Mały Łazarz z Urugwaju

Głos ojca Pio 82/4/2013 Głos ojca Pio 82/4/2013

Jestem kapłanem ze zgromadzenia Misjonarzy Werbistów. Obecnie pracuję w Moskwie, w parafii św. Olgi. Swego czasu pracowałem w Urugwaju, gdzie byłem świadkiem cudu za przyczyną św. Ojca Pio.

 

Po kilkunastu dniach dziadek z wnuczkiem przyjechali do mojej parafii. Przywieźli obraz Ojca Pio i chcieli go poświęcić. Przy powitaniu malec się rozpłakał. Był zdecydowanie nietypowym dzieckiem, wyciszonym, z powagą i zamyśleniem w oczach niespotykanym u dzieci w jego wieku.

Dziadek powiedział, że pojadą na pielgrzymkę do miejscowości Salto. Jest to miejsce szczególne. Ojciec Pio odwiedził je w cudowny sposób podczas jednej ze swoich bilokacji, ponieważ obiecał pewnemu pochodzącemu z Urugwaju kapłanowi, że będzie przy nim w godzinie śmierci. Teraz ten mały kraj szczyci się tym, że jest jedynym w Ameryce Łacińskiej, w którym pojawił się święty kapucyn.

Dariusz Pielak SVD

„Głos Ojca Pio” [82/4/2013] www.glosojcapio.pl

 

 

Ojciec Pio w Urugwaju

W „Dzienniku” ojca Agostino in Lamis (wydanym przez Wydawnictwo Serafin) pod datą 19 maja 1949 roku zamieszona została notatka o wizycie w San Giovanni Rotondo Alfredo Violi, biskupa Salto w Urugwaju,  który zostawił kapucynom relację ze śmierci wikariusza generalnego tamtejszej diecezji, Ferdinando Damianiego. Deklaracja ta została oficjalnie potwierdzona podczas jednej z kolejnych wizyt, 26 listopada 1958 roku. Pismo przechowywane jest w klasztornym archiwum do dzisiaj.

„W roku 1937 JE Ferdinando Damiani, będąc chory na serce, przyjechał do San Giovanni Rotondo z pragnieniem, aby umrzeć przy Ojcu Pio i przez niego być namaszczonym.

Rzeczywiście podczas pobytu w klasztorze miał bardzo silny atak, który spowodował, że przez dwie godziny znajdował się na progu śmierci. Kiedy zawołano Ojca Pio, który był w konfesjonale, ten nie przyszedł od razu do chorego. Pojawił się dopiero wtedy, kiedy zagrożenie minęło. Kiedy JE Damiani zaczął mu wyrzucać, że nie przyszedł natychmiast, Ojciec Pio, uśmiechając się, powiedział: «Wiedziałem, że nie umrzesz, więc kontynuowałem spowiedź».

Kiedy poprawił się stan zdrowia gościa, Ojciec Pio poradził mu, aby wrócił do Urugwaju i kontynuował swą pracę (był wówczas wikariuszem generalnym JE Yamacho, biskupa Salto, którego ja byłem koadiutorem). Powiedział mu, że kiedy znajdzie się w niebezpieczeństwie śmierci, on sam postara się o dobrą duchową opiekę dla niego.

JE Damiani wykonywał więc swoje obowiązki, nieustannie zapadając na zdrowiu.

We wrześniu 1941 roku, po śmierci biskupa Yamacho, kiedy byłem biskupem diecezji […], przewodniczyłem kongresowi na temat powołań. […] W nocy z 11 na 12 września, po pierwszym dniu kongresu, JE Damiani miał atak anginy pectoris (dusznicy bolesnej). Było to po północy.

JE Barbieri, który wcześniej był w pokoju JE Damianiego aż do godziny 23.00, a może i dłużej, zdążył zasnąć. Obudziło go pukanie do drzwi jego pokoju. Otworzyły się drzwi i usłyszał głos, który powiedział: «Niech ksiądz idzie do JE Damianiego, bo umiera». JE twierdzi, że miał wrażenie, jakoby w cieniu widział kapucyna.

Pukanie do drzwi usłyszał również pewien kapłan, Francesco Nawarro, który modlił się w oratorium domu biskupiego. JE Barbieri pobiegł do pokoju JE Damianiego. Wszystkie drzwi były zamknięte, ale nie było w nich kluczy. JE leżał, konając w łóżku. Na łóżku leżała też tacka dla chorego, na której były rozsypane (zauważyliśmy to później) tabletki Trinitrna, których prawdopodobnie nie był w stanie zażyć, oraz niedokończony telegram, który mówił: «Ojciec Pio – San Giovanni Rotondo – Nieustanny i straszny ból serca sprawia, że umieram – Damiani».

Ten telegram przechowuję osobiście w Salto.

Nie tracąc świadomości, umierający poprosił JE Barbieriego o udzielenie mu namaszczenia chorych. […]

Wyspowiadany przez ojca Nawarro, przyjął sakrament namaszczenia, którego udzielił mu proboszcz katedry. Jego lekarz zbadał go i stwierdził, że nic już nie można zrobić. JE Damiani umarł pół godziny później, otoczony przez czterech biskupów i sześciu kapłanów.

W ten sposób umarł pod dobrą opieką 12 września 1941 roku o godzinie 1.00. […]

Podpisuję i opieczętowuję tę deklarację złożoną zgodnie z prawdą […]”.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| O. PIO, URUGWAJ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...