Kowalski w kryzysie

„Kryzys” to słowo, które często pojawia się w naszych rozmowach i często staje się niejasnym wytłumaczeniem wielu spraw. Czym zatem jest kryzys, którego wszyscy się boją, skąd się wziął i jakie są jego przejawy? Niedziela, 5 lipca 2009



Część wydatków bez pokrycia w dochodach można po cichu wyekspediować poza budżet (na jeden rok, a więc to nic nie da), można podwyższać dochody (ale podatków dochodowych i składek na ZUS w trakcie roku podnosić nie wolno), można jeszcze ciąć wydatki (co najtrudniejsze) i wreszcie można pogodzić się z faktem, że deficyt wzrósł, a następnie czekać na tzw. odbicie się od dna, co na pewno kiedyś nastąpi, bo po spadkach są wzrosty. Prędzej czy później, ale tak będzie. Co wybierze rząd, jeszcze nie wiemy.

– Jakie działania antykryzysowe już podjął rząd?

– Ponad rok temu rząd przyjął taktykę na przeczekanie i konsekwentnie tego się trzyma. Przecież kryzys stał się nieuchronny od bankructwa wielkiego banku inwestycyjnego Bear Stearns w marcu 2008 r. Wtedy było oczywiste, że nastąpi odwrót – najpierw od kredytów hipotecznych, następnie od licznych instrumentów pochodnych, że pojawią się żądania „pakietów ratunkowych”, że rozkołyszą się giełdy i rynki walutowe. Do następnego tąpnięcia we wrześniu 2008 r. (Lehman Brothers), w apogeum kampanii prezydenckiej w USA, był czas, żeby coś postanowić. Ten czas rządy przespały, natomiast instytucje finansowe przeciwnie, wykorzystały ten czas do maksimum.

Potem wypiętrzyła się fala rozmaitych akcji ratunkowych, która pod koniec listopada 2008 r. opiewała łącznie na prawie 10 bln dolarów (wg szacunków Banku Anglii) i chyba dopiero wtedy nasz rząd zorientował się w powadze sytuacji (co zdają się potwierdzać niedawne słowa ministra finansów, który w Sejmie oznajmił, że „kryzys trwa już osiem miesięcy”). Ale wybory do Parlamentu Europejskiego otrzymały priorytet polityczny i rządzący przez następne sześć miesięcy grali na zwłokę. Teraz czekamy na nowelizację ustawy budżetowej.

– Co trzeba było zrobić, by zminimalizować skutki kryzysu dla naszej gospodarki? Co jeszcze można zrobić?

– Być może na obecnym etapie już niewiele da się zrobić. Wprawdzie przysłowie powiada, że lepiej późno niż wcale, ale szybka reakcja jest ważna także w polityce gospodarczej. Jeszcze pół roku temu przedkładałam pomysł obniżenia podstawowej stawki podatku VAT, bo jest ona w Polsce bardzo wysoka i jako element cen ogranicza popyt konsumpcyjny. Z tego co wiem, podobny ruch w Wielkiej Brytanii przyniósł dobre skutki. Ale…. Po pierwsze – wszyscy się na mnie rzucili, że zgłaszam nierealne propozycje, więc chyba nie ma tzw. klimatu, by w praktyce sprawdzić działanie powszechnie znanej krzywej Laffera.

Po drugie – doktrynerskie podejście do deficytu budżetowego nie sprzyja żadnym odważnym posunięciom. Po trzecie – Prezydent RP podniósł tę kwestię w swoim sejmowym orędziu i natychmiast napotkał ostry opór. Wiadomo więc, że rządzący, a także liczni analitycy bankowi (ta grupa zawodowa dominuje wśród medialnych ekspertów) nie chcą obniżać podatków, tylko przeciwnie. Kombinują nad argumentami za podwyżką podatków. Na to nie da się nic poradzić. Takich mamy rządzących, jakich sobie wybraliśmy.

– Odnosząc się do ogólnoświatowego kryzysu, Papież Benedykt XVI przestrzegł przed rozpaczą, ponieważ chodzi tylko „o pieniądze”. Jak Pani rozumie te słowa?

– Dosłownie. Na świecie wiele osób straciło na tym kryzysie naprawdę duże pieniądze. Jeszcze inni, także w Polsce, stracili część swoich oszczędności (ulokowanych bezpośrednio w akcjach lub w funduszach inwestycyjnych) lub nadzieję na własne mieszkanie. Ludzie tracą pracę, maleją szanse na podwyżki. To wszystko sprzyja nastrojom rozczarowania, co trzeba rozumieć i przeczekać. Ale lepiej nie dopuszczać do gniewu i złości, bo są to emocje dla człowieka niebezpieczne. Prowadzą do rozpaczy, która jest najgorsza. Rozpacz jest przecież swego rodzaju wotum nieufności wobec Bożej Opatrzności.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...