Nie będę rewolucjonistą

Przewodnik Katolicki 35/2015 Przewodnik Katolicki 35/2015

obiecuje dr Adam Bodnar, nowo wybrany rzecznik praw obywatelskich, w rozmowie z Łukaszem Kaźmierczakiem

 

Jeżeli jednak prokuratura okaże się nadgorliwa, będzie Pan interweniował?

– Tak, tutaj mógłbym podjąć stosowne działania. Rzecznik ma szerokie kompetencje sądowo-kasacyjne, może przystępować do postępowań sądowych. Choć wszystko oczywiście zależy od danego przypadku, bo trudno wyrokować, nie mówiąc o konkretnych sprawach. 

Osoby homoseksualne naprawdę potrzebują szczególnego wsparcia ze strony RPO?

– Jak każda dyskryminowana grupa społeczna.

Z danych Zespołu ds. Ochrony Praw Człowieka MSW wynika, że jedynie 1 proc. przestępstw z nienawiści dotyczy tzw. homofobii.

– Nie zapominajmy, że wiele osób nie zgłasza takich przypadków, a jeszcze więcej nadal ukrywa się ze swoim homoseksualizmem, w związku z tym statystyki w ogóle nie oddają prawdziwej skali zjawiska. Ponadto rzecznik nie tylko powinien zajmować się wszystkimi grupami dyskryminowanymi, ale w szczególności brać pod uwagę, które z tych grup są „under-represented” – niewystarczająco reprezentowane.

A grupy LGBT nie są?

– Być może na poziomie Warszawy czy innych dużych miast mają one dobrą reprezentację, organizację i wyrazistych liderów, ale to nie jest cała polska rzeczywistość, by wymienić choćby ten przysłowiowy Bieżuń, w którym 14-letni gimnazjalista odebrał sobie życie z powodu etykietowania go jako „pedzia”. Wciąż niestety dominuje podejście – lepiej żyć w tzw. szafie i nie narażać się na szykanowanie, problemy w pracy, rodzinie. A wyjście z tej „szafy” wymaga dużej odwagi.

Inne grupy są jeszcze bardziej niedoreprezentowane.

– Zdaję sobie z tego sprawę. Kto w Polsce wstawi się choćby za prześladowanymi muzułmanami, Wietnamczykami albo osobami z niepełnosprawnością intelektualną?

Rzecznik musi to wszystko brać pod uwagę. I dlatego jedną z rzeczy, które zamierzam robić, jest przystępowanie do postępowań sądowych, do różnych spraw, nie tylko dyskryminacyjnych. To jest ten moment, kiedy rzecznik może zbudować takie portfolio spraw, które oddaje pełen pejzaż i skalę różnych problemów.

Kogo ma Pan na myśli, mówiąc w swoim programie o „nowych wykluczonych”?

– Absolutnie nie chodzi mi tutaj o jakieś grupy z klucza obyczajowego. Nie mówię także o bezdomnych i o osobach dotkniętych skrajną biedą – bo to są grupy od dawna wykluczone, a zajmowanie się ich sprawami jest dla mnie w pewnym sensie oczywistością. „Nowi wykluczeni” to ktoś inny. Bo my się trochę przyzwyczailiśmy do sytuacji, że jeżeli ktoś ma miesięczny dochód na poziomie 1500–2000 zł (przy konieczności utrzymywania np. jednego dziecka), to już jest dobrze. Pomoc społeczna się takimi osobami nie zajmuje. Nie są one na radarze szczególnych działań państwa. A tymczasem te osoby będąc przyzwoitymi, porządnymi obywatelami, płacącymi podatki, legalnie pracującymi, mają jednocześnie dużą łatwość wpadania w różne kłopoty i później problem z wyplątaniem się z nich. Padają ofiarą lichwy, różnych niekorzystnych umów, wyłudzeń, problemów prawnych, wysokich mandatów itp. Nie mają pieniędzy na adwokata, na grzywnę, więc popadają w kolejne kłopoty. Takich osób jest dziś mnóstwo. I ja chcę się o nich upomnieć.

Zupełnie na koniec zostawiłem pytanie o religię w szkołach. Naprawdę uważa Pan, że to jest jakiś poważny problem?

– Odpowiem wymijająco, zgodnie z tym, co deklarowałem na początku naszej rozmowy. Jako urzędnik państwowy, którego misją jest troska o prawa i wolności jednostki, nie mogę odnosić się do zasad konstytucyjnych, których konsekwencją jest m.in. właśnie sposób finansowania Kościoła w Polsce. Dla mnie jedynym problemem, którym jako rzecznik mogę się obecnie zajmować, jest kwestia tego, czy jeśli dany uczeń nie chce chodzić na lekcje religii organizowane przez własny Kościół czy związek religijny, może liczyć na dostęp do jakichś innych, alternatywnych form nauki – w naszym przypadku etyki. Poza tym ważne jest także, w jaki sposób te lekcje są organizowane, czy dzieci mogą znajdować się w sytuacji wykluczenia, poniżenia w związku z przynależeniem do mniejszości. I nic więcej.

Faktycznie, wymijająco.     

– Chciałbym jednak podkreślić, że niezależnie od moich poglądów – i w ogóle poglądów wielu osób należących do środowisk lewicowych – żyjemy w państwie, w którym jest taka, a nie inna liczba wierzących i należy to po prostu uszanować. Mieszkamy w tym kraju razem i albo się będziemy wszyscy uczyli żyć ze sobą, albo pójdziemy w konflikt, budowanie barykad i dalsze polaryzowanie się. A ja na pewno nie zamierzam stać się kolejnym narzędziem polaryzacji. 

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| ADAM BODNAR

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...