Język ewangelizacji

Nie wystarczy „mówić prawdę” – nawet jeśli jest to „święta prawda”. Trzeba jeszcze mówić tę prawdę tak, aby osoba do której mówimy mogła ją zrozumieć i przyjąć. Wieczernik, 166/2009



Po drugie: mam głosić Dobrą Nowinę, a nie siebie ani (tym bardziej) moje „widzimisię”. Muszę znać treść Dobrej Nowiny, muszę pokazać drugiemu człowiekowi kochającego Chrystusa, a nie siebie i swoje poglądy (na życie, świat, politykę, moralność, kulturę, sztukę…). Język ewangelizacji nie może być egocentryczny.

Po trzecie: nie mam prawa formułować przekazu ewangelizacyjnego w taki sposób, żeby jego odbiorca czuł się emocjonalnie szantażowany. „Musisz przyjąć Chrystusa do swojego serca!” (w domyśle: bo jak nie, to pójdziesz do piekła / będziesz nieszczęśliwy / zmarnujesz sobie życie / unieszczęśliwisz swoich bliskich / sprawisz przykrość Panu Bogu etc.). Odpowiedź na Bożą miłość jest dobrowolna. Bóg do niczego człowieka nie zmusza, zawsze szanuje jego wolną wolę („Kładę przed wami życie i śmierć (…) – wybierajcie!” – Pwt 30,19). Jeśli ja tej wolnej woli nie szanuję, jeśli mój język jest językiem szantażu, wpędzania w poczucie winy, zmuszania (choćby w „białych rękawiczkach”), to na pewno nie jest to ewangelizacja. Język ewangelizacji musi być językiem otwartym, językiem propozycji – a nie przymusu.

Po czwarte: mówiąc o Chrystusie, który jest Miłością, muszę sam z miłością podchodzić do człowieka, do którego On mnie posyła. Miłość wymaga szacunku – także do kogoś, kogo nie rozumiem, kto jest inny niż ja, inaczej się ubiera, inaczej myśli, inaczej żyje. Miłość wymaga, aby moja ewangelizacja była służbą wobec Boga i bliźniego. Jeśli się wywyższam, jeśli świadomość wagi i prawdziwości tego co głoszę sprawia, że traktuję innych ludzi z góry („…nie znacie Prawdy, ale JA was jej nauczę, słuchajcie uważnie!”) to na pewno nie mam w sobie chrystusowej miłości. Język ewangelizacji musi być językiem służby.

Po piąte: ewangelizacja to nie „nauczanie”. Na nie przyjdzie (być może) czas później. Ewangelizacja to jednak przede wszystkim świadectwo. Zawsze zastanawiajmy się, czy nasz język jest językiem świadka („Przeżyłem coś wspaniałego, chcę się tym z Tobą podzielić!”), czy też językiem nauczyciela („Powiem Ci, jak się sprawy mają…”). A świadectwo musi być szczere: jeśli sam nie wierzę w to, co mówię, to nikt inny też nie uwierzy w moje słowa. Język ewangelizacji musi zapraszać i zachęcać do czegoś, czym sam żyję.

Po szóste: ewangelizacja to Dobra Nowina o Chrystusie. Nie o Ruchu Światło-Życie (choć oczywiście warto mieć możliwość zaproszenia człowieka do wspólnoty), nie o księdzu Iksińskim, który „takie fajne msze odprawia w naszej parafii” (choć mieć „pod ręką” wspaniałego i sprawdzonego kapłana to prawdziwy skarb!), nie o mojej ulubionej Ważnej Książce, Znakomitej Gazecie czy Mądrej Rozgłośni. Centrum, sednem, istotą przekazu ewangelizacyjnego musi być Jezus Chrystus – to o Nim mamy mówić, Jego głosić. Język ewangelizacji musi być chrystocentryczny.

Po siódme: w dzisiejszych czasach na ludzi (zwłaszcza młodych, ale nie tylko) fatalnie działa język nadęty, napuszony, „kaznodziejski”. Mówmy prosto, jasno, tak jak nam serce dyktuje. Niech osoba z którą rozmawiamy widzi, że Jezus jest także naszym najbliższym Przyjacielem. Nie używajmy (odwieczny problem wielu wypraw ewangelizacyjnych!) słów i pojęć hermetycznego, oazowego języka zrozumiałego tylko dla członków Ruchu („Jak pojechałem na KODA, zaraz po ORD, to ksiądz nam mówił że musimy od nowa przemyśleć Dziesięć Drogowskazów ze szczególnym uwzględnieniem Nowej Kultury i Agape...”). Nie bawmy się (nawet, jeśli mamy po temu odpowiednie przygotowanie) w wysoką teologię i głęboki, filozoficzny język. Teologia ma swoje prawa i swój język pojęć (jak każda nauka), ale przesłanie miłości zawsze jest proste. „Kocham Cię” – mówi Bóg do człowieka. A my mamy tylko użyczyć Mu naszych ust…

Język ewangelizacji musi być językiem miłości.




«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...