Lek na zranienie życia

Odkrywanie swojej tożsamości dziecka Bożego przebiega najpierw przez odkrywanie sensu własnego życia, a to jest dosyć długi proces. Rozwój osobowy człowieka zakłada szukanie odpowiedzi na pytanie, kim tak naprawdę jestem. Prawdziwa tożsamość implikuje zawsze pojęcie godności ludzkiej. Głos Karmelu, 5/2007




LD: Podkreśla pan, że jedynym lekarstwem na zranienie życia jest Miłosierdzie Boże. Czy naprawdę człowiek nie może poradzić sobie sam ze swoim duchowym cierpieniem?

PM: Człowiek nie jest w stanie sam wyleczyć się ze zranienia życia nawet jeżeli bardzo tego pragnie, ponieważ tkwi on w czymś w rodzaju wewnętrznego więzienia. Musi przyjść ktoś, kto otworzy mu drzwi z zewnątrz. Psychoterapeuci próbują to robić, jednak poruszają się wyłącznie po sferze psychologicznej, a ich kompetencje nie sięgają sfery duchowej człowieka. Dlatego w przypadku zranienia życia nie są oni w stanie skutecznie pomóc. Jedynie Miłosierdzie Boże jest w stanie uwolnić człowieka ze zranienia życia poprzez posługę osób, które zechcą stać się narzędziami Bożego Miłosierdzia wobec swoich braci i sióstr. Wielu ludzi rozumie wciąż miłosierdzie jako odpuszczenie grzechów. To jest oczywiście także prawdą, ale miłosierdzie to coś znacznie więcej, ponieważ jest ono ściśle związane z pojęciem życia ludzkiego [1] w jego pełnym wymiarze. Kiedy Jezus Miłosierny przychodzi dotknąć w człowieku jakiejś pogrążonej w śmierci sfery jego duszy, tzn. jakiejś sfery negacji samego siebie, wnosi do tej sfery duszy owoce zmartwychwstania wewnętrznego, odrodzenia w prawdziwej tożsamości.

LD: Mówimy o zmartwychwstaniu duchowym, lecz pojęcie to bardzo trudno zrozumieć. Wiemy na ogół, że kiedyś zmartwychwstaną nasze ciała, ale dusza jest przecież nieśmiertelna, nie potrzebuje zatem zmartwychwstania. O co zatem tak naprawdę tutaj chodzi?

PM: Oczywiście, dusza ludzka, w której zapisana jest tożsamość człowieka, została stworzona do nieśmiertelności. Człowiek ze zranieniem życia czuje się tak, jakby jakaś część jego duszy umarła, jakby zapadł wyrok potępienia na jego osobę: już nie jestem nic wart. Obecnie w naszym Stowarzyszeniu Matka Miłosierdzia pracujemy nad programem pomocy kobietom ze świata prostytucji w Brazylii. Kiedy zaczynamy z nimi rozmawiać, okazuje się, że najczęściej były w dzieciństwie ofiarami gwałtu czy molestowania seksualnego przez kogoś z rodziny lub z bliskiego otoczenia. Spowodowało to w nich utratę własnej wartości, a skoro tak, to bez znaczenia jest, co teraz będą robić z własnym ciałem, ponieważ, w ich pojęciu, ono i tak nie jest nic warte, można je dalej gwałcić, kaleczyć i poniżać.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...