Popularność zastąpiła dziś jakość

Moniuszko jest awokalny. Kierował się bowiem linią melodyczną wynikającą z dramaturgii libretta, a nie brał pod uwagę wygody śpiewaków. Moniuszko wymaga znacznie większych umiejętności i wysiłku niż zaśpiewanie Pucciniego czy Donizettiego. Wymaga ponadto wnętrza i zrozumienia słowiańskiej duszy. Przegląd Powszechny, 4/2009



– Co jest takiego w nas, że wstydzimy się doceniać samych siebie? Twórczość Moniuszki jeszcze nie odkryta – w sensie dosłownym – siedem jego podobno przepięknych mszy leży jeszcze w rękopisach, niemal cała twórczość, także w rękopisach, Feliksa Nowowiejskiego znajduje się w Bibliotece Raczyńskich... Skąd się to bierze? Dlaczego tacy jesteśmy?

– Jesteśmy zapatrzeni na Zachód. Co zachodnie, to dobre. Podobnie jest z malarstwem. Mamy genialne malarstwo, zarówno współczesne, jak i to z XVIII, XIX i XX w. Absolutnie na światowym poziomie. Mimo że długo nie mieliśmy państwa, prace Chełmońskiego, Wyczółkowskiego, Wierusz-Kowalskiego były obecne na wystawach światowych i były rozpoznawalne.
Teraz wstydzimy się tego, że były inne, bo staramy się dostosować naszą sztukę do norm europejskich i wtedy wszędzie będzie to samo – wylewanie wiader, chodzenie butami po płótnie, różne druty, instalacje itd. Króluje naśladownictwo. Ale po co, skoro mamy własną, bardzo silną, sztukę? Moniuszko jest absolutnie oryginalny.

Partyturą „Halki” zachwycał się Puccini, ale przecież w żadnym stopniu twórczość Moniuszki nie była podobna do Pucciniego. To właśnie jest jego siłą, że mówi swoim językiem. Ale teraz beztalencia robią potężne kariery tylko dlatego, że się rozebrały i zainwestowały w reklamę. Popularność wyparła jakość.

– Króluje wszędzie show.

– Tak, a tacy jak Moniuszko zostawieni są na uboczu. Maria Fołtyn robi bardzo wiele, ale sama nie da rady. Każdy teatr operowy w Polsce powinien co roku wystawić jakąś polską operę. I powinno być to zrobione znakomicie, na najwyższym poziomie, bo tylko wtedy można przekonać się o prawdziwych walorach tej sztuki. Na przykład dobrze przygotować i poprowadzić Moniuszkę może tylko dyrygent z niezwykłą wrażliwością i wielkim doświadczeniem.

– A czy od wokalistów twórczość Moniuszki także wymaga specjalnych predyspozycji?

– Niestety, tak. Wymaga. Moniuszko jest awokalny. Kierował się bowiem linią melodyczną wynikającą z dramaturgii libretta, a nie brał pod uwagę wygody śpiewaków. Dużo jest ryzykownych skoków, cały czas trzeba kontrolować głos, dźwięk. Moniuszko wymaga znacznie większych umiejętności i wysiłku niż zaśpiewanie Pucciniego czy Donizettiego. Wymaga ponadto wnętrza i zrozumienia słowiańskiej duszy.

– Czy nie jest czasem tak, że dla spuścizny danego twórcy ważny jest początek. Gdy raz popadnie w zapomnienie, trudno jest ją wydobyć na światło dzienne?

– Oczywiście. Moniuszko był tłamszony przez cenzurę i od razu przebić się nie mógł. Podobnie było z naszym malarzem – Wernerem. Odkryto go po wielu, wielu latach.

– Co więc robić, by Moniuszkę odkryć w pełni?

– Przede wszystkim wydać absolutnie wszystkie jego utwory. Na to powinny znaleźć się pieniądze. W końcu od czegoś mamy Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. A wracając do konkursu moniuszkowskiego, proponowałbym wszystkim jego finalistom dać w prezencie nuty, zależnie od głosu, „Strasznego dworu”, „Halki” i wszystkich pieśni.

Wtedy nie będą przeżywać takiej sytuacji, jaka była moim udziałem. Gdy z zespołem Metropolitan Opera mieliśmy dać koncert w Buffalo, zaproponowałem „Straszny dwór”. Reszta wykonawców zapaliła się do pomysłu, ale powiedziano nam, że nuty możemy otrzymać za mniej więcej 2 miesiące i to za sporą opłatą. Organizatorzy koncertu zdecydowali się więc na „Sprzedaną narzeczoną” Smetany, której nuty nadeszły w ciągu dwóch dni.




«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...