Charyzmaty a instytucja

Media i teologia – napięcia w Kościele nad Wisłą Przegląd Powszechny, 9/2008



Problem, który nas tutaj szczególnie interesuje, wiąże się z pytaniem: Czy charyzmaty mają charakter wyłącznie wewnątrzkościelny, czy też mogą przekraczać granice Kościoła w tym sensie, że mogą być życiowymi powołaniami chrześcijan realizowanymi w świecie? Mówiąc konkretnie: czy charyzmatami mogą być „światowe” zawody i profesje, jak nauczyciel, elektryk, górnik, sprzedawca, informatyk czy dziennikarz? Na te pytania trzeba odpowiedzieć pozytywnie, bo w przeciwnym razie będziemy musieli przyjąć, że „światowe”, zawodowe, życie chrześcijanina nie może mieć głębszego znaczenia duchowego i kościelnego, że chrześcijanin taki skazany jest na duchową schizofrenię, na życie raz kościelne, raz „światowe”. Charyzmaty – życiowo-zawodowe powołania darowane przez Ducha Świętego – nie muszą mieć wyłącznie charakteru kościelnego. Nie oznacza to jednak, że nie mają one związku z Kościołem. Przeciwnie – charyzmat „światowy” ze swej istoty jest kościelny, gdyż w jakimś sensie zawsze jest dla dobra Kościoła. To, co nie służy dobru Kościoła, nie może być charyzmatem.
Charyzmaty kryją w sobie podstawową prawdę o egzystencji chrześcijanina: dla wierzącego być u siebie i być sobą w świecie oznacza także jego bycie w Kościele i tworzenie Kościoła. Życie wierzącego nigdy nie staje się „neutralne kościelnie”. Zaangażowanie w świecie, choćby przez wykonywany zawód lub funkcję, zawsze jest formą bycia w Kościele. Życie chrześcijanina nie jest schizofrenicznie rozpięte między życiem w świecie a życiem w Kościele, lecz zawsze jest życiem kościelnym w świecie czy życiem „światowym” w Kościele.



Napięcia medialne


Dziennikarstwo nad Wisłą jakie jest, każdy widzi. Jego specyfiką – jak sądzę – w porównaniu z mediami w wielu innych krajach naszego kręgu kulturowego, jest duże zainteresowanie problematyką religijną, szczególnie życiem Kościoła katolickiego. Praktycznie nie ma dnia, by w polskich mediach, i to reprezentujących najróżniejsze opcje światopoglądowe i ideologiczne, zabrakło informacji (i komentarzy) religijnych czy kościelnych.

Media, jak to media, również w Polsce, mają skłonność – czy to nam się podoba, czy nie – do kierowania się zasadami w rodzaju: „zła informacja to dobra informacja”, „dobra informacja to zła informacja” czy „dobra informacja to żadna informacja”. Wydaje się jednak, że w przypadku życia Kościoła polscy dziennikarze, z wyjątkiem pracujących w mediach ideologicznie oddanych sprawie krytyki katolicyzmu, w miarę spolegliwie korzystają z tych zasad. Marek Zając pisał w 2007 r. na łamach „Tygodnika Powszechnego”: Mało jest krajów w Europie, gdzie media odznaczałyby się tak dużym zainteresowaniem dla tematyki religijnej, a zarazem wykazywałyby taką ostrożność, np. przy relacjonowaniu kościelnych afer (M. Zając, Politycy słowa Bożego. Partie, biskupi i Boże Ciało, „Tygodnik Powszechny” nr 25/2008 – http://tygodnik20032007.onet.pl/1546,1419033,0,519420,dzial. html (27 VI 2008).



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...