Odpowiedzialność za publiczną debatę

W polskim Kościele nie dostrzega się często różnicy między porządkiem aksjologicznym i prawnym. To najpewniej główne źródło jego kłopotów z demokracją, które wystawia hierarchię Kościoła na krytykę. Niektóre środowiska twierdzą, że Kościół nie potrafi uznać rozróżnienia między aksjologią i prawem stanowionym. Przegląd Powszechny, 4/2008



***

Podstawową kwestią do rozstrzygnięcia pozostaje problem, czy prawo w państwie stanowione bezwarunkowo zgadzać się musi z prawem moralnym, tak jak je przedstawia i głosi Kościół [2]. Wydaje się, że w kręgu zachodniej cywilizacji negatywna odpowiedź na tak postawioną kwestię nie wynika tylko z oświeceniowej zasady rozdziału Kościoła od państwa. Już w „teokratycznym” średniowieczu św. Tomasz z Akwinu dał następującą interpretację tego problemu: Prawo [państwowe] zaś nakłada się ludzkiej społeczności, w której większa część to ludzie moralnie niedoskonali. Toteż prawo ludzkie nie zabrania wszystkich występków, od których stronią ludzie cnotliwi. Zabrania tylko cięższych występków, od których może się powstrzymać przeważająca część ludzkiej społeczności. Zwłaszcza tych, które są ze szkodą dla innych. Bez ich bowiem zabronienia społeczność ludzka nie mogłaby się utrzymać. Tak też prawo ludzkie zabrania zabójstw, kradzieży, itp. [3].

Zwolennikom pełnej i trwałej obecności aksjologii katolickiej w prawie państwowym pogląd taki musi się wydać niepokojący. Czyż prawo ludzkie nie powinno się wywodzić z prawa naturalnego? Wszystkie złe postępki są przecież sprzeczne z prawem natury (czyli prawem Bożym wypisanym w ludzkich sercach – zob. Jr 31,31-34, do którego stosować się mogą wszyscy ludzie, niezależnie od wyznawanej wiary czy systemu wartości). Dlatego – twierdzą owi zwolennicy (rzekomej) katolickiej ortodoksji – prawo ludzkie powinno plenić wszystkie występki. Św. Tomasz proponuje tu jednak inne rozwiązanie, które dziś wielu członków demokratycznych społeczeństw przyjęłoby raczej jako głos zdrowego rozsądku niż wynik filozoficznej spekulacji.

Prawo państwowe nie karze przecież za chciwość lub cudzołóstwo, choć jednego i drugiego powinni się wystrzegać ludzie cnotliwi. Co więcej, u chrześcijan kształtowanie cnotliwego życia nie wynika z przestrzegania prawa, lecz z pogłębiania relacji z Bogiem. Akwinata przyznaje, co prawda, że prawo ma być regułą i kryterium oceny wszystkich działań [4], jednak decyzje moralne dokonują się zawsze w sumieniu. Do niego prawo moralne się odnosi, ale pamiętać trzeba, że ukształtowane właściwie sumienie powstaje w wyniku indywidualnego związku ze Stwórcą. Owa zależność między indywidualnym sumieniem, prawem moralnym a relacją z Bogiem nie może i nie powinna być przekładana, zdaniem Akwinaty, na prawo państwowe. Prawo to – w przeciwieństwie do prawa Bożego – jest bowiem zawsze uwarunkowane okolicznościami lokalnymi i historycznymi, które przy jego formułowaniu muszą być brane pod uwagę [5].




«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...