Czy Jezus akceptował rozwód?

W obliczu coraz większej liczby rozpadających się małżeństw wiele osób, którym związek się nie udał, myśli o „rozwodzie kościelnym”. Rozwód taki miałby na celu spełnienie nadziei wyrażonej w słowach: „A może tym razem mi się powiedzie?”. Miłujcie się, 1/2007





Jednak co innego jest wymyślić sobie usprawiedliwienie, a co innego jest przekonać Jezusa, który nie tylko pozostał przy swoim zdaniu, ale sprecyzował Mojżeszowe „polecenie”: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było” (Mt 19, 8). Okazuje się, że Mojżesz nie „polecił”, lecz jedynie pozwolił – i nie dlatego, że tak było od początku, tylko ze względu na zatwardziałość ludzkiego serca.

Chciałbym tutaj odwołać się do nakazów Prawa Mojżeszowego, ponieważ polski czytelnik nie jest z nim tak dobrze obeznany, jak wspomniani w Ewangeliach faryzeusze i uczeni w Piśmie. Kto jak kto, ale oni doskonale wiedzieli, że Biblia przewiduje tylko jeden powód, który mógł doprowadzić do rozwodu: jeżeli znajdzie u żony coś odrażającego (hebr. erwat dawar) (Pwt 24, 1). Problem w tym, że oni chcieli, by „coś odrażającego” oznaczało „jakikolwiek powód”! Dla sprawiedliwości jednak dodać należy, iż oponenci Jezusa nie stanowili żadnego poważnego nurtu w judaizmie. Nauka faryzejska, która funkcjonuje do dziś jako ortodoksyjny judaizm, zwraca uwagę na to, że coś naprawdę odrażającego można łatwo odkryć przed ślubem. Dlatego też dzisiejsi Żydzi nie dopuszczają do ślubu bez możliwości spotkania się obojga młodych (jak to czyniono nieraz w starożytnych kulturach, zwłaszcza na Wschodzie) i jeżeli któreś z narzeczeństwa ma jakiekolwiek opory, do ślubu nie dochodzi. Dzięki temu kiedy któryś Żyd przychodzi do rabina i mówi, że znalazł w swojej żonie coś odrażającego, rabin może odpowiedzieć po prostu: „Widziały gały, co brały!”. Zatem problem rzeczy „odrażających” sprowadza się do zagadnień, które zostały ukryte w okresie narzeczeństwa i ujawniły się dopiero po ślubie.

I właśnie w tym kontekście powinniśmy odczytywać dalsze wyjaśnienia Pana Jezusa: „A powiadam wam: »Kto oddala swoją żonę – chyba w wypadku nierządu – a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo«” (Mt 19, 9). Z tych słów jednoznacznie wynika, że każdy związek rozwiedzionego mężczyzny z jakąkolwiek kobietą i rozwiedzionej kobiety z jakimkolwiek mężczyzną w oczach Jezusa jest równoznaczny z cudzołóstwem.

Niestety, część dzisiejszych chrześcijan pragnęłaby odczytać te słowa inaczej. Niektórym chciałoby się wierzyć, że Jezus przyzwala na rozwód „w wypadku nierządu”, rozumianego dziś jako zdrada małżeńska. Wydaje się to logiczne, ale niestety stoi w sprzeczności z kontekstem kulturowo-religijnym, w jakim te słowa zostały wypowiedziane.

Mianowicie musimy pamiętać, że rozmówcami Jezusa nie byli Grecy, Rzymianie lub Polacy, których On pouczał, jak trzeba żyć. Byli to biegli w Pismach faryzeusze, którzy odwoływali się do Prawa Mojżeszowego, stosowali to Prawo we wszystkich dziedzinach życia i w świetle tego Prawa rozumieli oraz weryfikowali każdą wypowiedź Jezusa. A każdy wie, że Prawo Mojżeszowe nie przewidywało żadnego rozwodu w przypadku zdrady małżeńskiej. Zdrada małżeńska była karana śmiercią.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...