Głupstwo rzucania ziarna (por 1 Kor 1, 21)

My, ludzie, mamy dziwne rozumienie rzeczy cennych i niezwykłych. Cenne są przedmioty ze złota i diamenty, które leżą sobie w muzealnych gablotach, niezmienne od wieków. Zapewne nikt z nas nie zaliczyłby do rzeczy cennych i niezwykłych... maleńkiego ziarna. Głos Karmelu 23/2008



Mk 4, 1-20. 26-34

My, ludzie, mamy dziwne rozumienie rzeczy cennych i niezwykłych. Cenne są przedmioty ze złota i diamenty, które leżą sobie w muzealnych gablotach, niezmienne od wieków. Niezwykły jest komputer, który w każdej chwili może definitywnie odmówić posłuszeństwa (wiem, co mówię!)... Zapewne nikt z nas nie zaliczyłby do rzeczy cennych i niezwykłych... maleńkiego ziarna, tego zdumiewającego „akumulatora”, posiadającego taką energię, że wyrastający z niego wątły pęd potrafi rozłupać betonowe płyty.

Jezus znał moc ziarna i dlatego nie wahał się porównać do niego swego nauczania i Królestwa Bożego, które On wprowadził w nasz świat: tych dwóch niepozornych rzeczywistości o potężnej mocy oddziaływania i rozwoju. Nawiązał do tego obrazu w kilku przypowieściach, nad którymi chcemy się teraz zastanowić.

Spójrzmy najpierw na pierwszy obraz (Mk 4, 1-9) – na przypowieść o siewcy. W tej przypowieści bohaterem jest sam siewca, a nie ziarno (w tekście oryginalnym nie występuje nawet samo słowo „ziarno” – uważa się je za oczywiste). Ta przypowieść ma coś wspólnego ze słynnymi przypowieściami o Bożym miłosierdziu (Łk 15 – zagubiona owca, drachma, syn marnotrawny). Bowiem i tutaj Jezus tłumaczy się nam ze swoich „dziwnych zwyczajów”: ze swej pasji siania ziarna Słowa także na takim gruncie, który z punktu widzenia zdrowego rozsądku nie rokuje żadnych nadziei na plon. Oczywiście, gdy w ojczyźnie Jezusa zwykły rolnik rzucał ziarna, siłą rzeczy niektóre z nich trafiały na skalisty grunt czy na drogę, ale tu przecież nie chodzi ostatecznie o zwykłego rolnika! Jak ktoś powiedział, Jezus ma niewytłumaczalną nadzieję, że każdy grunt (czytaj: każdy człowiek) może przyjąć ziarno Słowa i wydać owoc, On nikogo nie przekreśla z góry, nigdy nie mówi: „Z niego już nic nie będzie, nie ma sensu się trudzić!”.

Siewca sieje, mimo że widzi, jak jego wysiłki idą na marne, ale pracuje dalej, bo wie, że mimo wszystko mu się to opłaci; jeśli choć jedno ziarno (nigdy nie wiadomo, które!) trafi na dobry grunt, wyda plon trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny czy stokrotny. Może więc jeszcze trochę matematyki: jeśli dwa ziarna wydadzą plon stokrotny, to nawet jeśli rzucenie sześciu innych ziaren okaże się daremne, rolnik otrzyma dwieście nowych ziaren.

I tak stopniowo przenieśliśmy uwagę z siewcy na ziarna, które są „bohaterami” drugiej części przypowieści, czyli jej wyjaśnienia przez Jezusa (Mk 4, 14-20), albo może raczej – jak twierdzą dziś komentatorzy – nowej przypowieści, bo tu już nie skupiamy uwagi na zdumiewającej hojności siewcy, ale na losie poszczególnych ziaren, zależnie od podatności gruntu. Zauważmy pierwszą zaskakującą rzecz: Jezus w ogóle nie mówi o tych, którzy nie chcą słuchać Słowa! Wszyscy bohaterowie tej przypowieści mają dobre chęci (którymi, niestety, wiadomo co jest wybrukowane). To straszne: tylko ¼ słuchaczy Słowa wydaje owoc! (Oczywiście, tych proporcji liczbowych nie należy brać dosłownie, ale widać, że Pan Jezus nie ma złudzeń, iż większość słuchaczy stanowi podatny grunt dla Słowa... a propos, kto pamięta, co Jezus powiedział nam w ewangelii z ostatniej niedzieli?) Jest to wielkie wezwanie do rachunku sumienia dla nas, którzy mamy tak częsty kontakt ze Słowem: czy ma ono szansę wzrastania i owocowania? Nie trzeba wielkich prześladowań: wystarczy zwykły ból zęba, by ukazać prawdę o naszej wytrwałości. Ileż razy sami odkrywamy, że różne „troski tego świata” każą nam zepchnąć spotkanie ze Słowem na dalszy plan (to może poczekać, ja mam teraz coś ważniejszego do zrobienia!).

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...