... a On nic!

Pewnego razu, gdy Teresa Martin z ogromnym utęsknieniem oczekiwała na pozwolenie wcześniejszego wstąpienia do Karmelu, otrzymała od swojej siostry Celiny przejmujący podarunek. Był to mały okręcik, który unosił śpiącego Jezusa. Na żaglu znajdował się napis: Ja śpię, lecz serce me czuwa. Głos Karmelu, 2/2008



Ryzyko Boga


Byłoby takie z pewnością, gdybyśmy sami podejmowali ryzyko. Tymczasem, czyż milczenie Boga w sytuacjach dla nas granicznych nie jest również dramatycznym ryzykiem, które podejmuje Ojciec wobec dziecka? Czyż Jego zawierzenie nie jest o wiele bardziej ryzykowną inwestycją, z której nigdy się nie wycofuje? Przecież nie zawsze spotyka się z dyspozycyjnością radosnego dawcy. Nie jest tak - całą pewnością. Podejmuje jednak trud milczenia, którym jak kropla po kropli drąży w człowieku wspaniałomyślność wiary. Innymi słowy - jest to Jego pedagogia ufności. Sukces ma miejsce wtedy, gdy osoba dorasta do tego, aby pozwolić milczeć Bogu, ponieważ to milczenie nie budzi już lęku, napięcia i zakłopotania. Nie ma w tym najmniejszego oskarżenia o ignorancję. Jest to milczenie w pełni akceptowane - jak w przypadku dojrzałego związku mężczyzny i kobiety, którego intymność nie wymaga zewnętrznego potwierdzenia w stylu: "Ja się tak staram, a ty nic!" Zewnętrzna aktywność przestaje być priorytetem, gdy milczenie nie budzi pretensji o niezaspokojone potrzeby, ale staje się formą bycia dla drugiego człowieka. Takie milczenie jest wyrazem ubóstwa i prostoty, która wyzwala z zaborczości wobec zaspokajania braków oraz uwalnia od magicznego myślenia, że możliwe jest życie bez lęku i bez emocjonalnego bólu. W momentach, kiedy wszystko się burzy pojawia się prawie natychmiastowa reakcja, aby powierzyć komuś swój niepokój i trwogę. Wobec tego, milczenie Boga jawi się jako chłodna samotność, w której nie sposób odnaleźć Obecnego. Za to łatwo jest wpaść w przerażenie i popłoch wśród ciemności, która zanurza w nieznanej przestrzeni. Tak naprawdę jednak nieznaną jest tutaj forma bliskości, jaką jest owo milczenie. Do niej dojrzewa się bardzo, bardzo powoli.



Skarbiec wiary pokornej


Zawierzenie jest możliwe, gdy centrum uwagi zostaje przeniesione z „ja” na „Ty”. Wtedy też osoba potrafi się ofiarować, bo nie jest skrępowana. Wolność sprawia, że można wybierać to, co jest podarowane jako fakt. Nawet, jeśli jest to trudne milczenie. Jest to cos więcej jak tylko brak roszczeń i zwyczajna akceptacja. Spokojne oczekiwanie rozszerza serce i pozwala dotrzeć do tych najgłębszych pragnień, przez które przemawia Bóg. Wtedy też spotkanie staje się możliwe nie pomimo milczenia, ale właśnie dzięki milczeniu. Okazuje się, że to może być klucz do skarbca wiary pokornej. Nie musimy już bowiem przemierzać oceanu w określonym kierunku dążąc za wszelką cenę do obranego przez siebie celu, ale pozwalamy dryfować maleńkiej łódeczce zawierzenia, w której Jezus śpi. Bynajmniej, nie jest to wycofanie czy też ucieczka, ale kreatywna odpowiedź wobec milczenia, które wzywa, aby wyzbyć się aktywności i aby tej aktywności nie oczekiwać. Jest to rezygnacja na rzecz Tego, który w swojej milczącej obecności oferuje nam nieskończoność.
 

Dryfująca nadzieja


Gdy Teresa opisuje poczucie oddalenia od Boga w swoim wnętrzu, używa sformułowania: „Jezus śpi, drzemie w mojej małej łódce”. Nie kwestionuje w ten sposób Jego bliskości. Nie czuje się zapomniana i lekceważona. Wręcz przeciwnie - jest to dla niej wyraz wielkiej poufałości Jezusa, który pozwala sobie na tak swobodną obecność. Widocznie jest Mu tak dobrze i chce odpocząć dokładnie w tym miejscu, gdzie Teresa przeżywa słabość i lęk.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...