Futbol – druga religia Włochów

Sądząc po zachowaniu, spora część trenerów, futbolistów i kibiców jest przekonana, że Pan Bóg też interesuje się futbolem. To, że sprawozdawca telewizyjny poleca w gorących sytuacjach włoską bramkę opiece Najświętszej Panienki, nikogo tu nie razi. Podobnie jak trener skrapiający ławkę wodą święconą. Przegląd Powszechny, 2/2007




Futbol przedmiotem filozoficznej zadumy

Futbol jest przedmiotem refleksji kolejki w moim narożnym sklepiku, który w czasie ważnych wydarzeń piłkarskich, podobnie jak pobliski bar, zamienia się w klub dyskusyjny. O futbolu z identyczną pasją rozprawiają włoscy artyści w filmach i piosenkach, pisarze w książkach, filozofowie i znawcy kultury w uczonych traktatach. Dzięki nim włoska refleksja futbolowa sięga intelektualnej stratosfery, w którą spośród komentatorów sportowych zapuszczają się z rzadka tylko Anglicy, a czasem z wizytą wpadnie Jerzy Pilch. Kiedyś z tych wysokości przemawiał do nas Bohdan Tomaszewski. Może dlatego Włosi patrzą na futbol inaczej, w szerszym kontekście. Sposób, w jaki gra drużyna, nie jest dla nich efektem przyjętej taktyki, a wyrazem ogólnej, życiowej filozofii zapisanej w kodzie genetycznym narodów. Massimo Gramellini po zwycięstwie Włoch nad Czechami podczas ostatnich MŚ napisał w „La Stampa”: To był futbol po włosku. Brzydki, ale skuteczny. Catenaccio. Tradycyjna włoska potrawa futbolowa z zaledwie dwóch składników: ostrożności i sprytu. Defensywa to również nasz włoski sposób na życie. Niech inni obmyślają wielkie, twórcze scenariusze i strategie. My potrafimy je tylko świetnie obracać w niwecz. Gdy zmusić Włocha do rozdawania kart, to albo oszuka, albo się zdenerwuje, albo wszystko popsuje. Ale gdy nie musi prowadzić gry, z kart które mu dadzą do ręki potrafi wyczarować cuda. Tak Fabiusz Kunktator wygrał z Hannibalem i tak w Hamburgu Lippi wygrał z Czechami.

Dla tych wszystkich powodów włoski futbol jest zjawiskiem wyjątkowym. Z pasją do futbolu Włosi rodzą się i umierają, to dla nich sens i filozofia życia. Sprawdzian własnej wartości, powód do ogromnej dumy i bezbrzeżnego wstydu. Dlatego co pewien czas zostają mistrzami świata. Gdy Fabio Grosso 9 lipca strzelił w Berlinie ostatniego karnego do francuskiej bramki, sprawozdawca telewizyjny łamiącym się głosem powiedział: Jak pięknie dziś być Włochem. A zaraz potem na włoskie ulice i place wyległo 20 mln mieszkańców.

***


PIOTR KOWALCZUK - dziennikarz BBC w Londynie, Warszawie, od 2000 r. w Rzymie. Po rozwiązaniu polskiej sekcji BBC korespondent radia VOX. Współpracuje z „Rzeczpospolitą”, „Przekrojem”, TVN24 i Canal Plus.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...