II Sobór Watykański – zapiski historyczne i teologiczne

Początki II Soboru Watykańskiego znamionuje bezprecedensowa w historii aktywna rola światowego episkopatu w jego przygotowaniu, do czego wezwał Jan XXIII, zapowiadając w 1959 r. zwołanie soboru. Nie wolno jednak zapominać, że w owych miesiącach ciążył jeszcze na Kościele styl pontyfikatu Piusa XII. Przegląd Powszechny, 12/2006




Pogłębieniu teologicznej wiedzy i wzajemnym zbliżeniom osobistym rychło sprzyjać zaczęły liczne okazje wzajemnych spotkań, które rodziły się niemal samorzutnie jak: organizowane i łatwo dostępne odczyty, spotkania studyjne, zebrania krajowych Konferencji Biskupów, wymiana myśli przy stole lub w autobusie w drodze na Plac Św. Piotra i z powrotem. Takie i podobne okazje stwarzały dobry grunt pod doinformowanie i dokształcenie biskupów uczestniczących w obradach Soboru. W procesie tym niebagatelną rolę odegrało doświadczenie konfliktów powstających w trakcie wykuwania się myśli soborowej. Biskupi rychło rozstali się z przekonaniem, że Sobór będzie doskonale zorganizowanym i bez zakłóceń przebiegającym zgromadzeniem na najwyższym szczeblu Kościoła i jako taki zakończy się sprawnie i szybko. Udział w Soborze jego uczestnicy przeżywali w całej skali różnych i silnych odczuć - w radości, głębokim zainteresowaniu, z nieukrywaną dumą, ale i w szczerym zatroskaniu o losy Soboru. Atmosferę tę ogólnie można scharakteryzować jako kształtowanie się i dojrzewanie soborowej świadomości, konkretnie: biskupi jęli coraz wyraźniej uświadamiać sobie fakt, że wespół z papieżem przejmują odpowiedzialność za Kościół na ważnym zakręcie historii. Rychło dały też znać o sobie dialektyczne napięcia między soborową większością a mniejszością, między Soborem a papieżem, między Soborem a kurią, między Zgromadzeniem Plenarnym a Komisjami, między biskupami a teologami, między Soborem a opinią publiczną.

W sumie należy stwierdzić, że Vaticanum II było soborem na wskroś duszpasterskim, więcej, było szkołą duszpasterskiego myślenia, a nie polemiką przeciwko obiegowym błędom. Było Soborem zajmującym się nie tyle aktualnym stanem Kościoła, ile raczej wielkim zgromadzeniem biskupów ukierunkowanym wyraźnie na aggiornamneto, i wreszcie Soborem, który wprawdzie zaoferował wiele wskazań możliwości życia chrześcijańskiego, nie sformułował jednak żadnych wiążących sumienia norm.

Ogólnie można mówić o teologii II Soboru Watykańskiego, o teologii na Soborze i o teologii uprawianej po Soborze. Możliwe do uwzględnienia są wszystkie aspekty tego wydarzenia. Dominuje jednak bez wątpienia pierwszy z nich: jako historia całości i każdego poszczególnego dokumentu wartościowanego pod kątem jego siły przebicia, jego niepowodzenia lub też „stanu równowagi” między różnymi prądami, czyli historii stanu już osiągniętego i tego wszystkiego, co pozostaje jeszcze do zrobienia. Epoce posoborowej, na którą spoglądamy dzisiaj z perspektywy ponad półwiecza, powierzone zostało zadanie uzupełnienia zarysowanej perspektywy i wkomponowania jej w aktualne szersze konspekty historyczne.

Ze szczególną wrażliwością należy odnotować fakt, że Sobór nie udzielał gotowych odpowiedzi na pytania współczesności, w Watykanie dokonało się raczej przerwanie tamy, która z trudem powstrzymywała napierające masy wód w obliczu wołających o odnowę stosunków. Od zakończenia Soboru, lojalnie trzeba to przyznać, osiągnięto wcale niemało. W Kościele zrodził się przede wszystkim inny klimat, powiało nowym duchem. Gdyby jakiś wierzący człowiek raptem został przeniesiony z lat pięćdziesiątych w dzień dzisiejszy, odniósłby wrażenie, że znajduje się w innym Kościele.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...