Religie źródłem wojen?

"Nikt odpowiedzialny za religię nie może być pobłażliwy wobec terroryzmu, a tym bardziej nie powinien go propagować. Ogłaszanie się terrorystą w imię Boga, zadawanie gwałtu człowiekowi w imię Boga jest profanacją religii." W drodze, 5/2007




Człowiekowi kierującemu się taką logiką chyba nawet nie warto przypominać bezmiaru zbrodni, których się dopuściły reżimy ateistyczne. Jego zdaniem, to przecież oczywiste, że również współczesnych katolików obciąża zbrodnia nocy św. Bartłomieja, natomiast współczesnych ateistów w najmniejszym stopniu nie powinno się obciążać zbrodniami rewolucji francuskiej czy sowieckiego komunizmu. Rzecz jasna, powyższej uwagi nie odnoszę do zwyczajnych ludzi niewierzących, ale do ludzi kierujących się logiką Schnädelbacha.

Z normalnymi niewierzącymi bowiem trzeba po prostu rozmawiać. Również na temat ciężkich win, jakich się dopuszczono pod sztandarami ich formacji duchowej. Sądzę na przykład, że nie sposób nie zgodzić się z gorzkimi uwagami Czesława Miłosza. Nie dotyczą one tych, którzy osobiście dokonywali strasznych zbrodni w imię postępu i świetlanej przyszłości dla całej ludzkości, Miłosz wypowiedział je pod adresem wyrafinowanych intelektualistów, którzy dawali tym zbrodniom swoje istotne poparcie:


Chrześcijaństwo jest zapewne winne wielu zaniechań, ale humanizm ze swej strony musi wziąć na swój rachunek niezliczone przykłady deptania godności człowieka, jak też śmierć wielu rzekomych czy rzeczywistych wrogów równości. (…) Pokrewieństwa pomiędzy ideami oświecenia i dwiema rewolucjami, francuską i rosyjską, są oczywiste. Wyjaśnia to też postawę intelektualistów wobec rewolucji dokonanej w imię postępu. Wielu intelektualistów Anglii i Ameryki z entuzjazmem witało wybuch rewolucji we Francji, po czym wycofywało swoje poparcie na wieść o wprowadzeniu tam terroru. Jeszcze wyraźniej podobne zjawisko występowało w długiej historii poparcia rewolucji leninowsko–stalinowskiej przez intelektualny Zachód. Celowali w tym zwłaszcza pisarze angielscy, jak Bernard Shaw, co zachęciło wielkorządców Rosji do urządzania potiomkinowskich przedstawień na użytek cudzoziemców i wprowadzenia nazwy „użyteczni idioci”. Kraj Rad miał być z założenia urzeczywistnieniem oświeceniowych ideałów humanizmu i humanitaryzmu, toteż wbrew rzeczywistości starano się utrzymać fikcję [2].



[2] Czesław Miłosz, Nowoczesność idylliczna?, „Znak” 12/2003, s. 50n.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...