Pocztowe turbulencje

Poczta Polska weszła w długi proces zmian, w swoiste turbulencje, bez gwarancji pomyślnego finału. Zmiany te wiążą się z przekształceniami organizacyjnymi i częściowo własnościowymi, z masowymi zwolnieniami i rewizją dotychczasowych metod pracy. Niedziela, 27 września 2009



Te przekształcenia rodzą duży niepokój, gdyż często przy tak skomplikowanych i prowadzonych na taką skalę operacjach dochodziło do nadużyć. Ale odwrotu nie ma. W interesie publicznym jest więc nie tyle zatrzymanie tych zmian, co właściwy nadzór i kontrola, aby wyeliminować ewentualne nieprawidłowości.

Trzeba też dodać, że oprócz zagrożeń przyjęcie przez Pocztę Polską charakteru spółki niesie nowe szanse. Daje przede wszystkim możliwości pozyskiwania przez różne instrumenty finansowe znaczących środków na inwestycje, bez których Poczta nie będzie w stanie podjąć konkurencji z firmami prywatnymi. Rodzi się tu dodatkowe pytanie, czy nie będzie pokusy, aby Pocztę Polską sprzedać tzw. inwestorowi strategicznemu.

Byłby to wielki błąd rządu, gdyż oznaczałoby to oddanie rynku, a w konsekwencji zagrożenie likwidacją tak znaczącej marki. Można natomiast rozważać wprowadzenie Poczty na giełdę i sprzedaż mniejszościowego pakietu akcji drobnym właścicielom. Dałoby to źródło poważnego kapitału potrzebnego do rozwoju, a jednocześnie pozwalałoby na zachowanie publicznego, ogólnonarodowego charakteru Poczty Polskiej.

Trzeba walczyć o rynek

Dodatkowo sytuację komplikuje stale obniżający się poziom świadczonych usług. Średni czas dostarczania listów znacząco się wydłużył. Podobnie jest z jakością innych usług pocztowych. Wykorzystują to mniejsze firmy prywatne, które sukcesywnie odbierają Poczcie kolejne formy działalności, na których można zarabiać. Tak stało się z przesyłkami kurierskimi. Początkowo Poczta miała pozycję dominującą na rynku, potem zaczęła ją sukcesywnie tracić, aż ostatecznie została zupełnie z niego wyparta. Przychody państwowej firmy skurczyły się z tego powodu o kilkaset milionów złotych.

Podobne zjawisko następuje w zakresie tzw. druków bezadresowych. Są to różnego rodzaju materiały reklamowe, których kolportaż zlecają duże sieci handlowe, ale też lokalne sklepy. Jeszcze w 2007 r. Poczta Polska obsługiwała ok. 30 proc. tego rynku i miała w nim największy udział. Jego wartość szacuje się na ok. 180 mln zł. Obecnie jest to już tylko 14 proc., a większy udział mają już trzy firmy prywatne.

Do tego pojawiają się wypowiedzi szefów Poczty, że być może zrezygnuje ona ze świadczenia tego typu usług. Po strajku listonoszy, którzy odmówili noszenia ciężkich reklamówek, zadanie to zlecane jest zewnętrznym podmiotom. I w efekcie to, na czym inni zarabiają grube miliony, Poczcie się nie opłaca. W rezultacie w roku ubiegłym to przedsiębiorstwo państwowe zanotowało 140 mln zł strat. Ujemny wynik finansowy przewidywany jest także w tym roku.

Zjawiska te nie są obojętne dla budżetu państwa. Im więcej usług komercyjnych przejmą inne firmy, tym więcej z pieniędzy podatników trzeba będzie dopłacić do wykonywania przez Pocztę usługi powszechnej po wejściu w życie nowych rozwiązań.

Systematyczne oddawanie rynku wynika ze złego zarządzania wielką, silnie scentralizowaną instytucją oraz wewnętrznych konfliktów społecznych. Mimo to Poczta Polska, mając rocznie prawie 7 mld zł przychodów, ciągle jest największym i najważniejszym podmiotem na rynku. Istnieje więc szansa, że po niezbędnych zmianach wyjdzie z regresu i przejdzie do skutecznej ofensywy.



«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...