Ja, Ty i Pan Bóg na ławie oskarżonych

Głos ojca Pio 89/5/2014 Głos ojca Pio 89/5/2014

Chodzi o to, aby wyjść z fazy złości, smutku, bezradności i dostrzec nowe perspektywy. Trzeba odnaleźć nowe znaczenie dotykającego nas cierpienia, które pozwoli otworzyć się na teraźniejszość i na przyszłość.

 

Co zrobić w sytuacji, kiedy człowiek wstępuje na drogę przebaczenia, jednak ostatecznie okazuje się, że nie jest w stanie jej dopełnić? Nie jest w stanie przekroczyć pewnej granicy?

Rzeczywiście, przebaczenie to wewnętrzny i długi proces, który ma swoją dynamikę. Niektórzy psychologowie mówią o kilku etapach z nim związanych jak: wypieranie się, przeżycie gniewu, targowanie się, smutek, pogodzenie się. Niewątpliwie można się zatrzymać się na którejś z wymienionych fazie, na przykład na etapie chronicznego smutku, który może przerodzić się w stan ciężkiej depresji. Inni mogą zatrzymać się na gniewie i chęci zemsty.

Droga do przyjęcia trudnego doświadczenia, krzywdy czy traumy z dzieciństwa nie jest prosta ani łatwa. Na pewno doświadczenie wiary, wsparcia kochających nas osób lub konkretny przykład ludzi, którzy przeszli już etapy uzdrowienia, mogą okazać się bezcenne, aby przejść cały proces przebaczenia. Czasem po prostu trzeba na to czasu.

Trzeba poczekać?

Tak! Bywa, że człowiek podjął już decyzję o przebaczeniu, jednak sfera emocjonalna może nie nadążać za wolitywną czy rozumową i potrzebuje on zwyczajnie czasu. Czas jest też potrzebny człowiekowi, który przebaczył, ale jeszcze nie nauczył się żyć bez starych, dobrze znanych uczuć, jak gniew, złość czy smutek. Kształtowanie się nowej filozofii życia po akcie przebaczenia wymaga czasu i wewnętrznego wysiłku.

Niektórzy specjaliści mówią, że przebaczenie drugiej osobie nie wystarczy, że trzeba ponadto przebaczyć sobie i pojednać się Bogiem. Jak to rozumieć? Co trzeba w tym celu zrobić?

Zdolność do przebaczania sobie własnych słabości i potknięć jest bardzo istotna dla zdrowia psychicznego i samopoczucia. Czasem człowiek może trwać w niezdrowych uczuciach nie z racji, że nie otrzymał sakramentalnego przebaczenia lub wybaczenia od innych, ale tylko dlatego, że sam sobie nie potrafi wybaczyć. Nie potrafi uporać się ze swoim poczuciem winy, mroczną przeszłością lub zwyczajną ludzką ułomnością.

Istotną kwestią jest zatem samo-przebaczenie: przez akceptację własnej kruchości i przyjęcie daru przebaczenia od Boga, kogoś wyższego niż moje „ja”. Kiedy natomiast pielęgnujemy w sobie złość, niechęć, agresję, koło się zamyka, bo negatywne emocje nie są w stanie nam pomóc. Myślę, że doświadczenie dobrej spowiedzi to świetna szkoła przebaczenia sobie i innym. Nie tylko dawanie przebaczenia jest ważne, ale również umiejętność jego przyjmowania.

Jak przebaczyć Panu Bogu?

Paradoksalnie, Pan Bóg również może znaleźć się na ławie oskarżonych, na liście osób, do których mamy pretensje czy niewyrażone żale. Kiedy człowiekowi umiera dziecko albo ulega ciężkiemu wypadkowi, czy też kataklizm niszczy mu dorobek całego życia, zadaje on sobie pytanie, dlaczego coś takiego mu się przydarzyło i kto jest za to odpowiedzialny. Choć Bóg w rzeczywistości nie jest sprawcą zła, jednak w ludzkim myśleniu i potrzebie znajdywania przyczyn staje się winowajcą. Pośrednim lub bezpośrednim sprawcą zła, także z tego powodu, że mu nie przeciwdziałał.  Nie trzeba się gorszyć takim „ludzkim” podejściem do Boga.

Jedną z form przebaczenia Panu Bogu może być napisanie do Niego listu, w którym otwarcie i szczerze wyrazimy nasze pretensje. Wylanie na papier wszystkich negatywnych emocji, pretensji – i to bez żadnych ograniczeń – niewątpliwie jest bardzo dobrym lekarstwem nie tylko dla ducha, ale i psychiki.

Kiedyś sam tak zrobiłem pod namową mojego kierownika duchownego. Dzięki temu ćwiczeniu odkryłem, że tak naprawdę prawdziwym adresatem mojej złości i rozczarowania jestem ja sam, a nie Pan Bóg, który stoi zawsze po mojej stronie. Był to moment wewnętrznego oczyszczenia, pewnej ulgi, ale również czas dalszej mobilizacji. Odkrycia prawdy, że Bóg nie jest winowajcą, a tak naprawdę tym, który bardziej ode mnie walczy o mnie, o moje szczęście i dobro. Zawsze możemy się Mu powierzyć i stworzyć bardziej zażyłą relację.

Jak rozumieć stwierdzenie, że przebaczenie to przejaw wolności człowieka? W jakiej mierze?

Nie sposób wymusić aktu przebaczenia na nikim. Przebaczenie jest zatem wolną decyzją człowieka. Człowiek tym różni się od innych istot, że nie jest zdeterminowany i posiada zdolność wyboru. Viktor Emil Frankl, wiedeński psychiatra, który doświadczył koszmaru drugiej wojny światowej (przeżył obóz koncentracyjny), twórca logoterapii, czyli terapii skoncentrowanej na poszukiwaniu i odkrywaniu sensu w życiu, stwierdził, że nawet w najbardziej dramatycznych warunkach, gdzie następuje dehumanizacja człowieka, pozostaje on wolny i zdolny do decyzji. Prymas Stefan Wyszyński powiedział, że „przebaczenie jest przywróceniem sobie wolności, kluczem w naszym ręku do własnej celi więziennej”.

Przebaczenie zatem nie jest aktem dla kogoś, ale przede wszystkim darem dla siebie. Uwalnia ono od tego, co nas zatruwa i niszczy, a zarazem otwiera nowe horyzonty.

Boimy się przebaczenia, ponieważ ono wydaje się dawać przewagę krzywdzicielom i kojarzy się z przyzwoleniem na bezkarność. Jak zatem wybaczać przewiny, żeby nie rozzuchwalać złoczyńców?

Najważniejsze jest przebaczenie. Reakcja na ten gest może być bardzo różna: ktoś może podziękować, wyrazić zdziwienie, obiecać przemianę albo może być agresywny i nie widzieć problemu po swojej stronie. Uważam, że do oznajmienia drugiemu przebaczenia potrzebujemy takich cnót jak mądrość i roztropność. Chodzi o to, aby nie stworzyć sytuacji, w której oprawca rozumiałby nasz gest i naszą postawę jako akceptację lub pozwolenie na kontynuację zła. Przebaczam i mówię stanowcze „nie”, „dość”, „stop” dla krzywdy i zła. Nie ma określonych instrukcji przebaczania, dlatego myślę, że powinny mu towarzyszyć inne cnoty.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| PRZEBACZENIE

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...