Uwięzieni w szkle

Pijany jak Polak. A może należy już mówić – pijany jak Polka? Kobiety coraz częściej piją ostro, ekstremalnie, bez opamiętania. Łatwiej jest im wpaść w nałóg, trudniej z niego wychodzą. Specjaliści mówią, że damskie picie jest bardziej skomplikowane. Niedziela, 16 sierpnia 2009



Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy*

Ewa patrzy w lustro. Patrzy w oczy z bardzo bliskiej odległości. Traci wzrok. Tylko z tej odległości może jeszcze dostrzec swoją twarz. – We wspólnotach AA nikt nie pyta, czy wierzysz i w jakiego Boga? Ale wszyscy wiedzą, że wierzącym jest łatwiej. Dostają skądś dodatkowe siły, a może sekret tkwi w modlitwie – zastanawia się Ewa, magister biologii, pani profesor w miejskim liceum. Mąż odszedł kilka lat temu. Syn wyjechał na studia. Miała własne M3, kuchnię z Ikei, zmywarkę i wiele łez do wylania. Wtedy zaczęła się jazda w dół.

– Mnie do Boga przyprowadził nałóg… – opowiada. – W transach alkoholowych uciekałam do kościoła. Za którymś razem, gdy dygotałam, pociłam się, miałam wizje, bredziłam, wrzeszczałam, ktoś wezwał pogotowie… Zawieźli mnie na oddział odtruć. W karetce pamiętam twarz lekarza, który mówił ciągle jedno zdanie: – Walcz, walcz, bo umierasz… Ewie taki moment wstrząsu zdarzył się po kilku latach ostrego picia.

– Od Kościoła odeszłam wiele lat temu. Od Boga chyba jeszcze wcześniej. Żyło mi się względnie dobrze, a tacy ludzie często nie doceniają tego daru. Ale dusza odzywa się, emocje nigdy nie śpią… Mówiłam – winko dobre na serce, a piwko na nerki… Kilka razy dzieci znalazły mnie pijaną w sztok, wiele razy szły spać bez kolacji. Nie wytrzymywałam zakupów bez łyczka wódki. Zdarzyło się iść na wywiadówkę chwiejnym krokiem. Urządziłam wychowawczyni karczemną awanturę, oczywiście, mocno wstawiona… Mąż i dzieci byli bezradni. Jak pijak nie przyzna się do nałogu, nic mu nie zrobią. Miałam wrzody, anemię i serce wiszące na włosku. Dzieci prosiły: – Mamo, nie pij… Chowałam w torbie na zakupy butelkę wódki i sok.

Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny*

– Byłam najmłodszą olimpijką z matematyki w historii mojego liceum. Najlepsza lokata przy egzaminach na studia medyczne. Teraz mam 35 lat, marskość wątroby i napady paniki... Piłam od podstawówki. Dzisiaj mówi się otwarcie o dzieciach alkoholikach, ale w moich czasach był to temat tabu. Ojciec pił jak smok. Mówił: – Córcia, masz głowę mocną po mnie… W liceum podpijałam, na studiach już ostrzej. Potem przerwa na urodzenie dzieci. I znów. Z jakichś 10 lat nie pamiętam wiele. Wracają tylko obrazy na poły rzeczywiste, na poły efekt delirium… Rodzina ratowała, jak mogła. Szpitale, odtrucia i znów picie na umór… – Małgorzata, elegancka, lekarka i żona lekarza. Dom pod miastem, własny gabinet. Nie pije od 5 lat. Regularnie uczestniczy w mityngach AA.

Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów*

– W AA nie agitują, nie wykupują reklam w dobrym czasie antenowym. Nie muszą. Jak masz problem z nałogiem, musisz ich sam poszukać. Bo do AA trafiają ci, co już wiedzą, że są alkoholikami, i co więcej – przyznają, że potrzebują pomocy.

Wśród Anonimowych Alkoholików są młodzi, ambitni i ludzkie wraki po dekadach picia na umór. Wykształceni i prostaczki. Kobiety i mężczyźni. Recydywiści i osoby duchowne. Matki dzieciom i twarze z pierwszych stron gazet. Bo nałóg nie ma szacunku dla nikogo – Helena powtarza, że to najbardziej demokratyczna choroba, jaką zna świat. Nikt nie jest bezpieczny. A im człowiek pewniejszy siebie, tym gorzej. Taką pewność przynosi ci w prezencie diabeł…

Helena sporo przeczytała na temat alkoholizmu kobiet. Najniebezpieczniejsze są dwa okresy: zaraz po skończeniu szkoły, czyli jakieś dwadzieścia kilka lat, gdy człowiek układa sobie życie, a potem kryzys wieku średniego – gdy... nie wiesz, co z tym życiem dalej począć. Helena zaczęła pić gdzieś pośrodku. Mistrzyni kamuflażu. Nie wyglądała jak meliniara z przedmieścia. Doskonała pani domu. Inżynierowa, z dwójką ślicznych i mądrych dzieci. Po prostu, gdy maluchy szły spać, a mąż przebywał na jednej z wielu delegacji, wypijała jedną lub dwie szklaneczki. Dla relaksu. Mąż znalazł ją kiedyś półprzytomną, wciśniętą między pralkę a wannę. Padaczka alkoholowa…

Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim*



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...