Doświadczenie świętowania

Zeszyty Karmelitańskie 4/2013 Zeszyty Karmelitańskie 4/2013

Jeżeli uczestniczymy w uroczystości, to sami stajemy się częściowo uroczyści; jeżeli uczestniczymy w podziękowaniach, to sami stajemy się częściowo wdzięczni itd. Uczestniczenie w świecie ideałów nas uwzniośla.

 

Uczestniczenie (partycypacja, methexis)

Niemniej jednak istnieje potrzeba świętowania. Ciągle jeszcze zbieramy się wokół czegoś. Nie można świętować w samotności. Na przykład dożynki. Być może nie jest to pełna forma prezentowania wspólnoty, można wszak nazwać ją świętowaniem. Stanowią wspólnotowy wyraz wdzięczności za plony. Gesty wdzięczności – przemowy, przepiękne wieńce  – łączone są z gestami ofiarowania i dzielenia się chlebem i solą. Druga część świętowania to jakaś forma zabawy – ekspresja radości ze świętowania, czyli ze współuczestniczenia, świętowanie bowiem to uroczystość radosna.

Nie każda uroczystość jest świętowaniem, choć każde świętowanie jest uroczystością. Uroczystego pogrzebu chyba nie nazwiemy świętowaniem, mimo iż są tam przemowy, wieńce, a potem nawet stypa. Bywa nawet współuczestniczenie i wspólnota emocjonalna, żal, smutek z odejścia kogoś bliskiego. Można spotkać się z przekonaniem, że ludzie wierzący powinni cieszyć się ze śmierci, bo nie jest ona końcem, a jedynie przejściem na drugą stronę życia – na stronę życia niebiańskiego. Gdyby to przekonanie i towarzyszące mu pozytywne emocje nadziei nie były zagłuszane przez uczucia smutku i pustki, nie byłoby dysonansu poznawczego, i wtedy, być może, można by mówić o świętowaniu.

Uczestniczenie, (partycypacja, methexis) jest, podobnie jak intuicja, kategorią obciążoną filozoficzną refleksją od czasów Platona. Przeciwstawia się ją kategorii odwzorowania, (naśladownictwa, mimesis). Świętując, uczestniczymy. Mamy więc do czynienia z kategorią methexis, a nie z mimesis. W czym i jak uczestniczymy, świętując? Na pewno w czymś, co przekracza naszą jednostkowość, co zawiesza naszą codzienność.  Władysław Stróżewski rozróżnia dwa znaczenia słowa „uczestniczenie”. „Uczestniczyć – pisze – to być częścią czegoś i być częściowo czymś.”(W. Stróżewski, Wokół piękna, Universitas, Kraków 2002, s. 73). Dla charakterystyki świętowania bardziej odpowiednie jest rozumienie drugie, czyli „uczestniczyć” to tyle, co „być częściowo czymś”. Jeżeli uczestniczymy w uroczystości, to sami stajemy się częściowo uroczyści; jeżeli uczestniczymy w podziękowaniach, to sami stajemy się częściowo wdzięczni itd. Uczestniczenie w świecie ideałów nas uwzniośla. Zdobywamy dzięki partycypacji pewną własność, którą posiada partycypowany. „Byt udzielający – pisze Stróżewski za św. Tomaszem – musi mieć to, czego brakuje partycypującemu. Pod tym więc względem przewyższa go, choć w innym aspekcie może on nie mieć tego, co posiada tamten. Relacja partycypacji zakłada więc w każdym wypadku pewną asymetrię, nakazującą sprowadzić partycypację poziomą do pionowej”  (Wokół piękna, s.75). Stróżewski podkreśla jednakże, że możemy mówić o partycypacji poziomej, czyli wzajemnej, w relacjach interpersonalnych. W przypadku świętowania jednakże mamy do czynienia z partycypacją pionową. Bez świata ideałów – powtórzmy za Bachtinem – żadne święto istnieć nie może.

 Ideały jednakże są różne. Należy do nich również bliski Bachtinowi ideał równości między ludźmi, realizowany w czasie karnawałów. W przekonaniu Bachtina, w społeczeństwie zhierarchizowanym, świat ideałów mógł urzeczywistniać się jedynie w karnawale. „Tutaj na karnawałowym placu – pisał – rządziła szczególna forma swobodnego, familiarnego kontaktu między ludźmi, których w zwykłym, to znaczy poza karnawałowym życiu, dzieliły nieprzekraczalne bariery sytuacji stanowej, majątkowej, rodzinnej, bariery wieku i funkcji społecznych (…). Na pewien czas znikała alienacja. Człowiek powracał do samego siebie i czuł, że jest człowiekiem wśród ludzi(…). W tym jedynym w swoim rodzaju karnawałowym światopoglądzie stapiało się na moment w jedność to, co idealno-utopijne z tym, co realne” (Dialog, język, kultura, s. 149).

 Inny jest ideał ładu i porządku realizowany przez zabawę. Huizinga charakteryzuje zabawę podobnie do charakterystyki, jakie Gadamer i Bachtin dają świętu. Podkreśla, iż zabawa – podobnie jak święto – różni się od zwyczajnego życia miejscem i okresem trwania. Łączy precyzyjną określoność z prawdziwą swobodą i radosnym nastrojem, a także tym, że zabawa jest bezinteresowna. „Bezinteresowna” to znaczy, że znajduje się poza bezpośrednim zaspakajaniem potrzeb i pożądań. Nie oznacza natomiast, że jest bezcelowa. „Rozgrywa się w obrębie określonych granic czasu i przestrzeni. Zawiera sama w sobie swój przebieg i sens”(J. Huizinga,«Homo ludens» zabawa jako źródło kultury, Czytelnik , Warszawa 1985, s. 23). Zabawa różni się od życia, ale jednocześnie jest jego częścią. Uzupełnia życie i upiększa je. Jest niezbędna dla pojedynczego człowieka i dla społeczeństwa. Zaspokaja ideały wyrazu i współżycia. Przynależy przecież w swoich wyższych formach, w których coś oznacza, czy też coś święci do sfery uroczystości i kultu – do sfery świętej.

Huizinga podkreśla jeszcze jedną właściwość zabawy – swoisty i bezwarunkowy porządek. „Wnosi w niedoskonały świat i zawiłość życia ograniczoną w czasie doskonałość” («Homo ludens» zabawa jako źródło kultury, s. 23) Zabawa – inaczej niż święto – tworzy poczucie inności, odrębności. Separuje od norm obowiązujących powszechnie. Jednocześnie stwarza łączność pomiędzy grającymi. Łączy się z tym tajemniczość, niezwykłość, zamaskowanie. W zabawie przebieramy się za istotę inną, niż sami jesteśmy. Co więcej, stajemy się tą, za którą się przebieramy. W zabawie mamy do czynienia z partycypacją, z methexis, z uczestniczeniem, a nie z mimesis. Zabawa jest – jak pisze Huizinga – walką o coś lub przedstawieniem czegoś. Dziecko „naśladuje coś innego. Przedstawia coś piękniejszego, wznioślejszego lub też niebezpieczniejszego od tego, czym zazwyczaj jest. Przekształca się w księcia albo ojca, albo wiedźmę albo tygrysa”( «Homo ludens» zabawa jako źródło kultury, s. 29). Zabawa, w przekonaniu Huizingi, była pierwotna. Kult nakłada się na zabawę. Ale zabawa jest – jak pisze – „tylko na niby”. Mimo to nie należy kojarzyć zabawy z brakiem powagi. Huizinga nawet używa określenia ”święta powaga w zabawie”. Dlatego nazywa czynności sakralne zabawą, powołując się na Platona.(por. Platon, Prawa VII 794 B). Nastrój zabawy ma jednak dwa bieguny – rozpasanie i zachwycenie.

Święta oficjalne – niezależnie od tego, czy są to święta państwowe, religijne czy ludowe – utwierdzają stabilność istniejącego porządku społecznego. Są poważne, nie ma w nich miejsca na śmiech, na zabawę. Odcięcie świętowania od zabawy, od śmiechu – to przecięcie człowieka na pół, to wypaczenie natury świętowania. Człowiek bowiem to nie tylko duch, ale i ciało. Świętowanie obejmuje całego człowieka. Uwzniośla, ale nastrojem skrajnym jest rozpasanie: „Posiłki, uczty i wszelkiego rodzaju rozpasanie towarzyszą uroczystości przez cały czas jej trwania”, («Homo ludens» zabawa jako źródło kultury, s. 39).

Pozostaje otwartym pytanie, dlaczego nie potrafimy, czy nie chcemy, świętować? Dlaczego bywa tak, że wyjeżdżamy na święta? Czy doświadczenie świętowania jest nam niedostępne? Czy nie możemy zaakceptować form świętowania i już nie możemy zrozumieć i przeżywać rytuałów świąt? Czy mamy różne światy ideałów, czy też zagubiliśmy ideały i zatopiliśmy się w codziennej empirii? Wszak i słabe formy świętowania, czyli zabawa i karnawał, gdzieś zniknęły. Jeszcze tylko dzieci potrafią się bawić. U nas, dorosłych, pozostały tylko szczątki. Okruchy zabawy, okruchy karnawału. Okruchy świętowania.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...