Kościołowi potrzebni

Rokrocznie ginie blisko 170 tys. chrześcijan z powodu wyznawanej wiary. Ponad 200 mln zaś jest prześladowanych. Według raportu Kirche in Not za 2008 r., społeczność chrześcijańska jest dziś najbardziej represjonowana na świecie. Pomoc niesie jej m.in. właśnie stowarzyszenie Kirche in Not. Niedziela, 14 lutego 2010



Pomoc dla nowo podbitych

Tuż po II wojnie światowej okazało się, że w jeszcze gorszej sytuacji ekonomicznej niż Niemcy znajdują się kraje będące pod wpływami Związku Sowieckiego. Powojenne ubóstwo potęgował bowiem totalitaryzm. Wkrótce do prześladowań duchowych doszły prześladowania materialne. Rabunek kont zakonów i konfiskata mienia dopełniały reszty. Stowarzyszenie Kirche in Not zaczęło więc zbierać nie tylko pieniądze na żywność, ale również na edukację księży, zakonników czy na budowy klasztorów i kościołów. Częstą bowiem formą represji wobec Kościoła było blokowanie sprzedaży materiałów na stawianie budynków sakralnych.

Do Polski Kirche in Not na dobre weszło ze swoją pomocą w 1957 r. Oprócz wsparcia żywnościowego, aż do końca XX wieku, Polska otrzymywała największe dotacje. U początku więc nowego wieku, z inspiracji o. Werenfrieda, zaczęto rozważać uruchomienie Sekcji Polskiej Kirche in Not. W 2002 r. norbertanin, który przez długie lata przyjaźnił się z Janem Pawłem II, na rok przed swoją śmiercią pisał do Papieża: „…Ty dobrze wiesz, z jak wielkim oddaniem wspieraliśmy dramatyczną walkę Kościoła w Polsce w poprzednich dziesięcioleciach. Niedawno zrodziła się wśród nas idea, by Polska została włączona do centralnych struktur naszego stowarzyszenia. Pomoc Kościołowi w Potrzebie potrzebuje Polski, jej ducha i doświadczenia, by móc dobrze wypełniać zadania powierzone nam przez Kościół w dziedzinie pojednania, umacniania wiary oraz pomocy Kościołom prześladowanym i najbiedniejszym”.

I tak w styczniu 2006 r. powstała Polska Sekcja Kirche in Not, która przyjęła nazwę –

Kościół w Potrzebie. Jej dyrektorem został młody ksiądz – dr Waldemar Cisło, który z wielką determinacją rozpoczął organizowanie polskiej sekcji. Już w pierwszym roku działalności okazało się, że nasze społeczeństwo jest nad wyraz hojne, mimo że z każdym rokiem przybywało coraz więcej zbiórek w świątyniach na różnorakie cele charytatywne. – Tym bardziej to cieszy, kiedy wiemy, że w Polsce jest jeszcze dużo biedy – podkreśla ks. Waldemar Cisło. – Okazało się jednak, że potrafimy zachować się w duchu solidarności z tymi, którzy mają się jeszcze gorzej niż my. Że potrafimy się dzielić tym, co mamy. Może nie mamy tego w nadwyżce, ale pamiętajmy przesłanie Ewangelii, że uboga wdowa dała najwięcej, bo dawała nie z tego, co jej zbywało, ale z tego, co podyktowało jej serce.

Sekcja Polska włącza się więc w akcje organizowane rokrocznie przez Kirche in Not. A szczodrość Polaków znalazła wyraz podczas zbiórki pieniędzy dla Sudańczyków, jak również w trakcie ubiegłorocznej akcji pomocy dla Kościoła na Wschodzie czy dla prześladowanych w hinduskim stanie Orisa. – Największym osiągnięciem ostatniego roku było wprowadzenie w Polsce Dnia Solidarności z Kościołem Prześladowanym. Była nim druga niedziela listopada. Mamy nadzieję, że tak już pozostanie – mówi ksiądz doktor. – Co roku chcemy wybierać jeden kraj i skoncentrować się na nim, by pokazać sytuację tamtejszych chrześcijan. W ubiegłym roku przedstawialiśmy to, co działo się z chrześcijanami w Indiach, a konkretnie w stanie Orisa.

Świadectwo dawał najbardziej wówczas doświadczony tamtejszą sytuacją abp Raphael Cheenath. Jeździł ze mną po Polsce i opowiadał o tych strasznościach. Ludzie dowiadywali się o prześladowaniach od świadka tych wydarzeń i to było bardzo sugestywne. Ubiegłoroczna pomoc rodaków przeszła moje oczekiwania. Wiele diecezji zorganizowało pomoc. Więcej, niż pierwotnie zapowiadało. I nadal otrzymujemy relacje z tej zbiórki.

Do akcji znakomicie włączyła się również telewizja publiczna. Przy okazji Dnia Solidarności z Kościołem Prześladowanym zdziwiło mnie jednak to, że został on niemal niezauważony przez telewizje Polsat i TVN, które szczycą się tym, że są stacjami informacyjnymi. Eksponują każde potknięcie w Kościele, a nie dostrzegły rangi tamtego wydarzenia. Zastanawiające jest to, tym bardziej że w Polsce większość mieszkańców to chrześcijanie. Trudno więc pomijać informacje o takiej akcji. To jakaś niezrozumiała dla mnie zmowa milczenia.

Wśród działań prowadzonych przez Kirche in Not, w które włączają się coraz chętniej Polacy, jest zakup Biblii dla chrześcijan, których na to nie stać. Kupując jeden egzemplarz Pisma Świętego w stowarzyszeniu Kościół w Potrzebie, finansujemy dwa albo trzy następne. Szczególnie dla naszych współbraci w krajach afrykańskich. Wyjątkową formą pomocy dla krajów afrykańskich są też zamawiane w Europie, również w Polsce, intencje mszalne. Dzięki nim w wielu przypadkach możliwe jest utrzymanie całej parafii, bo jest to jedyne źródło jej dochodów.

Wśród różnych form pomocowych prowadzonych przez Kościół w Potrzebie również są i te skierowane do własnego kraju. W Polsce dużą popularnością cieszy się rokroczna akcja „Cicha i wierna obecność”, czyli pomoc finansowa dla 82 polskich zakonów kontemplacyjnych, w których przebywa ok. 1500 zakonnic. W ubiegłym roku niektóre z nich otrzymały też jednorazowy prezent: maszyny do haftu. Dzięki temu siostrom żyje się lżej. – Idziemy zasadą trzech kroków: informacja, modlitwa, pomoc materialna – mówi ks. Waldemar Cisło. – Na pewno nikt nas nie może zwolnić z pomocy przez modlitwę. Chwała Panu, że coraz więcej Polaków, gdy tylko dowiadują się o tragediach w „dalekich krajach”, modlą się za prześladowanych. A później szczodrze ich obdarzają. Bo jesteśmy jednym Kościołem, jednym Ciałem. Wszyscy przecież jesteśmy dziećmi Chrystusa.





«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...