Między paradą eucharystyczną a procesją równości

Czy osobne podejście do młodzieży ma swoją ewangeliczną inspirację? Stosując kategorię wiekowego podziału społeczeństwa, Jezus wyróżnił jedynie dzieci. Czy Pan Jezus nie ufał młodemu pokoleniu? Nie widział w nim nadziei dla Kościoła? Wieczernik, 160/2008



Ale msze młodzieżowe zbyt często stają się celebracjami młodzieńczo-beztroskimi. Wbieganie na kilka minut przed liturgią i szukanie lekcjonarza, ten nieustanny gwar w zakrystii i zbytnie zatrzymywanie się nad drugorzędnymi elementami liturgii było moim osobistym doświadczeniem. Wiem, że w wielu miejscach mogło być inaczej. Większe skupienie i troska o piękno obrzędu zapewne ustępowały temu młodzieńczemu gwarowi, ale czy moje doświadczenie jest odosobnione?

Osobna sprawa to rola duszpasterza, który przewodniczył takiej celebracji, a często także inspirował różne działania mające na celu „uatrakcyjnić” liturgię. Ksiądz przychodzi i po jakimś czasie odchodzi. Jednak młody człowiek bardziej przywiązany do tych „młodzieżowych” ozdobników może ciągle szukać nowych możliwości „ożywienia” liturgii. Stąd dary ofiarne częściej przypominają wyprzedaż ze sklepu sieci „Wszystko po 4 złote”, śpiewy młodzieżowe stają się tak niepowtarzalnym wydarzeniem, że tylko kilka osób potrafi włączyć się w śpiew, a uwielbienie po Komunii staje się najistotniejszym doświadczeniem całej liturgii.

Takie ciągłe poszukiwanie coraz mocniejszych środków wyrazu powoduje, że liturgia staje się tylko kalką naszej młodzieżowej codzienności. Liturgia zamiast przemieniać i kształtować życie coraz bardziej upodabnia się do nas. Bardzo często uczestniczymy w procesie, w którym możemy zatracić istotną różnicę pomiędzy sacrum a profanum. Coś na wzór „mszamixa”, gdzie procesja liturgiczna staje się paradą eucharystyczną lub procesją równości.

W tym wszystkim zastanawiające jest to, że wszyscy kreatorzy takiej liturgii czynią to z pragnienia autentycznego spotkania z Bogiem. Bo chodzi o to, by ta liturgia bardziej była nasza – młodzieżowa. Niestety, czasami w tych poszukiwaniach liturgicznych środków młodzieżowej ekspresji sprawujemy liturgię na nasz obraz i podobieństwo.

Pamiętam, jak w tych moich młodzieńczych poszukiwaniach zawsze wyraziście brzmiał głos jednego z przyjaciół. Interesował się liturgią i formacją liturgiczną. To on z czasem przekonał mnie, że liturgia, także ta młodzieżowa, jest czynnością w najwyższym stopniu świętą. Jego spokojne tłumaczenie tajemnic liturgii spowodowało, że zacząłem zwracać większą uwagę na jej istotę. Od tego czasu staram się inaczej przeżywać liturgię. Także dziś w kapłańskiej posłudze, jako duszpasterz młodzieży, ciągle szukam przepisu na mszę młodzieżową, ciągle pytam siebie:

Jak?

celebrować mszę dla młodzieży? Jak powinna wyglądać taka młodzieżowa msza? Nie będę tu odkrywczy, gdy powiem, że istotą dobrego sprawowania liturgii dla młodzieży i z młodzieżą jest właściwa formacja liturgiczna. Dobre wprowadzenie w tajemnicę liturgii zawsze powinno owocować bardziej świadomym przeżywaniem celebracji. Gdy znaki zaczynają do nas przemawiać, nie musimy szukać współczesnych części zamiennych.

O właściwą celebrację mszy dla młodzieży musimy zacząć się troszczyć wcześniej. Kiedy ci młodzi ludzie będą na mszach dziecięcych, musimy podjąć trud właściwej formacji liturgicznej. Z dziećmi i dla dzieci, ale pamiętając, że jest to liturgia. Dobre kazanie dla dzieci to słowo, które przemawia także do rodziców.

Zaangażowanie rodziców jest kluczem do dobrego przeżycia liturgii przez dzieci. A nade wszystko świadomość, że to my dorastamy do liturgii, a nie ona dostosowuje się do nas. Zresztą w tym miejscu odsyłam do bardzo ciekawego artykułu ks. Jacka Dunin-Borkowskiego pt. „Msza święta infantylna” (Więź z grudnia 2002 roku). O mszy dla dzieci napisał tam bardzo wiele.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...