Islam resentymentu, czyli po co czytać Kalwasa

Islamsko-arabska egzotyka świetnie połączona ze znakomitymi opisami socjalistycznej, szarej Warszawy: blokowisk, sklepów z cytronetą, maleńkich cukierenek i zakładów fryzjerskich – wszystko to stanowi o ogromnej sile pisarstwa Piotra Ibrahima Kalwasa. Przegląd Powszechny, styczeń 2008



Wiara przyswojona


Pojmowanie religii odrzuconej określa jednak również religię przyswojoną. Islam – w ujęciu Kalwasa – pozostaje religią niezwykle ubogą, w istocie pozbawioną mistyki, duchowości, kolorów i barw. Sufizm, tak często fascynujący Europejczyków, to dla niego jedynie herezja, którą nie warto się zajmować. Sufizm to przeciwieństwo islamu – całkowitego poddania się Prawu Objawionemu, na korzyść ekstazy, transu i duchowego odurzania się samym sobą. To, bardzo bliskie chrześcijaństwu, ekstatyczne wizje, cuda, iluminacje, ascetyzm, samookaleczenia, umartwiania się i prorokowanie przeróżnych walillahów, czyli „bliskich Bogu” – sufickich świętych, często psychopatów i zwykłych szalbierzy, ale także wielkich myślicieli, proroków i poetów [10] – podkreśla Kalwas, wykluczając z islamu wszystko, co nie odpowiada jego – trzeba przyznać dość wąskiemu – teistycznemu racjonalizmowi. W islamie nie ma miejsca na żaden mistycyzm. Wszystko, co miało być człowiekowi dane od Boga, zostało przekazane przez Proroków – ludzi z krwi i kości. Wszystkie bramy wiary są już zamknięte. (…) Każdy mistycyzm to manowce wiary. To ułuda, podrażnienie kory mózgowej i latające dywany pełne wariatów [11] – podkreśla. Ułuda, chaos, niepokój – to cechy świata, ludzkiego umysłu, zagubienia. Bóg ma zaś na zawsze pozostać wyłącznie dawcą pokoju, zakorzenienia, fundamentów. Jeśli cokolwiek oddala człowieka od tych uczuć, okazuje się religią fałszywą. Grą umysłu.

Tym samym islam staje się dla niego wyłącznie czystym monoteizmem, prawem regulującym każdy aspekt życia, pozwalającym uniknąć chaosu, niezdecydowania, trudnych decyzji czy nihilizmu. Bóg Kalwasa – to ktoś absolutnie niepoznawalny, Obcy, Inny, niemający w istocie nic wspólnego z Bogiem chrześcijan i Żydów, który zawsze pozostaje bliski człowiekowi. Bóg to w istocie pusta biała ściana meczetu. I nic więcej, bo nic więcej nie ma przecież [12] – stwierdza Kalwas. I paradoksalnie zdaje się mieć w tym swoim postrzeganiu Boga islamu sporo racji. Bóg Koranu bowiem, jak wskazuje niemiecki biblista Joachim Gnilka, nie chce podejmować ryzyka wchodzenia nie tylko w historię ludzkości, ale nawet w historię ludzkiego życia. Pozostaje on na zawsze absolutnie i niezmiennie transcendentny, pozbawiony jakichkolwiek relacji do człowieczeństwa. Do Boga Koranu ludzie nie mają dostępu. Wprawdzie za pośrednictwem Mahometa przekazał nam On swoje przykazania, nic nie jest jednak w stanie przerzucić pomostu między stwórcą a stworzeniem. Nic w świecie nie jest w stanie nam Go dać. Sam się nie udziela [13] – podkreśla Gnilka.
I teoretycznie, w rozmaitych atakach na immanentyzm chrześcijaństwa Kalwas zdaje się tę wiarę podzielać. Ale nie sposób nie dostrzec, że i w tej kwestii jego wiara, w praktyce pozostaje wiarą człowieka Zachodu, który śledzi udzielanie się, objawianie się Boga, nie tylko w Koranie, ale także w codzienności czy pięknie. Nawrócenie pisarza dokonało się przecież przez muzykę, jego odkrywanie świata arabskiego to także (a może przede wszystkim) poszukiwanie spotkania z Transcendencją. Padający deszcz, ludzie, których spotyka, jazz, ale także doświadczenie przemijania (czasu) są doświadczeniami, które uobecniają przed Kalwasem Tego, który jest zupełnie Inny. Miejsce, tak wyśmiewanych kielichów z krwią, objawień Matki Bożej na szybach czy całunu turyńskiego zastępuje zatem erytrejska ulica, bazar w Damaszku czy meczety w Mauretanii. Pusta ściana, absolutny monoteizm – to w pewnym sensie postulat rozumu religijnego, którego samemu Kalwasowi nie udaje się zrealizować. Odrzucenie zachodniej pobożności oznacza więc u niego jedynie zmianę przedmiotu. Forma poszukiwania Boga w konkrecie pozostaje jednak taka sama. Negując prawdę o wcieleniu, muzułmański pisarz z Polski przyznaje (choć nie wprost a w pięknie opisów czy mimochodem rzuconych uwagach), że odnalazł Boga w muzyce…




[10] Tenże, Czas, s. 171.
[11] Tamże, s. 172.
[12] Tamże, s. 54.
[13] J. Gnilka, Biblia a Koran. Podobieństwa i różnice, Kraków 2005, s. 81.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...