Afryka w centrum uwagi Kościoła i świata

Świat interesuje się Afryką, chociaż zbyt często wiadomości w mediach na jej temat pozostawiają dużo do życzenia – nierzadko próbuje się banalizować argumenty dotyczące tego kontynentu. Niedziela, 25 października 2009



– Aby uchronić banki przed bankructwem, bogate państwa wyasygnowały gigantyczną sumę 14 800 miliardów dolarów. W czasie szczytu G20 światowe potęgi postanowiły przeznaczyć 20 miliardów dolarów, aby zapewnić „bezpieczeństwo żywnościowe” na Czarnym Kontynencie w ciągu 3 lat. Można zrozumieć, że trzeba było uczynić wszystko, aby nie dopuścić do krachu światowej gospodarki, lecz w porównaniu z tysiącami miliardów suma przeznaczona na pomoc dla Afryki wydaje się bardzo mała...

– Postanowiono dać Afryce okruchy – to hańba. Przytoczę trochę danych. Z obliczeń Banku Światowego (tzw. World Database Indicators) wynika, że produkt narodowy wszystkich państw Czarnej Afryki w 2007 r. wynosił w sumie 761 miliardów dolarów USA, podczas gdy w tym samym roku PNB jednego tylko państwa, Włoch, sięgał prawie 2 000 miliardów. Dlatego szokuje, że na pomoc żywnościową dla Afryki znaleziono jedynie 20 miliardów. Jeszcze bardziej niepokoi, że nie dostrzega się problemu przepaści między krajami bogatymi a biednymi jako problemu globalnego, który nie dotyczy tylko ludności afrykańskiej.

Dlaczego ludzie, którzy studiowali ekonomię na wielkich uniwersytetach, jak Bocconi czy London School of Economics, nie zdają sobie sprawy, że ta przepaść jest powodem dramatycznego procesu migracyjnego (nie będą go w stanie powstrzymać żadne restrykcje)? Tymczasem globalna recesja zniweczyła to, co w ostatnich latach zrobiono dobrego dla ulżenia cierpień ludzi w wielu krajach afrykańskich (również w krajach rozwiniętych pojawiły się nowe obszary ubóstwa). Ten wzrost ubóstwa będzie miał także negatywny wpływ na gospodarkę krajów uprzemysłowionych, gdyż przyczyni się do coraz większego bezrobocia (kto będzie kupował towary, gdy w zastraszający sposób wzrasta liczba ludzi bez środków do życia?).

– Przez lata dyskutowano nad konsekwencjami kolonializmu europejskiego z poprzednich wieków. Dziś jednak pojawił się nowy kolonizator – Chiny (wspomniał już Ksiądz, że Afryka staje się żółta). Dla dynamicznie rozwijającej się nowej potęgi świata Afryka jest źródłem surowców i ropy naftowej (ok. 25 proc. importowanej przez Chiny ropy naftowej pochodzi z Afryki), a zarazem wielkim rynkiem zbytu.

Poza tym Chińczycy robią interesy ze wszystkimi, również z państwami niedemokratycznymi i rządzonymi przez dyktatorów (wystarczy wspomnieć ich haniebną rolę w Sudanie). Inwestycje chińskie na tym kontynencie sięgają miliardów dolarów. Nie dość na tym – w Afryce mamy do czynienia z prawdziwą inwazją Chińczyków (ocenia się, że w różnych państwach kontynentu jest ich już ok. 750 tys.).

Jakie są konsekwencje polityczne, gospodarcze i społeczne chińskiego neokolonializmu w Czarnej Afryce?


– To wielki problem, który staje się coraz bardziej palący. Zachód, dzięki naciskom społecznym, w swych relacjach z Afryką musiał przynajmniej brać pod uwagę respektowanie praw człowieka, Chińczyków interesuje tylko biznes. To oni przyczyniają się do wzrostu korupcji, przekupując ludzi, którzy są u władzy. Zachowują się poniekąd jak Hiszpanie po podbiciu Ameryki, którzy dawali Indianom świecidełka, a brali w zamian złoto i inne bogactwa. Jestem bardzo zaniepokojony, gdyż Chiny zrobiły to, co do niedawna wydawało się absurdalne, tzn. pogodzenie dwóch ekstremizmów: dyktatury komunistycznej z bezlitosnym liberalizmem gospodarczym. Jest to nowa forma kolonializmu.





«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...