Najbardziej szkodliwe jest brązownictwo

Kościół potrafił się jednak odbudować i odniósł zwycięstwo, choć zapłacił za to pewną cenę, dlatego zamiatanie brudów pod dywan i mówienie, że jest to pomnik ze spiżu, na którym mucha nie siada, jest fałszywą strategią. W drodze, 10/2006




Pragmatyka SB była taka, że źródło informacji musiało być zakonspirowane, ale równocześnie ściśle określone. Skoro w dokumentach jest mnóstwo zapisów z podsłuchu, to dlaczego ich nie przypisywano jakimś TW? Tu się żeruje na ludzkiej niewiedzy, na braku orientacji. Ojciec Hejmo podlega władzom zakonu, władzom kościelnym i one mają prawo go oceniać. Jedni mogą się z tą oceną zgadzać, a drudzy nie. Poza tym prawo do swojej oceny mają też historycy oraz wszyscy zainteresowani, a ich opinie nie muszą być ze sobą zgodne. Z zadawanych mi tu pytań przebija uzasadniona skądinąd nadzieja, że osiągniemy pewność w każdym przypadku. Otóż nie osiągniemy jej, podobnie zresztą jak w bardzo wielu innych sytuacjach niezwiązanych z lustracją. Uważam, że o. Hejmo był współpracownikiem bezpieki, bo w jego wypadku materiał dowodowy jest tak obszerny, że uzasadnia taką ocenę, ale rozumiem tych, którzy się z tym nie będą zgadzali. Rozumiem, ale jestem innego zdania.

Zdarza się, że jako historyk musi Pan czasem powiedzieć, iż nie potrafi ocenić stopnia agenturalności na podstawie istniejących materiałów?

Tak. Nie wiem, co zrobić z wieloma przypadkami, dlatego jestem przeciwnikiem wszelkich list agentów, bo na nich albo ktoś jest, albo go nie ma. Nawet gdy się tam napisze przy każdym nazwisku kilka zdań wyjaśnienia, to niewiele z tego będzie wynikało. Jeśli zostanie opublikowana taka lista, to wszyscy będą w jednym worku. Jestem zwolennikiem ujawniania dokumentów i dyskutowania o tym, co z nich wynika. Oczywiście nie da się tego zrobić w tysiącach przypadków, tylko w tych najbardziej spektakularnych.

Tymczasem dziś mamy do czynienia z jednej strony z aberracją polegającą na odmawianiu tym dokumentom wszelkiej wiarygodności, z drugiej zaś strony z ewidentnym nadużywaniem ich do różnych celów, czego ostatnim dowodem jest sprawa Jacka Kuronia. Z akt, które ujawniono, w ogóle przecież nie wynika, że był współpracownikiem bezpieki, ale paru nawiedzonych, skrajnie prawicowych polityków, nienawidzących Kuronia, usiłuje mu taką rolę przypisać.

W mojej opinii zarówno posłowie LPR, którzy żądali pozbawienia Kuronia orderu Orła Białego, jak i Adam Michnik, który rzucał klątwy na te materiały i historyków IPN, prezentują dwa skrajne modele fałszywego spojrzenia na dokumenty bezpieki.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...