Mieć frajdę ze swojego życia

eSPe 106/2014 eSPe 106/2014

O mężczyznach i przeżywaniu męskości dzisiaj opowiada o. Grzegorz Kramer SJ, autor książki „Męskie serce” i współtwórca projektu „Banita”.

 

Co mężczyznom przeszkadza być szczerym wobec siebie?

Przekonanie, że muszą dobrze wypaść. Żeby się dobrze sprzedać, muszą pokazać, że są silni. Czują presję zewnętrznych oczekiwań – mężczyzna to ktoś twardy, niezawodny, kto nie płacze, jest oparciem, fundamentem, itd. A tymczasem się okazuje, że nie jesteśmy do końca silni, bezbłędni i do końca twardzi. Męskość zakłada też delikatność i wrażliwość.

Mówi się często o męskiej dumie. A Ojciec mówi, że męstwem jest przyjęcie upokorzenia, które nazywa dobrowolną rezygnacją z chwały. Jak rezygnować z własnej chwały?

Cała książka oparta jest na jednej tezie – Jezus jest mężczyzną, ma męskie serce, a patrząc na nie możemy się uczyć. On to pokazuje w dniach i godzinach swojej męki. Jest Synem Bożym, jest kimś, kto może zrobić wszystko. To jest jego chwała i duma, a jednak rezygnuje z tego dobrowolnie. Po drodze jest upokorzenie i – po ludzku patrząc – porażka. Ale w rzeczywistości Jego wolny wybór prowadzi Go do zwycięstwa. Podobnie jest u nas. Każdy z nas ma takie sytuacje, w których może pójść za swoją dumą, ale wtedy okazuje się, że wiele rzeczy niszczy. Że budując siebie, swój wizerunek, poczucie zwycięstwa i wyższości nad innymi nie buduje niczego poza własną chwałą i pychą. A w sytuacji, gdy rezygnuje z siebie – zwycięża. To potwierdzają przykłady bohaterów – choćby narodowych i religijnych. A także zwykłych mężczyzn, którzy np. wychowują swoje dzieci, są w małżeństwach, cierpią dla swoich najbliższych; nie muszą to być wielkie cierpienia w sensie obiektywnym, ale może to być np. wierność żonie, która jest chora, która jest bardzo trudną osobą. To są mężczyźni, którzy urabiają się po prostu przez całe dnie, żeby swoim rodzinom zapewnić byt.

Ojciec opisuje na czym polega ta rezygnacja a nie mówi jak to zrobić. Może Ojciec powie, jak sam rezygnuje z własnej chwały?

Nie rezygnuję, przecież udzielam wywiadu (śmiech). To wydaje się proste i oczywiste. Widzę jakieś zadanie, które wymaga rezygnacji z siebie i po prostu to robię. Zadałbym raczej pytanie skąd brać na to siłę. Mężczyźni, z którymi pracuję – w rozmowach, w kierownictwie duchowym, w spowiedziach i innych kontaktach – rezygnują z siebie głównie dzięki modlitwie. To jest niesamowite, że ci faceci się modlą. Ta modlitwa jest często ukryta. To nie jest coś na pokaz. Często są to bardzo silni i stabilni emocjonalnie mężczyźni, którzy siadają w nocy i odmawiają różaniec. Nikt o tym nie wie. Mężczyzna potrzebuje kogoś silniejszego od siebie. Żeby było jakieś odniesienie. Dla wielu tym kimś staje się Bóg. Żeby nie użalać się nad sobą potrzebuję kogoś, kto będzie fundamentem. Nie kimś, kto będzie mnie głaskał. Stąd trzeba brać siłę. Na to nie ma planu – to się dzieje. Ktoś zostaje ojcem i każdego dnia umiera. W tym wszystkim jest oczywiście radość, spełnienie, rzeczy, które dają satysfakcję. Ale w globalnej perspektywie to jest jakieś umieranie dla siebie samego.

Dlaczego mężczyzna na kolanach robi na nas tak wielkie wrażenie?

Mężczyzna lubi być silny i podziwiany. A modlitwa sprawia, że musi przyznać się do tego, że nie jest silny i niezależny – jest zależny od kogoś większego. W tym sensie mężczyźni nie modlą się na pokaz. To nie znaczy, że kobiety tak robią. Uśmiecham się do badań socjologicznych, które mówią, że jeżeli mężczyzn jest mniej w kościołach, to znaczy, że są mniej religijni. Mężczyźni wiele rzeczy przeżywają w sobie. Pod pozorem niezależności i samodzielności jest bardzo głębokie życie wewnętrzne. Nawet to miejsce, w którym jesteśmy [rozmównica w klasztorze jezuitów przy pl. Mariackim w Krakowie – przyp. red.] jest świadkiem tego, że duchowość męska jest czymś niezwykle ciekawym i fascynującym.

Co to znaczy?

Że jest zmaganiem się. Tu przypomina mi się zawsze obraz z Księgi Rodzaju, kiedy Jakub walczy z Panem Bogiem. To jest esencja męskiej duchowości. Trzymać się Pana Boga, od którego z jednej strony jestem zależny, a z drugiej z Nim walczę. To bardzo ciekawe, że Pan Bóg godzi się na taką dynamikę, w którą wchodzi człowiek – jest słabszy, ale decyduje się walczyć, bo to jest jego istota.

Ojciec opowiada o scenie nad potokiem Jabbok, gdy Jakub mówi: „nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz”.

Jak się czyta tę scenę to jest trochę śmieszna. Pan Bóg musi przetrącić Jakubowi biodro. Wiadomo, że Bóg może wszystko, ale Jakubowi jest to potrzebne. Nie dostaje łask po prostu ot tak, ale jest to owoc Bożego działania i zaangażowania człowieka.

Wróćmy do „Męskiego serca”. Ojciec zachęca mężczyzn, żeby nie byli przeciętniakami i żeby nie reagowali jak tłum.

No i?

Skoro Ojciec nie podejmuje wątku to zapytam wprost – czy tak było w przypadku Ojca listu do Katarzyny Bratkowskiej?

To wrócę do tego podstawowego wątku. Dla mnie fascynującą grupą wśród mężczyzn są ojcowie. Szczególni ci, którzy mają małe dzieci. Mam w tej chwili wielu takich przyjaciół. Chciałoby się czasami stworzyć wzorzec mężczyzny-ojca, wg którego trzeba się zachowywać – wobec żony, wobec dziecka. Praktyka pokazuje, że tak nie jest. Każdy z nich robi to inaczej i każdy z nich robi to najlepiej. W tym sensie wychodzą z tłumu. To, kim jestem i jak jestem obdarowany, daje mi siłę i prawo do tego, żeby być niepowtarzalnym. Ojcowie budując swój niepowtarzalny styl pokazują, że to jest nasze podstawowe powołanie, żeby nie być jednym z wielu, kimś kto odtwarza podręcznik.

Po co ten styl? W ten sposób chcemy imponować kobietom?

Mamy być sobą. Tu nie chodzi o imponowanie, tylko o to – ja to nazywam krótko – żeby mieć frajdę ze swojego życia. Mam przekonanie, że moje życie jest dobre, bo żyję po swojemu. To nie jest samowola, to nie jest sprzeciwianie się Panu Bogu, tylko sięgnięcie do podstawowego powołania, że Bóg stworzył każdego z nas osobno. Każdy z nas jest kimś innym. Wielkim grzechem jest nieczerpanie z tego.

A co z panią Bratkowską?

Myślę, że ma się dobrze.

Ojciec nie chce o tym rozmawiać, bo?

Powiedziałem samemu sobie, że to nie jest sprawa, na której chcę „ugrać” coś dla siebie i tego się konsekwentnie trzymam.

Rozmawiał Przemysław Radzyński

O. Grzegorz Kramer SJ (ur. 1976) – duszpasterz powołań Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego, współtwórca projektu „Banita” i autor książki „Męskie serce”. Mówi, że został jezuitą, bo uważa, że to najlepsza (dla niego) droga, „by przeżyć przygodę i do tego przeżyć ją z Kimś, kto każdego dnia uczy go, co znaczy być mężczyzną”. Kocha pisać, choć w czwartej klasie podstawówki miał na semestr niedostateczny z języka polskiego. „Ostatnie lata to kształtowanie siebie w Jego szkole i odkrywanie talentów mówienia i pisania” – pisze na swoim blogu: kramer.blog.deon.pl.

Artykuł pochodzi z eSPe 3/2014. Całe czasopismo możesz za darmo pobrać ze strony: www.e-espe.pl

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...