Jan Paweł II wobec człowieka (II)

Czy jednak nie nadużywa się wyobraźni, przypisując Janowi Pawłowi II zasługi w walce o demokrację, albo w transformacji światowej sytuacji, w waloryzacji praw człowieka w polityce czy w upowszechnieniu metody dialogu? Czy papież nie przywłaszczał sobie ich kompetencji? Albo czy nie wyolbrzymia się jego znaczenia? Przegląd Powszechny, 3/2007




Opozycja, nazwana demokratyczną, ukonstytuowana w Polsce w latach siedemdziesiątych, KOR (Komitet Obrony Robotników), Ruch Młodej Polski, ROPCiO (Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela) inne podziemne ruchy opozycyjne i w końcu Solidarność z roku osiemdziesiątego – która miała też podziemną genezę w postaci wolnych i niezależnych związków zawodowych – wybrały, nie bez burzliwych debat, pokojową strategię i taktykę. Komunistyczni przywódcy nie mogli zatem ignorować pokojowych ale i wymagających środków zastosowanych przez związek zawodowy Solidarność – a właściwie społeczny ruch żądający głębokich reform społecznych i politycznych – popierany przez naród i światową opinię publiczną. I to nie dlatego, że podzielali motywacje opozycji, ale dlatego, że było im niezręcznie, gdyż, po pierwsze, byli oni współ-sygnatariuszami Traktatu z Helsinek a, po wtóre, że chcieli go też wykorzystywać do swoich celów propagandowych.

Opozycja zaś zdawała sobie doskonale sprawę ze swojej siły moralnej. Nie prosiła, by decydenci komunistyczni dali narodowi te prawa – uważane przez nią za niemal wrodzone – ale żądała, by prawa człowieka były rzeczywiście szanowane i wprowadzane w życie dla dobra wszystkich obywateli. Jeśli reżim deptałby je w dalszym ciągu, traciłby resztki wiarogodności, nieodzownej chociażby w negocjacjach z Zachodem na temat pomocy finansowej, coraz konieczniejszej z racji olbrzymich trudności ekonomicznych, związanych także z uprzednim zadłużeniem PRL-u.

Słuszność wyboru tejże strategii i taktyki potwierdziły rzeczywiste zmiany reżimów w tej części Europy, zaczynając od Polski. Zaprzeczyły temu, niestety, nieco później wydarzenia w Jugosławii Milosevića. W tym przypadku interwencja międzynarodowych sił w Kosowie przybrała zbrojną formę i przyczyniła się do upadku ostatniego w Europie komunistycznego bastionu. Jednak jej celem i powodem była – co warto podkreślić – obrona praw człowieka.

Wydaje się zatem, iż należy uznać wagę zwłaszcza zastosowanej strategii przez całą opozycję w krajach byłego bloku komunistycznego – tam, gdzie istniała – i zauważyć, że zyskała ona stosunkowo stałe miejsce w polityce międzynarodowej. Oczywiście, interwencja militarna w Kosowie zdaje się osłabiać nieco to stwierdzenie. Ale właśnie dlatego wznieca ona wciąż jeszcze kontrowersje, uświadamiając jednocześnie, że prawo międzynarodowe domaga się głębokich modyfikacji czy wręcz gruntownych reform. Powinno ono bowiem obowiązywać wszędzie i być egzekwowane skutecznie w przemyślany sposób. Kłopot w tym, że nie ma instancji międzynarodowej, która mogłaby zmusić kraje do przestrzegania postanowień podjętych w międzynarodowych gremiach. Zauważa się raczej coś wręcz przeciwnego. W obronę praw człowieka włączają się – nawet militarnie – państwa, jeśli upatrują w niej swój interes... Brak poparcia dla nawet takiej interwencji przez inne kraje jest zazwyczaj dyktowany interesem tychże państw i międzypaństwową rywalizacją.

Niemniej w europejskiej transformacji ustrojowej pokojowe domaganie się poszanowania praw człowieka dało pozytywne rezultaty i postawiło w zasadzie tę problematykę w centrum międzynarodowej polityki. Zdaniem np. Janosa Kisa – byłego węgierskiego opozycjonisty i filozofa – przygotowywana przez około dwadzieścia lat transformacja polityczna zdołała zaakcentować nawet w praktyce międzynarodowej wagę problematyki praw człowieka. Wypływa z tego konsekwencja (ważna dla aktualnej polityki), mianowicie że – jeśli demokratyczna wspólnota europejska chce uniknąć w przyszłości katastrof podobnych do jugosłowiańskich, musi sprawić, żeby polityka skierowana przeciw dyktaturom wykorzystywała ruchy w obronie praw człowieka i postawiła je na naczelnym miejscu. Polityka międzynarodowa praw człowieka powinna uwzględniać to, co François Mitterand nazwał „powolnością historii” (les lenteurs de l’histoire). Chodzi o politykę długofalową, spokojną, powolną i skuteczną [1].


[1] J. Kis, Spokojnie, powoli, skutecznie, „Gazeta Wyborcza” z dn. 21-22 X 2000 r.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...