We Włoszech „pax Vaticana”

W całej, wcale niejednoznacznej, sprawie Benedykt XVI uznał, że na szali leży zbyt wiele i powstrzymał szarżujących hierarchów. Dał im przy okazji do zrozumienia, że polityką w Kościele zajmuje się Sekretariat Stanu. Przegląd Powszechny, 11/2009



Szkoły katolickie

Są solą w oku włoskiej lewicy. Ta tłumaczy, że Kościół prowadzi tam religijną indoktrynację, a na dodatek korzysta z dotacji państwowych, okradając w ten sposób obywateli świeckiego przecież państwa. Te zarzuty lewicy, od lat stanowiące propagandowy oręż w walce z Kościołem, w kontekście włoskiej rzeczywistości są czystą demagogią. Po pierwsze, lekcje religii w szkołach katolickich nie są obowiązkowe i sporo uczniów nie bierze w nich udziału. Stopnie stawia się za wiedzę o religii, a nie za pobożność. Po drugie, subwencjonowanie przez państwo szkół katolickich tylko z pozoru wygląda na przywilej wymuszony na państwie przez Kościół.

Z 9 mln włoskich uczniów niemal milion uczęszcza do szkół katolickich. Uczeń szkoły publicznej kosztuje państwo 6 tys. euro rocznie, szkoły katolickiej, gdzie trzeba płacić czesne – 10 razy mniej. Cofnięcie dotacji państwowych praktycznie zmusiłoby włoski Kościół do zamknięcia swoich szkół. A gdyby tak się stało, państwo, w ramach konstytucyjnego obowiązku zapewnienia ich uczniom bezpłatnej edukacji, musiałoby wykładać 5 mld euro rocznie, a nie pół miliarda jak obecnie, nie mówiąc o konieczności budowy i utrzymania kilku tysięcy szkół.

Lekcje religii

Innym kierunkiem natarcia lewicy na Kościół są naturalnie lekcje religii. Zdaniem włoskiej lewicy, w imię świeckiego charakteru państwa najlepiej byłoby ten przedmiot znieść. Ale zrealizować ten plan trudno, bo ponad 90% włoskich rodziców i ich dzieci chce lekcji religii, i to w szkołach. To oczywiście lewicowym ideologom nie przeszkadza. Nie przeszkadza im też, że nie jest to przedmiot obowiązkowy, ani to, że zazwyczaj szkoły państwowe oferują alternatywne zajęcia i przedmioty: od etyki przez naukę egzotycznych tańców po strzelanie z łuku. Uszczęśliwianie na siłę w imię ideologii realizowane jest więc w ramach zmyślnej stretegii rozmiękczania.

Niedawno 24 organizacje ateistyczne, islamskie, judaistyczne i wyznań niekatolickich wniosły pozew do sądu administracyjnego, skarżąc się, że szkoły oferują wyłącznie nauczanie katolickie, dyskryminując uczniów innych religii i wyznań. Dlatego zażądali, by ocena z religii nie była wliczana do średniej ocen, nie miała wpływu na wyniki egzaminu maturalnego, a katecheci nie mogli na pełnych prawach uczestniczyć w posiedzeniach rad pedagogicznych, na których oceniane są postępy uczniów. I sąd przyznał im rację, motywując decyzję prawem do wolności sumienia i swobodą wyznania.

Wyrok wywołał głośne protesty rodziców i uczniów, którzy twierdzą, że to właśnie oni są dyskryminowani przez krzykliwą, zideologizowaną i marginalną mniejszość. Minister edukacji zdecydowała, że żadnych zmian nie będzie i zaskarżyła wyrok do Rady Stanu. Jako że kard. Zenon Grocholewski w liście do episkopatów skrytykował próby rugowania religii lub obniżania jej rangi w szkołach, tuba włoskiej lewicy „La Repubblica” w artykule redakcyjnym napisała: Watykan chce, byśmy mieli państwo katechetów lub wręcz ministrantów.

Bioetyka

W tej chwili w decydującą fazę wkraczają prace nad ustawą o tzw. testamencie biologicznym, czyli prawie do eutanazji. We Włoszech eutanazja jest zakazana, ale dzięki niejasnemu prawodawstwu i kruczkom prawnym zwolennikom „słodkiej śmierci” udało się w majestacie prawa wysłać na lepszy ze światów Piergiorgio Welbiego, a w lutym tego roku Eluanę Englaro, o czym szeroko donosiły światowe media. Proponowany obecnie kształt ustawy, która ma rozwiązać złożony problem, jest w zasadzie po myśli Kościoła.

Uznaje sztuczne odżywianie i nawadnianie pacjenta za niezbywalną część leczenia, z której nie można zrezygnować, nawet gdyby pacjent sobie tego życzył lub zapisał wcześniej w testamencie biologicznym. Lewicowe i liberalne eutanazyjne lobby jest mocne, nawet w łonie Ludu Wolności, partii Berlusconiego. A Gianfranco Fini, obecnie przewodniczący Izby Deputowanych, chce, by w głosowaniu nad ustawą, tak w komisji legislacyjnej, jak i w parlamencie, nie obowiązywała dyscyplina partyjna, co nie wróży dokumentowi najlepiej.




«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...