Zmartwychwstanie to wielka frajda

Największym moim zmartwychwstaniem był moment, kiedy pokochałem siebie. Przekonałem się, że wcale nie muszę nie lubić tego faceta, którego codziennie widzę w lustrze. I że jestem „w dobrej wersji”, a stwarzając mnie, Pan Bóg się nie pomylił. Niedziela, 12 kwietnia 2009



Ale chrześcijaństwo to nie statek kosmiczny. Kiedy my odcinamy się od Boga przez grzech, to nie umieramy, bo Bóg się od nas nie odciął. Nie przestał kochać grzesznika. I daje jeszcze siłę, by człowiek mógł wrócić do Niego. Dlatego największym zmartwychwstaniem jest zmartwychwstanie ze śmierci do niegrzeszenia.

A dopiero potem, na samym końcu, nastąpi zmartwychwstanie ostateczne.

– Nie boi się Ojciec ostatecznego zmartwychwstania?

– Zmartwychwstanie będzie wielką frajdą! Gorzej z umieraniem. Ale pocieszam się, że śmierć też nie będzie moja. W tym sensie, że Bóg mnie przez nią przeprowadzi. A On jest doskonalszy od wszelkich moich wyobrażeń o Nim. Będę wołał jak sierota, która tonie i błaga, by ją ktoś wyciągnął. I wierzę, że Bóg mnie wyciągnie.

Jak przez życie, tak przez śmierć chrześcijanin nie idzie o własnych siłach. Nie dałby rady. Dziś mogę powiedzieć, że wiem, iż chrześcijaństwo nie polega na tym, by działać o własnych siłach.

– Czy Ojciec próbował kiedyś żyć o własnych siłach?

– Tak. I nic z tego nie wyszło. Miałem dziewczynę, planowałem żeniaczkę, a Pan Bóg wziął mnie za uszy i posłał do zakonu!

Ciężko grzeszyłem, a On pokazał mi przykazania. Dziś rozumiem, że prawo jest po to, by zobaczyć swój grzech. Przykazania pokazują nasze upadki i sprowadzają nas do pionu.

– Niekiedy też ograniczają, powodują, że człowiek nie ma tego, co chce.

– I całe szczęście! Gdyby człowiek miał to, co by chciał, słuchałby diabła, który mówił: „Będziecie jak bogowie”. A my nie będziemy nigdy jak bogowie. Diabeł mówi: skoro Pan Bóg jednej rzeczy ci nie pozwala, to znaczy, że cię nie kocha. I nastolatka, której rodzice mówią: „Nie wracaj późno do domu”, tak to pojmuje. I podnosi krzyk: „Znowu nic mi nie wolno!”. A rodzice na to: „Wszystko ci wolno, tylko nie wracaj późno do domu”.

Tak więc nie żyję o własnych siłach. Wiem, że moja przemiana i wyjście z grzechów nie nastąpiły moją mocą. Stało się to możliwe dlatego, że uwierzyłem, iż Bóg to we mnie uczyni. Zainstaluje się we mnie przez Ducha Świętego. A Duch Święty sprawi, że moje kamienne serce stanie się wrażliwe i że mogę przestać grzeszyć. Ta wiara, że mogę nie grzeszyć, to też jest moje zmartwychwstanie.

– Kto może zmartwychwstać?

– Zmartwychwstać nie może nikt sam. Bo tylko Duch Boga samego wskrzesił Jezusa z martwych. I ten Duch wskrzesi również nasze śmiertelne ciała. Zmartwychwstaną wszyscy – tylko jedni ku śmierci, inni ku życiu.

– Ku śmierci...?

– No, niestety, może być tak, że ktoś z nas się po zmartwychwstaniu obudzi, a Ojciec Niebieski przytuli go i powie z żalem: bardzo mi przykro, ale ty wybrałeś co innego. Twoim ojcem jest diabeł. On w ciebie zainwestował, i tyś mu na to pozwolił. On ma teraz do ciebie prawo, ja nie mam.

Krzyż pokazuje nam wyraźnie, że zagraża nam piekło. Bo jeżeli Chrystus zapłacił własną śmiercią za to, by każdego z nas uratować, to znaczy, że coś musi nam grozić. Jeżeli strażak naraża własne życie, by mnie wynieść z pożaru, to niezależnie od tego, co ja o tym myślę, jestem zagrożony.



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...