Martwe punkty śledztwa

Niedziela 14/2014 Niedziela 14/2014

Cztery lata po katastrofie nadal nie znamy odpowiedzi na najistotniejsze pytania. Najważniejsza część wniosków o pomoc prawną do Rosjan jest niezrealizowana od 2010 r.

 

CLK odpowiedziało, że to ich biegli decydują o tym, czy ich opinia jest jednoznaczna i pełna, a nie prokuratura – mówi mec. Wassermann.

Teraz podobnie może być z brzozą. Na miejscu katastrofy okazało się, że w pniu jest wiele części metalowych oraz lakieru koloru białego i czerwonego. Biegli mają stwierdzić, czy metal znaleziony w brzozie pochodzi z miejsca, w którym – według polskiego i rosyjskiego raportu – urwane miało być lewe skrzydło samolotu.

Zagadką są fragmenty czerwonego lakieru na brzozie. Rządowy Tupolew polakierowany był na biało, a czerwona była jedynie końcówka skrzydła. Ponad rok temu zwracał na to uwagę uczestnik konferencji smoleńskiej – prof. Marek Czachor z Politechniki Gdańskiej. Postawił on wówczas hipotezę, że samolot mógł zahaczyć o brzozę właśnie czerwoną końcówką skrzydła, której uszkodzenie dokumentują zdjęcia ze Smoleńska.

Polityczna rekonstrukcja zdarzeń

Na łamach „Niedzieli” wielokrotnie pisaliśmy już o złych decyzjach rządu, które pokutują do dziś. Skutkiem oddania śledztwa w ręce Rosjan są niszczenie i fałszowanie dowodów oraz trudności z dostępem do miejsca katastrofy. – Pierwszy raz słyszę o śledztwie, w którym dopiero 3 lata po zdarzeniu badany jest podstawowy materiał dowodowy. Pierwszy raz słyszę również o badaniu przyczyn katastrofy, do którego wystarczy kiepska kopia nagrań z czarnych skrzynek – mówi mec. Małgorzata Wassermann.

Można więc powiedzieć, że śledztwo smoleńskie jest bezprecedensowe. Najważniejsza sprawa w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości będzie akademickim przykładem tego, jak nie należy postępować. Dlatego też należy zadać pytanie: Dlaczego polski rząd oddał śledztwo? Jakie były przyczyny tych złych decyzji?

Trzy lata temu bardzo celną diagnozę decyzji rządu postawiła Jadwiga Kaczyńska: – Oni się bardzo boją poznania tej prawdy. Albo ją znają i też się boją.

Ze słowami matki Prezydenta w pełni zgadza się córka śp. Zbigniewa Wassermanna. – Tuż po katastrofie Donald Tusk musiał brać pod uwagę, że to był zamach. Z taką myślą leciał do Smoleńska i się wystraszył. Moim zdaniem, oddał całe śledztwo właśnie ze strachu – mówi „Niedzieli” mecenas Wassermann. Jej zdaniem, premier podejrzewał zamach i dlatego nie chciał się mieszać do śledztwa. Wiedział również, że ustalenie prawdy o katastrofie nie przysporzy mu poparcia, zaszkodzi sondażom.

Sytuacja w następnych miesiącach wymknęła się jednak spod kontroli. Premier myślał, że Rosja będzie tak prowadzić śledztwo, aby chociaż na pierwszy rzut oka nie było się do czego przyczepić. – Putin go jednak wystawił, a jego raport skompromitował państwo polskie – tłumaczy mecenas Wassermann.

Śledztwo prokuratury potwierdziło, że kluczowe tezy o pijanym generale, który naciskał na pilotów, były celowo spreparowanym kłamstwem na potrzeby putinowskiej propagandy. Te same mechanizmy widzimy teraz, gdy pod lufami karabinów prezydent Rosji zorganizował „rzetelne i uczciwe” referendum na Krymie.

Putin jak królik z kapelusza

Polska opinia publiczna może być mocno skołowana w ostatnim czasie. Mainstreamowe media przez ostatnie osiem lat pokazywały złego Władimira Putina w Gruzji, dobrego w Smoleńsku, a teraz znów złego na Ukrainie. Ile razy Polacy dadzą się jeszcze nabrać?

– Ta sytuacja jest sztucznie budowana przez medialną narrację. Jednak muszę powiedzieć, że teraz dużo ludzi patrzy na sprawę Smoleńska właśnie przez pryzmat poczynań Putina na Ukrainie. Polacy są coraz bardziej odporni na przekaz mainstreamu. Trudno jest im uwierzyć w to, że Putin jednego dnia jest dobry, a drugiego zły. Coraz mniej osób wierzy więc w to, że śledztwo ws. katastrofy jest rzetelne i uczciwe – mówi Wassermann.

 Rzeczywiście, główny przekaz medialny w Polsce ostatnich lat można streścić w jednym zdaniu: Putin kłamie w żywe oczy ws. Ukrainy, ale w Smoleńsku był wzorem uczciwości i rzetelności. „Oburza nas i brzydzi pełna kłamstw, hipokryzji i buty retoryka rosyjskich polityków” – to słowa, które jeszcze rok temu wypowiadali tylko ludzie tzw. „smoleńskiej sekty”. Jednak dziś pisze je sam Adam Michnik, główny propagandysta rosyjskiej wersji zdarzeń ze Smoleńska.

Ostatnimi tygodniami podobnych cytatów można by przytaczać setki. Zupełnie tak, jakby zgraja „wariatów” z Krakowskiego Przedmieścia miała dar przewidywania przyszłości. Dziś z ust prorządowych publicystów słyszymy dokładnie te same frazy, które jeszcze kilka miesięcy temu były przedmiotem szyderstw z ich strony. W mainstreamowej narracji Putin jest bowiem –jak królik z kapelusza – raz dobry, śnieżnobiały, a chwilę później czarny, podstępny i fałszywy.

Jaki będzie z okazji 4. rocznicy katastrofy?

– Wiele zależy od tego, czy będzie jakaś rosyjska prowokacja. Myślę jednak, że mainstreamowe media będą starały się przemilczeć sprawę katastrofy. W obecnej sytuacji niezauważenie rocznicy jest dla nich najbardziej wygodne – uważa córka śp. Zbigniewa Wassermanna.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...