionych na początku – dlaczego emancypacja związków homoseksualnych budzi niepokój chrześcijan i czy prawa obu grup muszą się koniecznie wykluczać? Powyższe przykłady są świadectwem realnych ograniczeń, jakim poddana została wolność religijna w Wielkiej Brytanii od czasu i wskutek nadania praw związkom osób tej samej płci. Do erozji przestrzeni religijnej w życiu społecznym przyczyniły się niekorzystne dla chrześcijan wyroki sądowe. Według Dana Bouchera z CARE chrześcijanie, którzy dawniej „uczestniczyli w kształtowaniu prawa dla dobra ogółu, zgodnie z chrześcijańskimi zasadami, muszą teraz bronić się przed prawem, które samo usiłuje zmieniać organizacje religijne i samych wiernych, nakazując im, co mogą robić, kogo zatrudniać i co mówić”.
W tym kontekście osoby wierzące postrzegają nową ustawę o małżeństwach jednopłciowych jako dalsze zagrożenie dla swoich praw. W liście otwartym, podpisanym w styczniu tego roku przez ponad 1000 księży katolickich, w tym 13 biskupów i opatów, czyli przez jedną czwartą brytyjskich duchownych katolickich, sygnatariusze nawołują do odrzucenia projektu, ostrzegając przed jego konsekwencjami. „Jeśli ustawa zostanie przyjęta – piszą – to katolikom poważnie ograniczy możliwość głoszenia prawdy o małżeństwie w szkołach, organizacjach charytatywnych czy kościołach”. Zarówno księża, jak i wierni obawiają się, że prawa katolików czy szerzej chrześcijan pozostają w sprzeczności z prawami osób tej samej płci. Tak dzieje się w Wielkiej Brytanii. Czy musi tak się dziać wszędzie, jest już osobną kwestią.

WOJCIECH LUBOWIECKI – dziennikarz, wieloletni korespondent w Londynie i Brukseli, były wiceszef Polskiej Sekcji BBC

Artykuł został opublikowany na łamach czerwcowego numeru miesięcznika „Znak” i jest częścią bloku tekstów poświęconych wychowywaniu dzieci przez osoby homoseksualne. (nr 697, 2013).

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...