Lustracja i/lub miłosierdzie

Zapis dyskusji panelowej, która odbyła się 10 X 2006 r. w Warszawie. Sesję z okazji VI Dnia Papieskiego zorganizował „Przegląd Powszechny” i Klub Inteligencji Katolickiej. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski nie autoryzował swoich wypowiedzi ze względu na zakaz publicznych wypowiedzi z dn. 17 X 2006. Przegląd Powszechny, 1/2007



Chciałbym mocno podkreślić jeszcze jeden wątek, o tym rozróżnianiu. Do mnie przemówiły dwie sprawy, które pojawiły się w ostatnich miesiącach, sprawy zarejestrowania jako tajnych współpracowników księży, którzy nimi faktycznie nie byli, a jedynie toczyły się z nimi rozmowy. Chodzi mi o sprawę o. Władysława Wołoszyna, pasterza akademickiego, jezuity, legendy Torunia, i ks. Romualda Jakuba Wekslera-Waszkinela. Wydaje mi się, że obydwie sprawy powinny badaczy nie tyle powstrzymywać, ile skłaniać do tego, by jeszcze uważniej analizować, weryfikować z jeszcze większą starannością, a nie tylko pisać artykuły prasowe czy prace historyczne zawierające wyciągi z akt IPN-u.
Podczas pracy nad materiałami dotyczącymi ks. Czajkowskiego ukułem takie powiedzenie, które dość trudno jest wytłumaczyć: nawet jeżeli wierzę aktom SB, to im nie ufam, tzn., że nawet jeśli po weryfikacji okaże się, że one zawierają prawdziwe dane to i tak im nie ufam, bo wiem doskonale, że to i tak jest wycinek rzeczywistości, maleńki wycinek życia człowieka, który trzeba zobaczyć w szerszym kontekście. Nie ufam im także dlatego, że celem ich sporządzenia była bezwzględna walka
o utrzymanie totalitarnego reżimu, walka z tym, co dla mnie jest najważniejsze, czyli walka z Kościołem, z wszelkimi przejawami niezależności w społeczeństwie, z opozycją, walka z suwerennością narodu. Te sprawy skłaniają do jeszcze większej wrażliwości, staranności.

Chciałbym też nazwać metody, które są, według mnie, najgorsze w prowadzeniu lustracji. Pierwsza to jest taka, że publikuje się jakieś listy bez szerszych wyjaśnień. Jest to dramatyczne, bo tam wymieszani są wszyscy. Inna odmiana to listy tajnych współpracowników też bez sprawdzenia i wyjaśnień – to uczynił ks. Jankowski. Jak się okazuje, nawet tak bliski mu ideowo historyk, jak Peter Raina twierdzi, że w wymienionych dokumentach nie ma nigdzie nazwiska bp. Meringa, a nazwisko to z ust prałata Jankowskiego pada. Oczywiście jest to skrajny przykład nieodpowiedzialności: lista bez wyjaśnienia, co z czym się wiąże. Taka zła rzecz to jest także krótka lista, to znaczy podanie kryteriów, które może spełnić zaledwie kilka osób – to też, moim zdaniem, jest wielki błąd.

Wreszcie sprawa dzisiejsza, którą ks. Tadeusz bardzo mocno podkreśla. Dzisiaj rozmawialiśmy w radiowej Jedynce i ja bardzo wyraźnie powiedziałem, że metodami administracyjnymi problemu się nie rozwiąże; metodami takimi, jak uciszanie, zmuszanie do milczenia. Jest to sytuacja, która rodzi proroków. Dziś w radiu powiedziałem ks. Tadeuszowi, że dla mnie jest prorokiem, ale że mam też problem z prorokami, bo prorok nie musi być sprawiedliwy. Jakby ex definitione prorocy bywają niesprawiedliwi, bo ich zadaniem jest poruszyć sumienia. W tym sensie różne, także ważne, błędy, które przydarzały się Księdzu, ułatwiały drogę krytykom lustracji. Jednak wolałbym, żeby prorok takich błędów nie popełniał. Tak samo mam wrażenie, że o. Krzysztof Mądel, którego bardzo lubię, i diakon Miszk, którego nie znam osobiście, w działalności „Tezeusza” byli jednostronni. Prezentując bardzo ciekawe debaty o lustracji na stronie „Tezeusza”, nie znaleźli np. miejsca, by choćby wspomnieć o sprawie o. Wołoszyna. Podkreślam jednak, że dla mnie nie byłoby to powodem do stosowania kar administracyjnych i zmuszania do milczenia. Jest to przejaw napięcia w Kościele między charyzmatem a urzędem.
«« | « | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...