... a On nic!

Pewnego razu, gdy Teresa Martin z ogromnym utęsknieniem oczekiwała na pozwolenie wcześniejszego wstąpienia do Karmelu, otrzymała od swojej siostry Celiny przejmujący podarunek. Był to mały okręcik, który unosił śpiącego Jezusa. Na żaglu znajdował się napis: Ja śpię, lecz serce me czuwa. Głos Karmelu, 2/2008



Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że być może nie będzie tu na ziemi świadkiem Jego przebudzenia. Jej potężny duchowy realizm podpowiada jej następujące słowa: „Przypuszczalnie (Jezus) nie zbudzi się przed moim wielkim wejściem do wieczności…”. W trudnym i rozczarowującym doświadczeniu milczącego Boga ma wyraźną świadomość, że nie jest to sytuacja tylko tymczasowa. Młodziutka dziewczyna odnajduje tu swoje powołanie: „Jestem szczęśliwa, nawet bardzo szczęśliwa, że nie odczuwam żadnej pociechy. Wstydziłabym się gdyby moja miłość podobna była do ziemskiej miłości, która ciągle patrzy na ręce ukochanego, by zobaczyć, czy przynosi jej jakiś podarunek, albo na twarz, żeby ujrzeć jakiś uśmiech, który ją zachwyci. Teresa, mała oblubienica Jezusa, kocha Jezusa dla Niego samego…”



Akustyka zakochanego serca


Jedynie adekwatną odpowiedzią na milczenie Boga jest to samo milczenie. Wtedy bowiem do głosu dochodzi „abandon” czyli – zawierzenie, które w pełni wybrzmiewa pośród ciszy pragnień niczym pieśń niesiona echem zaufania. Taka akustyka jest możliwa jedynie w prawdziwie zakochanym sercu. Nie ma w nim już infantylnej postawy obrażania się na Boga, tylko dlatego, że On pragnie dla nas o wiele więcej dobra niż sobie to wyobrażamy. Tymczasem, nawet w głowie nam się nie mieści, jak bardzo możemy kochać.


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...