Znowu do lasu?

Mamy sporo rezerwistów z okresu obowiązywania zasadniczej służby wojskowej, ale liczba ta z czasem będzie coraz mniejsza… Jeżeli tego nie dostrzegają odpowiedzialni za siły zbrojne, to oznacza, że nie traktują poważnie postanowień Konstytucji RP. Niedziela, 7 lutego 2010



– I gdyby zaszła taka potrzeba, bylibyśmy w stanie obronić się przed zewnętrzną agresją?

– Należy stworzyć taki system obrony narodowej, który zagwarantuje bezpieczeństwo. Moim zdaniem, jesteśmy w stanie to zrobić, i to za pieniądze, jakie obecnie wydaje się na wojsko.

– Dlaczego więc tego nie robimy?

– Dlatego, że decydenci nie dostrzegają takiej potrzeby. Zakładają chyba, że obecny brak bezpośredniego zagrożenia będzie trwał bez końca. Dopiero ubiegłoroczne ćwiczenia „Zapad 2009” i „Ładoga 2009” – przeprowadzone przez Rosję tuż przy polskiej granicy, których celem było „stłumienie polskiego powstania w Grodnie” i „odparcie polskiej agresji”, m.in. poprzez desant rosyjskiej piechoty morskiej w rejonie kaliningradzkim, na plażach przypominających polskie wybrzeże – sprawiły, że polski minister spraw zagranicznych zwrócił się do NATO z zapytaniem, czy istnieją plany działań wojskowych, gdyby zagrożenie militarne Polski rzeczywiście nastąpiło. Okazało się, że takich planów nie ma… Potwierdził to amerykański generał, dowódca sił Sojuszu w Europie. Jednak gdy rosyjskie ćwiczenia się skończyły, w Polsce o tym chyba zapomniano.

– Podziela Pan społeczne odczucie, że nie mamy już w Polsce prawdziwego wojska?

– Polska armia jest redukowana do niewielkiej liczbowo grupy żołnierzy zawodowych, wykonujących zlecone przez państwo zadania w dziedzinie obronności. Wojsko Polskie staje się rodzajem agencji ochrony naszych interesów jako zadań sojuszniczych poza granicami kraju.

– Jak Pan ocenia uważany za duże osiągnięcie proces profesjonalizacji polskiej armii?

– Nie sądzę, by to, co zrobiono z wojskiem, było profesjonalizacją. Ten „profesjonalizm” ma polegać na tym, że będzie to wojsko zawodowe – od generała do szeregowca. Tymczasem wojsko profesjonalne tworzą żołnierze dobrze uzbrojeni, dobrze wyszkoleni i dobrze dowodzeni. Tacy żołnierze mogą być i zwykle są w armiach z powszechnym poborem do służby wojskowej. Profesjonalna jest np. Bundeswehra, niebędąca armią zawodową i ze służącymi w niej poborowymi.

Pytam: czy MON wystarczy pieniędzy nie tylko na płace dla szeregowców, ale także na ich uzbrojenie i przeszkolenie? Dodatkowy paradoks „profesjonalizmu” – w budżecie na ten rok MON przewiduje 400 mln zł na wynajęcie agencji ochrony, które będą pilnowały, aby nikt nie okradł tych profesjonalnych żołnierzy! Pozostaje jeszcze wątpliwość, czy 100-tysięczna armia zawodowa (taką liczebność sił zbrojnych RP zakłada MON) będzie w stanie wykonać postanowienia artykułu 26. Konstytucji RP i w razie agresji obroni tysiące kilometrów granic dużego europejskiego państwa.

– A może po prostu trzeba pogodzić się z tym, że nie stać nas obecnie na silną, liczną armię?

– Powtarzam: stać nas na wystawienie dobrej i skutecznej w obronie kraju armii! Trzeba jednak zadbać o rozwój polskiego przemysłu obronnego. I należy przyjąć, że podstawowym zadaniem armii czasu pokojowego jest przeszkolenie ludzi, których będzie można zmobilizować w razie zagrożenia wojennego. Polska powinna w razie potrzeby dysponować milionem żołnierzy.



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...