Czy musimy się bać swojego rządu i parlamentu?

Są tacy, którzy twierdzą, że musimy. Tłumaczą mi, że strach przed władzą jest niezbędny, by istniał porządek społeczny. Mówią - władza winna być sprawowana w taki sposób, byś poczuł, że jest groźna. Inaczej będzie anarchia. I konsekwentnie twierdzą, że jeśli ci się jakieś decyzje władzy nie podobają, toś anarchista. Przegląd Powszechny, 5/2007




Wydaje się, że odpowiada to liczbie osób z wykształceniem powyżej średniego w Polsce w przedziale wiekowym objętym ustawą lustracyjną. Zgadza się też z podejrzeniem, że lustrować trzeba po prostu wykształciuchów, a nie jakieś tam mityczne „osoby publiczne” – Passons. Na wspomnianym spotkaniu pozwoliłem sobie powiedzieć, że przytaczana Ustawa narusza zasady wolności, równości i braterstwa. Wolności, bo sankcją karną jest tu zakaz publikacji, czyli odebranie wolności słowa. Takiej kary, jak dotąd, prawo nie zna; więźniowie, nawet kryminalni, zdarza się, że piszą wydawane w trakcie ich pobytu w więzieniu pamiętniki, książki, udzielają wywiadów, układają piosenki, dają koncerty (publiczne!), a nawet tworzą scenariusze filmów. Nikt dotąd przed twórcami tej ustawy nie wpadł na pomysł, by tę wolność ukaranym zabierać.

Ustawa jest przeciw równości, bowiem jest to z sankcją karną prawo – dotyczące tylko wybranej grupy wiekowej społeczeństwa. To nieładnie i chyba niekonstytucyjnie – pisać prawa dotyczące tylko ludzi powyżej 35. roku życia. Zasadą jest jednak równość wszystkich obywateli wobec prawa. Tak sformułowana norma pozwala rozumieć, że młody donosiciel jest lepszy od starego. A ja tymczasem uważam, że dla mojego bytu w tej chwili jest ważniejsze to, kto i co na mnie dziś donosi, niż to, co donoszono lat temu 30. I bardziej się boję aktualnego donosicielstwa niż starych donosów. Równość wobec prawa jest też naruszona przez objęcie lustracją tylko określonych zawodów (kłania się nieszczęsne pojecie „osoby publicznej”). A tymczasem wszyscy wiemy, że w instytucjach naukowych ubecy, jeśli byli zatrudnieni, to na niskich stanowiskach administracyjnych. Tak więc, jeśli już lustrować – to wszystkich, a nie wybrane grupy zawodowe.

Narusza Ustawa braterstwo, bo dzieli społeczeństwo na brudnych w domyśle i bez domysłu – czystych. A czyści podejrzanych o zbrukanie braćmi być nie mogą, bo i jak.

Ten mój (przyznam – nieco zbyt literacki) pogląd spotkał się z uwagą jednego z kolegów profesorów. Zauważył, iż owe trzy zasady wyrażone symbolicznie trzema kolorami flagi francuskiej są zasadami, z którymi się nie do końca można zgodzić, gdyż są one tworem myśli rewolucji francuskiej. Ów kolega powiedział, że wyżej sobie ceni wartości zawarte w triadzie „Bóg, Honor, Ojczyzna”. I ja jestem przekonany, że owe wartości są niezwykle istotne.

Są mi też bliskie, nie wykluczając przecież poprzednio wspomnianych. Musiałem jednak owemu koledze powiedzieć, że omawiana Ustawa narusza w sposób szczególnie bolesny owe drogie nam obu zasady. Moim zdaniem, Ustawa jest przeciw Bogu, bo Bóg chrześcijan jest Bogiem miłosierdzia i wybaczenia a nie zemsty. Jest przeciw Honorowi i to w dwu sprawach. Po pierwsze człowiekowi honorowemu nie przystoi występować do urzędasów o zaświadczenie, iż jest godziwy. Po drugie z pracodawcy czyni naganiacza, a nie jest zajęciem honorowym uczestniczyć w organizowaniu nagonek na ludzi. O tym – akurat moje pokolenie, które było ofiarą różnych nagonek – dobrze wie. Jest ta Ustawa wreszcie przeciw Ojczyźnie, bo kreuje konflikty, nastawia jednych przeciw drugim, na podstawie list o charakterze proskrypcyjnym, układanych w oparciu o niejawne materiały przygotowane przez policję polityczną państwa skundlonego; list układanych dziś przez gremia – wydaje się, że dość płytko znające się na epoce, którą się zajmują.

Tyle mi się na tym spotkaniu powiedziało, ale potem przyszła refleksja. Przecież to wszystko już było! Nie wracajmy tu do doświadczeń PRL i jego ankiet. To płytkie. Ale przypomnieć warto, że owa kwestia skażenia przeszłością była rozpatrywana po odzyskaniu niepodległości. A jak to było widziane, to najlepiej uzmysłowi odpowiedni cytat (za Stanisławem Cat-Mackiewiczem, „Der Wessie Fuchs”, „Słowo”, 8 kwietnia 1924 r.): Jeszcze się w sprzedaży księgarskiej nie ukazały pamiętniki Leona Bilińskiego, a już są cytowane w prasie w celu kompromitowania działaczy współczesnych, w celu formułowania oskarżeń o serwilizm wobec Austrii. Czytałem taką cytatę zwróconą przeciw Marszałkowi Piłsudskiemu, a obóz Marszałka na pewno na nią odpowie, posługując się choćby wspomnieniami pana Bilińskiego o panu Gąbińskim.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...