Kocham – służę

Anatol Kaszczuk całym swoim życiem wyśpiewał pieśń miłości ku czci Matki Bożej, szczególnie obecnej w różańcu świętym. Niepokalana Matka i Anioł Stróż prowadzili go nie tylko polskimi drogami, przemierzał bowiem drogi całego świata. Rzeczywiście był rycerzem Królowej świata. Różaniec, 9/2008



Przemierzywszy tyle krajów jako żołnierz polski na uchodźstwie, kończy swoją wędrówkę jako nowicjusz u ojców dominikanów w Corcaigh w Irlandii. Ale miejsce to było tylko czasową przystanią. Tutaj na modlitwie przed figurą Matki Najświętszej zrozumiał, że Maryja ma dla niego inny plan. Wspomniał, że bardzo się tym zasmucił. „Po tylu wysiłkach i trudach poszukiwań mam do tego zwariowanego świata, do tego zamieszania, chaosu, wszelkiego kłamstwa, jeszcze raz powrócić?”. Po siedmiu tygodniach poszedł do o. Anzelma, mistrza nowicjatu, i powiedział: „Ojcze, wydaje mi się, że jak na nowicjusza dominikańskiego za dużo myślę o Legionie Maryi. Powinienem być zajęty czymś innym”. Wtedy o. Anzelm odpowiedział: „Widzisz, jeżeli miałbyś powołanie do Legionu Maryi, to nie ma nic pilniejszego do zrobienia, jak właśnie teraz sprowadzić do Polski Legion Maryi”. I tak po wielu latach pielgrzymowania po świecie miał powrócić do Ojczyzny. Było to 6 stycznia 1948 r. Odtąd we wszystkich dziełach maryjnych w Polsce był jego ślad.



Siewca Maryjnego orędzia


Był człowiekiem, który szedł i siał ziarno orędzia Niepokalanej Matki. Przekazywanie światu żądań Matki Bożej Fatimskiej to jego służba. Kongresy Różańcowe w Polsce, we Francji, na Filipinach, w Stanach Zjednoczonych, Rosji; figury Matki Bożej Fatimskiej na terenie całej Polski. Przygotowywał apostołów i sam szedł dalej. Był człowiekiem maryjnej drogi. Z miłości do Niepokalanego Serca Maryi przechodził z miejsca na miejsce. Nie było przeszkodą zmęczenie. Anatol, kochając, nie męczył się. Na spotkaniach obdarzał ludzi ujmującym uśmiechem i żarliwością; bardzo skromnie odżywiał się. Miał już dziewięćdziesiąt trzy lata i wciąż spieszył się, aby służyć, omadlać sprawy Ojczyzny, Kościoła, świata, poszczególnych ludzi. Miał dar modlitwy skutecznej.

Nasze rozmowy „niedokończone” rozpoczynaliśmy modlitwą, po czym następowała wymiana myśli, potem była herbata i ta nieustanna troska, by jak najlepiej w życiu spełnić Bożą wolę. Cieszę się, że życie Twoich wiernych, Panie, nie kończy się, że jest świętych obcowanie, że jest Miłość. Brakuje jego fizycznej obecności, ale jest już inna obecność, która pomaga. Jak podczas jego ziemskiego życia, tak i teraz sprawdza się sentencja: „Kocham i służę”.





«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...