Afryka w centrum uwagi Kościoła i świata

Świat interesuje się Afryką, chociaż zbyt często wiadomości w mediach na jej temat pozostawiają dużo do życzenia – nierzadko próbuje się banalizować argumenty dotyczące tego kontynentu. Niedziela, 25 października 2009



– Mówiąc o Afryce, nie można pominąć argumentu NGO – organizacji pozarządowych, działających na tym kontynencie. Linda Polman w swej najnowszej książce pt. „Przemysł solidarności” otwarcie krytykuje te organizacje, gdyż uważa, że często ich działalność jest zbyt kosztowna i na rękę reżimom rządzącym w wielu państwach Trzeciego Świata. Czy zgadza się Ksiądz z tego rodzaju krytyką?

– Przede wszystkim należy odróżnić wielkie agencje Narodów Zjednoczonych (typu FAO – Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa, UNICEF – Fundusz Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci) od prawdziwych NGO. Osobiście uważam, że należy zreformować agencje ONZ, które powinny być mniejsze i mniej zbiurokratyzowane. Niestety, w organizmach tych obowiązuje zasada reprezentatywności, tzn. na stanowiska wybiera się osoby tylko dlatego, że reprezentują dane państwa, a nie ze względu na ich kompetencje (prawdę mówiąc, czasami są to ludzie całkowicie nieprzygotowani). Dlatego bilans ich działalności jest zdecydowanie negatywny.

Jeżeli natomiast chodzi o NGO, dla mnie już sama nazwa „pozarządowe” brzmi źle, tak jakby organizacje te za wszelką cenę chciały podkreślić swą niezależność. W praktyce jednak są one często utrzymywane z pieniędzy rządowych lub z funduszy UE. Chciałbym jednak przypomnieć, że różnorodne NGO były kiedyś organizacjami o głębokich korzeniach tkwiących w społeczeństwie i otrzymywały pieniądze bezpośrednio od ludzi: prywatnych dobroczyńców, związków zawodowych i parafii. Były pięknym owocem społeczeństwa obywatelskiego. Dziś są zbyt zinstytucjonalizowane lub stały się zwykłymi przedsiębiorstwami (chociaż nie należy uogólniać).

– Indro Montanelli, jeden z najwybitniejszych włoskich dziennikarzy – dodajmy: człowiek niewierzący – powiadał, że gdyby miał dać pieniądze na pomoc ludziom w Trzecim Świecie, dałby je misjonarzom. Czy misjonarze potrafią lepiej wykorzystać fundusze przeznaczone na pomoc?

– Na pewno tak, chociaż i my, misjonarze, powinniśmy być autokrytyczni. Problem stanowi np. nasz opiekuńczy styl działania. Potrafimy zebrać fundusze od umotywowanych benefaktorów, ale następnie inwestujemy je w projekty, nie zwracając uwagi na ich self-reliance – samowystarczalność.

– Mógłby Ksiądz podać jakiś konkretny przykład?

– Wyjaśnię, o co chodzi. Weźmy dla przykładu służbę zdrowia. Wybudowaliśmy w Afryce wiele dużych szpitali, nie za bardzo myśląc, jak się utrzymają w przyszłości, tzn. gdy nie będzie już pieniędzy od ofiarodawców. Protestanci natomiast z reguły wznoszą małe ośrodki zdrowia, kupują wokół nich ziemię, autobusy itp. W ten sposób ich ośrodki mogą się utrzymać z dochodów pochodzących z uprawy ziemi czy wykorzystania autobusów, czyli stają się samowystarczalne.

Innym aspektem problemu jest wychowanie ludzi do odpowiedzialności za siebie. Pomagając Afrykańczykom, nie powinniśmy przyczyniać się do powstawania klasy żebraków, którzy liczą tylko na naszą pomoc i nie chcą brać odpowiedzialności za siebie.

– Jak postrzegane są problemy Afryki w encyklice „Caritas in veritate” Benedykta XVI?

– Encyklika jest – powiedziałbym – odpowiednim słowem w odpowiedniej chwili, tzn. w czasie wielkiego kryzysu. W istocie rzeczy Papież daje nam do zrozumienia zasadniczą sprawę: proces globalizacji, szczególnie globalizacji gospodarczej, powinien być ewangelizowany. Papież mówi, że należy potwierdzić prymat polityki nad gospodarką, prymat etyki i człowieka (w ostatnich latach rzesze ludzi zostały poświęcone na ołtarzu ludzkiego egoizmu).

To prawda, że odpowiedzialność za problemy Afryki spada na wielu, ale kto decyduje o losach świata, powinien się zastanowić, dlaczego obecny system gospodarczy stwarza coraz większy rozdział między biednymi a bogatymi. Nie można tolerować faktu, że w kraju bogatym w ropę naftową, jakim jest Nigeria, 75 proc. bogactwa znajduje się w posiadaniu 1 proc. ludności (jest to rezultat polityki klasy rządzącej, ale przede wszystkim działalności zagranicznych koncernów naftowych, które narzucają reguły gry). Podobnie jest w Kenii, gdzie 1 proc. ludności ma aż 80 proc. bogactwa narodowego. System, który prowadzi do tego rodzaju sytuacji, jest niesprawiedliwy!



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...